Toxic Shock

37 7 2
                                    

Chciał tylko jego uwagi. Wiedział o tym doskonale, jednak brnął w tę dziwną relację uparcie. Gdzieś głęboko miał nadzieję, że martwe serce chłopaka w końcu zobaczy w nim coś więcej niż pustego adoratora.

Wampir siedział właśnie w fotelu czytając coś w blasku wypalającej się świecy. Blada skóra drobnego mężczyzny wydawała się bez skazy, bez ani jednej ryski. Biała koszula ze spokojem ułożona była na jego torsie i mocno kontrastowała z czarnymi, skórzanymi spodniami tak idealnie opinającymi zgrabne, długie nogi. Wrócił powoli wzrokiem do jego twarzy. Zamyślone, zaczytane, jadowicie zielone oczy śledziły tekst nawet wtedy, gdy kruczoczarne, falowane włosy przysłaniały im widok na drobny starodruk. Blade usta były delikatne ściśnięte, popękane i zakrwawione od cienkich ranek w paru miejscach. Mogło się wydawać, że wyglądał zwyczajnie, ale fioletowowłosy mag widział w tym obrazie coś najpiękniejszego - najprawdziwszą sztukę. Czerwonymi oczami obserwował każdy, najmniejszy ruch wampira, każdy ruch smukłych, długich palców przewracających pożółkłe strony.

Wampir natomiast uwielbiał czuć na sobie wzrok mężczyzny, Kątem oka zerkał na delikatnie pucowatą twarz maga, na jego pełne usta, długie włosy i duże oczy. Wiedział, że taki wygląd zawdzięcza iluzji, ale nie przeszkadzało mu to za bardzo. Oderwał wzrok od zdań i przeskanował wzrokiem mężczyznę. Idealnie skrojony, niebieski garnitur idealnie opinał wszystkie mięśnie kryjąc ciało greckich posągów, błyszczące błyskotki na silnych, dużych dłoniach...

- Ach, jesteś w końcu!

Wampir przeciągnął się teatralnie wyginając smukłe ciało w tył. Udawał, że dopiero teraz zdał sobie sprawę z obecności mężczyzny. Ten postanowił ciągnąć grę.

- Stoję tu już od dłuższego czasu.

- Ach tak?

Mag przewrócił oczami widząc „niewinny" uśmiech wampira, którego pozazdrościłby najbardziej grzeszny z inkubów. Podszedł do niego, a ten natychmiast wstał, by opleść jego szyję smukłymi ramionami.

- Tak. Robisz się ślepy na starość?

Czarnowłosy nabrał powietrza w policzki udając, że ta uwaga niezwykle go dotknęła. Teatralnie puścił mężczyznę i padł na fotel z głośnym, niezwykle smutnym westchnieniem.

- Ach, jak śmiesz wypominać mi mój wiek starcze?

Czerwonooki kucnął przed wampirem i uśmiechnął się odrobinę rozczulony. Ujmowała go ta teatralność i przesada. Wydawało mu się to niezwykle urocze, ale tylko w wykonaniu postaci siedzącej przed nim.

- Oj przepraszam, zapomniałem że ty jeszcze przed trzysetką jesteś dzieciaku.

- Oczywiście że tak!

Mag zaśmiał się rozbawiony po czym powoli położył dłonie na udach siedzącego mężczyzny i zaczął nimi sunąć w górę. Wiedział, że wampir był z tego powodu zadowolony. Uwielbiał to. Uwielbiał każdy, ciepły dotyk niczym spragniony ciepła, porzucony pies.

- I tak nie wybaczę Ci tego, że się spóźniłeś.

- Przepraszam królewno, długo czekałeś?

- Za długo!

Wampir wstał odsuwając maga nogą, niczym natrętnego kota, po czum podszedł do barku gdzie nalał sobie gęstej krwi do eleganckiego, kryształowego kieliszka. Dopiero teraz fioletowowłosy zauważył czerwone szpilki na stopach mężczyzny, które rytmicznie wystukiwały rytm na kamiennej podłodze. Nakręcało go to jeszcze bardziej.

- Udało Ci się załatwić wszystko?

Blade wargi skrwawiły się ciepłą cieczą, Nie mógł oderwać od nich wzroku.

Attention -|| yaoiWhere stories live. Discover now