Ogólnie to mi wstyd. Żołądek się rozregulował i oczekuje więcej niż mogę przyswoić.. więc wpierdalałam jak głupia w stanie zobojętnienia, a potem ten stan minął i się na siebie wściekłam, a potem cholerny ból brzucha..
Tak trochę zmieniając temat to bardzo śmieszne, że depresja nie pozwala mi często w ostatnim czasie wstać z łóżka, po prostu nie mogę, ale ćwiczeń sobie nie umiem już odmówić, mimo zmęczenia i ciągłych przerw przy przysiadach to i tak robię codziennie to, co mam zaplanowane.
*Zjedzone 1687kcal
*Spalone 318kcal
Generalnie nie przekroczyłam 1442kcal, tej ostateczności, ale i tak jest mi kurewsko źle z samą sobą... Waga mnie dobija i to jak wyglądam. Chciałabym wyglądać tak, jak przy wciągnięciu brzucha, czyli wklęsły brzuch, wystające żebra.. Może to i niezdrowe, ale nie zmienia to faktu, że tego właśnie bym chciała, a ostatnio zupełnie mi nie idzie.. dzień po dniu teraz jest do luftu.. Zaczynam kombinować co zrobić, żeby nie jeść w szkole.. żeby tylko obiad w domu, ale burczenie w brzuchu i moje osłabienie tego nie ułatwiają.. chyba muszę znaleźć kogoś do pomocy z tym heh
YOU ARE READING
dzienniczek?
RandomTak więc postanowiłam spisywać moje dni w aspekcie jedzeniowym. Nie chcę nikogo namawiać do niczego. Chcę po prostu ponarzekać na to jak wyglądam