1. Drganie.

37 0 0
                                    

- ...Czemu ty nigdy nie współpracujesz?! - wrzasnął - wszystko muszę robić sam, a i tak zawsze coś jest nie tak.
Siedział na fotelu co jakiś czas wrzeszcząc. Jego czarny płaszcz leżał zwinięty w kącie. Biurko całe się trzęsło, a pracował jak natchniony. Jego kruczo czarne włosy były idealnie pasowały to tej dziwnej scenerii. Jedynym oświetleniem w pokoju była świeczka stojąca na parapecie, już niemal gaśnie, a jednak daje lekkie światło.
- Jedynie stawiasz opór i co z tego mamy? - zapytał niemal jakby oczekiwał odpowiedzi. Wziął wdech, pociągnął nosem i krzyknął - Nic!
Coś stuknęło za jego plecami, odwrócił się i z uśmiechem spojrzał na postać opierającą się o kredens.
- Pani Elu - w jego oczach ze źrenicami jak u węża pojawił się błysk - pomimo zaklejonych ust, strasznie chce pani coś powiedzieć.
Pochylił się nad kobietą w średnim wieku z prostymi kasztanowymi włosami. Pomimo przerażenia w oczach, które tak narastało kiedy się przybliżał, niemal wyrywała się, żeby coś powiedzieć.
- Oby tylko nie zabolało - przybliżył twarz do twarzy kobiety i przyłożył język do plastra, który miała na ustach. Z uśmiechem na twarzy patrzył jak kobieta próbuje się odsunąć, na co tylko się przybliżał.
Kiedy skończył lizać, chwycił za plaster i powoli zaczął go zrywać z twarzy kobiety.
Nawet jeśli czuła jakiś ból, strach prawdopodobnie był silniejszy. Zdołała tylko wycharczeć:
- Proszę, uwolnij mnie..
Twarz porywacza zmieniła się w niemal współczujący wciąż uśmiechnięty obraz, obrócił się na swoim fotelu obrotowym i wrócił do pracy.
- Uważasz, że powinniśmy ją uwolnić? - rzucił w powietrze - Pani tak ładnie prosi.
Po niemal dwóch sekundach, wyprostował się, jakby coś usłyszał.
- Tak, też uważam, że gdy ktoś ładnie prosi, zasługuje żeby być wysłuchany.
Szybkim ruchem obrócił fotel o 180 stopni i wbił nożyczki, które trzymał w ręce w twarz kobiety. Zaczęła krzyczeć, wierzgając nogami i korpusem. Próbowała wyswobodzić ręce związane za plecami, lecz bez skutecznie.
Lewą ręką trzymał jej wykrzywioną z bólu i krzyku twarz, prawą zaś wpychał metalowy przedmiot jak głęboko tylko mógł. Kiedy ucichła i przestała się wierzgać, wyciągnął  nożyczki z jej oczodołu, przetarł o szkarłatnego koloru szmatkę leżącą z boku.
- Jesteś wolna..

,,Wychodziła z klatki schodowej o godzinie ósmej jak codziennie. Właśnie dlatego śliski chłopiec ją zauważył. Bardzo dużo czasu spędza na świeżym powietrzu, zwykle siedząc na ławce obok boiska. Często uśmiechał się do przechodniów, zwykle ludzie odpowiadają mu uśmiechem. Inaczej jest z mieszkańcami, którzy znają chłopaka, dla nich ten uśmiech, który tak często prezentuje, stał się jadowity. Nigdy nie zrobił niczego, o czym dowiedzieliby się sąsiedzi i co pozwoliłoby im wykluczyć chłopaka ze społeczności. Nie ufali mu.
On zaś skupiony był na tym, że niedawno, początkiem jesieni do bloku obok wprowadziła się kobieta. Blisko 40-letnia Jane Smith. Wychodziła z bloku codziennie o godzinie 7:00, wsiadała do swojego niebieskiego nissana i odjeżdżała z parkingu. Wracała zwykle po 16:00, w poniedziałki, środy i piątki z zakupami. Była bardzo zorganizowaną osobą, zawsze dobrze ubrana z idealnie ułożonymi włosami.
Muszę ją poznać. Powtarzam to sobie od kilku tygodni, obserwuje ją i czuje zafascynowanie. Jest taka piękna, zapewne rozwódka, sądząc po braku pierścionka i po tym, że czasem wychodząc z auta rozmawia z kimś o dzieciach.
Intryguje mnie. Chce ją mieć.
- Przepraszam, mogę zabrać pani minutkę? - uśmiech jak zawsze, uroczy. Godziny ślęczenia przed lustrem i plastik na zawołanie.
- O co chodzi? - zapytała, a kiedy obracała się w moją stronę jej włosy zafalowały i poczułem coś jakby..
Bez słowa podszedłem bliżej, ująłem delikatnie jej długie kasztanowe włosy i przyłożyłem do buzi. Tak.. lawenda
Dlaczego rozpoznaje ten zapach? Lekarze niedawno odkryli, że zapach może wpływać na poczucie zaufania i właśnie lawenda ma dawać największe efekty. Naturalnie od tego czasu to moje ulubione perfumy.
Kobieta ewidentnie została zszokowana moim zachowaniem, lecz gdy dłoń z jej włosów przesunąłem na policzek a później przejechałem po szyji, poczułem jak drży.
- Kim.. Kim jesteś ? - zapytała niepewnym choć lekko rozluźnionym głosem. Jej twarz idealnie umalowana, zawsze majestatyczna, teraz wygląda niemal na rozochoconą.
- Nazywam się Kuba, mieszkam w bloku obok, zauważyłem, że niedawno się pani wprowadziła. Ciężko nie dostrzec takiej twarzy - mówiąc to, uśmiechnąłem się jeszcze raz zalotnie - chciałem się zapytać czy może dałaby się Pani zaprosić na obiad, oczywiście przygotowany przeze mnie.
Dostrzegłem niepewność malującą się na jej twarzy, a mimo to byłem spokojny.
- Wie pan, właściwie to po pracy nie mam żadnych planów, także mogę przyjść.
Wyciągnąłem rękę, otworzyłem drugą ręką jej dłoń i zostawiłem na niej karteczkę z adresem.
- Do zobaczenia - ostatni punkt show, buziak w policzek. Zadziałał natychmiastowo, pomimo, że nie czekałem na relacje kątem oka zobaczyłem jak się czerwieni.

Kiedy po dźwięku dzwonka otworzyłem drzwi, moim oczom ukazała się jeszcze lepiej prezentująca się kobieta.
- Ależ mi głupio, przychodzę na obiad, a nawet nie przedstawiłam się panu. Jestem Ela.
- Witaj Elu, świetnie wyglądasz. Proszę tylko mów do mnie Kuba. - przyglądałem się jej ciału opiętemu w bordową sukienkę do pół uda.

Kiedy usiadła przy stole, musiałem jeszcze przygotować pare rzeczy, ale jej najwidoczniej spieszyło się bardziej niż mi.
- Czym się zajmujesz zawodowo - zapytała siedząc tyłem do mnie przy stole. Zerknąłem z uśmiechem na pokój stojący obok mojej sypialni, który w tym momencie jest zamknięty na klucz. - Jestem nauczycielem angielskiego w tutejszym gimnazjum, ale na codzień po pracy zajmuje się swoim hobby.
Obróciła głowę w moją stronę wyraźnie zainteresowana.
- Jakie jest twoje hobby?
- Uwielbiam rośliny, szczególnie pachnące kwiaty. Dlatego poznałem dzisiaj lawendę w twoich włosach. Ale naprawdę ciekawą rzecz mam w tym wazonie - wskazałem na marmurowy wazon z którego wystawały 3 róże kolczaste - Chcesz zobaczyć ?
- Już tutaj widzę, że to róże - zaśmiała się.
Także się uśmiechnąłem i pokiwałem głową
- To nie są tylko róże, tam jest coś jeszcze.
- Co takiego?
Odwróć się i zamknij oczy.
Zawahała się, ale odwróciła do stołu i zamknęła oczy.
Wyciągnąłem róże i leżącą pod nimi szmatkę i podszedłem od tyłu do Eli.
- Teraz zaciągnij powietrze nosem.
Pociągnęła i ewidentnie poczuła lekki niespotykany zapach.
- Co to jest? - zapytała z uśmiechem i podekscytowaniem, nadal nie otwierając oczu.
- Chloroform - mój głos był zimny, a szmatkę przyłożyłem do jej buzi i nosa..."

Odwróciłem się na krześle i spojrzałem na nią. Krew z oczodołu spłynęła już na sukienkę a jej twarz piękna, wykrzywiona była teraz przez grymas bólu. Zmarła wyglądając tak idealnie.
Podniosłem kartkę z wyciętym napisem ,,Ela'' i przyczepiłem ją do jej sukienki.
- Kawał dobrej pracy - zagwizdałem - nie uważasz?
Cisza.
- Jak uważasz, możesz mnie ignorować - ,,On" najwyraźniej nie chce rozmawiać - ja zgłodniałem.
Wstałem z fotela i gwizdając udałem się w stronę wyjścia z pokoju, mijając Elę, dozorcę Staszka i byłego kolegę Mateusza.
Ich rozbite młotkiem głowy leżą oparte o siebie.
Zatrzymałem się przed nimi i powiedziałem z uśmiechem
- Chwała Bogu, że robię te karteczki, ciężko was rozróżnić po tym młotku.

————————————————————————

Juhu pierwszy rozdział. Smacznego <3

Vous avez atteint le dernier des chapitres publiés.

⏰ Dernière mise à jour : Nov 07, 2019 ⏰

Ajoutez cette histoire à votre Bibliothèque pour être informé des nouveaux chapitres !

Pamiętniki spomiędzy wątroby i serca Où les histoires vivent. Découvrez maintenant