4. Nicholas Malfoy

404 50 97
                                    

3. Nicholas Malfoy – spryt

 Nicholas Malfoy – spryt

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

1363 r.

Nicholas uwielbiał ogień. Ten fakt był powszechnie znany wśród magicznego społeczeństwa. Każdy, kto kiedykolwiek spotkał Malfoya, mówił, że miał niezdrowe zamiłowanie do pożarów, wybuchów i krwi. Niedziwnym więc było, że Nicholas koniec końców stał się świadkiem okropnego morderstwa, które wstrząsnęło całą Anglią.

— Panie Malfoy, musi nam pan powiedzieć coś więcej... Staramy się znaleźć sprawcę niecnego wyczynu, a pańska pomoc z pewnością okazałaby się niezwykle ważna. 

Nicholas jednak nie lubił "dzielić się swoim życiem", jak to ujmował. On przeżył pożar – on trzymał to przeżycie w sobie. Nikt nie miał prawa wydzierać z jego głowy wspomnień; to się nie godziło, by Malfoy się czymś dzielił.

— Panie Malfoy... może pan pomóc wielu rodzinom, dzieląc się informacjami. Dla ich własnego dobra...

Nicholas nie chciał nikomu pomagać. To się nie godziło. To się nie godziło, to się nie godziło, tosię nie godziło, tosięniegodziło...

— Panie Malfoy! — huknął starszy auror, aż Nicholas wzdrygnął się na swoim miejscu.

Uniósł jasne oczy na mężczyznę i wytrzymał przerażające spojrzenie, które przewiercało go na wylot. Auror wyraźnie górował nad nim, był rozmiarów wierzby. Nicholas nie dziwił się, dlaczego ludzie traktowali go z takim szacunkiem. Niezależnie czy się uśmiechał, czy krzyczał, wywierał porażające wrażenie.

Chwila... uśmiechał?

Czy Nicholas mówił to wszystko na głos?

— Tak, panie Malfoy. — Auror zdawał się złagodnieć. Nawet żyłka na jego czole zniknęła. — Mówił pan na głos. Każde zdanie. Od zawsze pan tak ma? Mówienie o sobie w trzeciej osobie, w dodatku nawet nie zdając sobie z tego sprawy, jest dość... ekscentryczne. 

Nicholas nie lubił dzielić się swoim życiem.

Auror odchylił się na krześle, a wąskie usta rozciągnęły się niemal po całej twarzy. Nicholas stwierdził, że wyglądało to co najmniej strasznie.

— Tak, wiele osób mi o tym mówi... — Postukał się palcami po dużym, przelewającym się brzuchu. — Wróćmy jednak do tematu. Dlaczego przyszedł pan do Abbottów akurat tej nocy?

Malfoyowie robili interesy z Abbottami. Chodziło głównie o handel drewnem na różdżki. Czasami wizytacje kończyły się na rozmowach o alkoholu, więc z tego do tego zostawali na kilka głębszych przy wtórze trajkotania o pieniądzach i magii. Nic dziwnego, ale przy tak ważnej sprawie jak morderstwo, mogło się to okazać znaczącym dowodem – przeciwko czemu albo komu, Nicholas jeszcze nie wiedział. Przeczuwał jednak, że kroiło się coś wielkiego.

Portrety martwych głupcówWhere stories live. Discover now