PROLOG

138 11 1
                                    


Alec nigdy nie myślał, że kiedyś zobaczy jeszcze Jace'a. Gdy brunet zobaczył blondyna, aż go zmroziło w pierwszej chwili. Zaraz okazało się, że najstarsi Lightwood'owie ruszyli w stronę gdzie znajdował się Jace.

- Michael Wayland, nie spodziewaliśmy się cię tutaj – zaczął ojciec Alec'a, Izzy i Max'a.

- Witajcie, Robert, Maryse – odpowiedział owy mężczyzna.

Następnie przytulił najstarszych Lightwood'ów, a potem się od nich odsunął mówiąc:

- A to mój syn Jace i jego narzeczona Clary Fray.

Alec słysząc to wszystko chciał zapaść się pod ziemię albo wyskoczyć przez burtę. Jednak Izzy jakby wyczuła, a może domyśliła się co myśli jej brat.

- Trzymaj fason – szepnęła do bruneta i złapała go pod ramię, a następnie złapała go pod ramię. Następnie Czarnulka ruszyła żwawo do blondyna i rudej.

- Michaelu to nasze dzieci: Alexander, Isabelle oraz Max – przedstawiła dumnie Maryse.

- Miło pana poznać. Pozwoli pan, że porozmawiamy z Jace'm oraz Clary? Znamy się z obozu – wyjaśniła Izzy ze słodkim uśmiechem.

- Niech młodzież trzyma się razem, a my z Michael'em i z Max'em obejrzymy statek – zadecydował w końcu Robert.

Starsi biorąc ze sobą małego bruneta i oddalili się od młodszych, a Jace złapał Clary za dłoń i mieli zamiar odejść. Gdy rodzice odeszli tak, że nie mogli usłyszeć swoich dzieci Isabelle zaczęła mówić:

- Masz czelność dalej w taki sposób traktować mojego brata?

Alec usiłował ją uciszyć i odciągnąć. Jednak zaraz zrezygnował. Niestety Czarnulka szybciej reagowa niż ułożyła sobie to wszystko w głowie na spokojnie. Zawsze szła na żywioł. Jace po chwili odwrócił się do nich.

- Słucham? Nie wiem o co ci chodzi Izzy. – odrzekł Jace.

- Tylko przyjaciele tak do mnie mówią. Nie udawaj i nie zamiataj wszystko pod dywan. Skrzywdziłeś mojego brata. Ojej, nie powiedziałeś jeszcze Clary? – zapytała z uśmiechem satysfakcji Czarnulka, bo mina blondyna mówiła wszystko.

- Jace? O co chodzi? O czym Isabelle mówi? – pytała rudowłosa.

Dziewczyna bardzo chciała się dowiedzieć co jej narzeczony ma do ukrycia. Tymczasem Alec nadal się nie odzywał. Zauważył za burtą coś zielonego, przeszło brunetowi przez myśl: od kiedy delfiny są zielone? Po chwili jednak znów patrzył na kłótnie Izzy, Jace'a oraz Clary. Tak naprawdę Alexander zgubił wątek przez to, że zamyślił się o tym ssaku za burtą. Starszy Lightwood zareagował w ostatniej chwili, bo blondyn przymierzał się chyba by uderzyć Czarnulkę.

- Jace rób sobie co chcesz, ale nigdy nie podnoś ręki na moją siostrę, bo następnym razem zabiję! – mówiąc to Alec zablokował rękę blondyna zasłaniając przy tym Izzy, by Helondale już jej nie siegnął.

Brunet zaczął szarpać się z narzeczonym Clary. Wymienili przy tym kilka ciosów, możliwe, że trafnych, ale to działo się tak szybko, że nie było czasu aby to dokładnie stwierdzić.

- Nigdy cię nie kochałem, a chciałem tylko zobaczyć jak to jest całować się z chłopakiem – szepnął Jace na ucho Alec'owi. Zaraz blondyn zablokował ciało starszego Lightwooda, że brunet nic nie mógł zrobić by wydostać się z uścisku. Tylko mógł dalej słychać.

- Jesteś śmieszny, bo czuję, że nadal mnie kochasz, teraz już nie zdążysz nawet kiwnąć palcem, żegnaj – dodał Jace szepcząc znów do ucha Alexandrowi.

Po chwili blondyn wypchnął bruneta przez burtę.

- Pogrzało cię? Alec nie potrafi pływać. Alec! Alec!

Rozbrzmiewał załamany głos Isabelle. Jednak jej głos powoli cichł w odmętach oceanu, gdzie znalazł się starszy Lightwood. Alec próbował w jakiś sposób wydostać się z pułapki w jaką wpadł. Usiłować machać rękami oraz nogami by znów znaleźć się na powierzchni oraz też znów na statku. Jednak gdy zaczął się szamotać, bo dalej tonął czuł tylko strach. Zaczęło braknąć mu powietrza. Lightwood nigdy nie zastanawiał się jak umrze. Jednakże nie spodziewał się, że taki właśnie w tej chwili czeka go koniec. Jego ciało stało bezwładne. Miał wrażenie, że widzi uśmiechnięte twarze Izzy oraz Max'a. Ten obraz zaraz znikł, bo coś zielonego mu mignęło. Zaraz ujrzał twarz, chyba męską, a po chwili zapadła ciemność.

(...)

Alec gdy się ocknął i od razu poczuł przeszywające go zimno. Lightwood zauważył przed sobą dziwną istotą. Niby miał twarz mężczyzny, ale jakiego. Brunet powiedział by, że jego wybawca nie jest przystojny, on po prostu był... piękny. Te azjatyckie męskie rysy, karmelową skóra lśniąca w słońcu. Alec patrzył dalej niżej umiśnione ciało, mrr... ten brzuch, a potem... zielone łuski? Czy to żart? Przecież ludzie nie mają łusek. Nieznana męska istota trochę się poruszyła i Lightwoodowi rzucił się w oczy ogon, jednak nie byle jaki, a syreny. Brunet wrócił do patrzenia dalej na twarz wybawiciela. Miał on brązowe dość długie brązowe włosy, które przyozdobione były muszlą. Alec chciał jak najwięcej zapamiętać szczegółów tej istoty. Zauważył też, że ma on ostre zęby inne niż u zwyczajnych ludzi, ale jakoś go nie szpeciły. Spojrzał w końcu w oczy syrena, bo tak w myślach nazwał tą istotę. Świeciły się niesamowite złotozielone oczy, które nie spuszczały z Lightwooda wzroku. Alexander poczuł nieznany dreszcz i oblała go fala gorąca choć był cały przemoczony.

- Jesteś piękny – wymknęło się brunetowi.

Alec w końcu przestał patrzeć w oczy istocie. Syren tylko uśmiechnął się jakby zadowolony.

- Alec! Alec!

Rozległo się z oddali. Zbliżał się do mężczyzn statek na którym niedawno był Lightwood.

- Czekaj, zostań. Chce znów cię zobaczyć – prosił brunet.

Jednak bał się zejść do syrena, bo przecież nie potrafił pływać. Dziwny stwór posłał mu tylko piękny uśmiech, a Alec czuł, że się dzięki niemu roztapia. Złapali na koniec znów magiczny kontakt wzrokowy, a potem Lightwood zobaczył tylko falbaniasty, dość duży syreni ogon. Zanim Alexander się spostrzegł już wciągany był na statek przez załogę. Dalej był w szoku. Został okryty termalnym kocem i zaczęli go przytulać Izzy oraz Max. Jednak najstarszy Lightwood był myślami dalej z syrenem.

- Nie rozumiem jak pański syn przeżył ten wypadek – odrzekł kapitan.

Mężczyzna stał niedaleko Alec'a razem z Maryse i Robortem. Tylko Alexander wiedział co za istota go uratowała. Obiecał sobie, że odnajdzie tego syrena.

Another World {MALEC} - wolno pisane.Where stories live. Discover now