Księga I

29 1 0
                                    


Miałam cudownego przyjaciela, zawsze mnie wspierającego. Był to Jack-przystojny, mądry i spokojny chłopak, który rozumiał mnie jak nikt inny. Poznaliśmy się, gdy oboje mieliśmy tak zwane "problemy społeczne" i nie potrafiliśmy sobie z tym poradxić. Byliśmy jak takie zwierzęta wyrzucone ze stada z powodu braku odpowiednich i wymaganych cech. Tak samo, gdy dana grupa społeczna uważała nas za dziwolągi, tak i my uważaliśmy ich za niewychowane, wulgarne, prymitywne małpy. Spędzaliśmy ze sobą cały czas, prawie jak rodzeństwo. Bynajmniej Jack tak widział naszą relację, jednak ja od samego początku czułam do niego coś więcej niż tylko przyjaźń. Chciałam mu to wyznać, ale obawiałam się jego reakcji. Pewnego dnia, gdy przyszedł jak zwykle, abyśmy zrobili sobie kino w domu, już nie wytrzymałam. Włączyliśmy horror i z tego co widziałam, bardzo go wciągnął. Ja natomiast nie umiałam się skupić, ponieważ moje oczy wtapiały się w obraz Jack'a. Najpierw obserwowałam jego szmaragdowe oczy, które zawsze ślicznie iskrzały i sprawiały wrażenie jakby były wykonane z tego niezwykłego kamienia. Pożądałam ich, pożądałam tego wzroku i chciałam, aby był tylko mój. Jego czupryna z grzywką czarna jak dojrzałe soczyste jerzyny, zachęcała do wtopienia w nią swoich palców. Później moje oczy koncentrowały się na jego wysportowanych ramionach i klacie. Był dobrze zbudowany, pomimo tego że nie chodził na siłownię, ale codziennie biegał i ćwiczył. Mówił, że to wpływa na jego miłe samopoczucie. Wiele razy namawiał mnie, abym z nim poszła biegać np. do parku, ale wstydziłam się swojej tragicznej kondycji. Po za tym wkurzał mnie fakt iż, gdy poruszałam się gwałtowniej lub wykonywałam jakieś ćwiczenia, moje duże piersi i tyłek dawały o sobie znać i nagle oczy facetów były skierowane w stronę właśnie tych okolic. Czułam się wtedy niezręcznie. Uwielbiałam również dłonie Jack'a, takie duże męskie i mocno użylnione. Marzyłam, aby te dłonie mnie dotykały, pieściły. Zapomniałam wcześniej wspomnieć o jego koralowych, wyglądających na nawilżone ustach. Pragnęłam je poczuć na swych własnych. Patrząc na niego oblizywałam i przygryzałam wargi. Po skończeniu seansu uświafomiłam go, że chcę z nim poważnie porozmawiać.

-Jack, weź na poważnie to co Ci teraz powiem, proszę.-powiedziałam poważnym, lecz spokojnym tonem, choć było to nie łatwe, ponieważ serce waliło mi tak jakby miało zaraz wystrzelić z procy. Popatrzył na mnie lekko zdziwiony, ale skupiony.

-Jack,ja...Kocham Cię.-nastała głęboka cisza. Chłopak patrzył mi prosto w oczy, ale nic nie mogłam wyczytać z jego twarzy.

-Rozumiem.-odezwał się po chwili, a następnie udał się do toalety. Później wrócił i oznajmił, że musi już iść. Chciałam się zapytać go, co o tym wszystkim myśli, ale nie potrafiłam otworzyć ust. Zanim się zorientowałam już go nie było.

Od tego czasu unikał mnie, tak jakbyśmy się nie znali. Jego wzrok stał się zimny jak lód wobec mnie. Chciałam wyjaśnień, czegokolwiek byle wrócić do naszej wcześniejszej relacji. Próbowałam go zaczepiać, a on stał się dla mnie nie miły. Miałam ochotę się go zapytać, czemu taki jest, przecież nic złego mu nie zrobiłam, po prostu był wobec niego szczera. Znienawidziłam facetów doszczętnie. Nigdy nie miałam szczęścia w miłości, pomimo tego że wokół mojego towarzystwa kręcili się mężczyźni, a nie kobiety. Gdy tylko próbowałam pójść o krok do przodu, zbywano mnie, odrzucano, tak jakby miłość i pożądanie było powodem do wstydu.

Liceum dobiegło końca, zdałam dobrze maturę i udałam się na wymarzone studia. Po nich zaczęłam oczywiście szukać dobrze płatnej pracy. Udało mi się dostać do znanej firmy, jednej z najlepszych w Nowym Jorku. Poszłam do windy ogromnego wieżowca i wybrałam piętro numer 52. Tam przywitał mnie nowy szef i zaprowadził do przestronnego biura. Przedstawił mnie team'owi, z którym miałam pracować i dodał że niedługo ma się zjawić wiceszef, który jest liderem naszej grupy. Zakolegowałam się z moimi współpracownikami i naprawdę miło mi się pracowało.

W końcu przyjechał nasz lider ze swojej delegacji i postanowiłam pójść do jego gabinetu się przywitać. Stanęłam w drzwiach jak wryta. Zastanawiałam się czy to sen, czy może moja wyobraźnia płata mi figla. Moim oczom ukazał się wysoki, czarnowłosy mężczyzna ze szmaragdowymi oczyma, którego doskonale znałam. Kilka pierwszych guzików z jego koszuli było rozpiętych, a marynarka i krawat wisiały na wieszaku. Nie dziwiłam się, bo dzisiaj słońce mocno dawało o sobie znać. Miał rozczochrane włosy ta jak za licealnych czasów. Pijąc wodę oblał się ukazując swój umięśniony tors. Najwidoczniej zdziwił się moim widokiem. Jego ciało i postura były cudowne, zajebiste, o wiele bardziej podniecające niż wcześniej. Jego mięśnie, jego klata idealnie dopracowane. Zrobiłam się mokra na dole tak jak za starych czasów. Wiedziałam, że Jack chce studiować to samo co ja i pójść do wpływowej znanej firmy, ale nie przypuszczałam, że trafimy do tej samej.

-Lucy?-wyjąkał.-Czy to ty?-nie mógł uwierzyć tak jak ja. Podszedł do mnie i już chciał uściskać, gdy go odepchnęłam. Momentalnie poleciały mi łzy i wszystkie związane z nim wydarzenia przeleciały mi przed oczami.

-Nie dotykaj mnie!-krzyknęłam.-Już nie pamiętasz jak mnie potraktowałeś? Zraniłeś mnie. Mocno. Bardzo mocno.-podkreśliłam trzy ostatnie słowa i znów zalałam się łzami. Jack natychmiast złapał mnie za nadgarstek i przygwoździł do drzwi, a następnie zamknął je na klucz. Próbowałam się mu wyrwać, ale nic z tego-był za silny. Krzyczałam, a on zakrył swoją dużą dłonią moje usta.

-Zamknij się, bo zrobię coś czego będę żałował.-krzyknął z powagą, przy czym rozpłakał się jak mały chłopczyk. To były te same łzy, które widziałam na początku gimnazjum, gdy się poznaliśmy i mieliśmy depresję. Siadaliśmy wtedy na murku i się sobie zwierzaliśmy, przytulaliśmy się by dodać sobie otuchy. 

-Kurwa. Cholera. Lucy,...przepraszam, byłem niedorozwiniętym dupkiem! Już wtedy byłem zboczonym, niewyżytym, masturbującym się nastolatkiem. Nie chciałem Cię skrzywdzić moimi fantazjami i śmiertelnie bałem się twojej reakcji. Nie wiedziałem co zrobić, miałem mętlik w głowie. Przepraszam. Nie chciałem Cię skrzywdzić, a to uczyniłem. Przepraszam...-i upadł głową na moje ramię, po którym za chwilę spływały jego łzy. Upadł na kolana, objął mnie i wtulił się w moją ołówkową spódnicę.

-Lucy...Wybaczysz mi?

Nic nie powiedziałam, stałam jak słup soli i płakałam razem z Jack'iem. W życiu nie spotkałam tak wrażliwego faceta jakim był on. Stawałam się coraz bardziej mokra na dole i byłam na siebie przez to zła.

Czemu, kurwa, nawet w takiej chwili?! Kurwa. Czemu chcę żeby akurat teraz mnie wziął na jego biurko i porządnie zerżnął? Bo zawsze tego chciałam, ale byłam na niego strasznie zła, bo mnie zostawił. Mózg podpowiadał mi, że powinnam być wściekła i odrzucić Jack'a tak jak on mnie. Natomiast serce i podniecenie mówiły mi zupełnie co innego.

-A co to?-odchylił lekko głowę od mojej spódnicy. Widniała tam mokra plama, ale nie od jego łez, tylko moich soczków. Dotknął lekko i za palcem powędrowała smuga cieczy. Oblizał go i znów przystawił nos do plamy wdychając przy tym mocno powietrze, a raczej zapach mojej kobiecości.

★★★

Oto nowa książka. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu i się spodoba. Jeśli tak to gwiazdkujcie, żebym wiedxiała że mam pisać dalej.

Miłego dzionka/nocy.

PS:sorki za literówki

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 11, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Emerald EyesWhere stories live. Discover now