how it is to be loved by you

140 25 15
                                    

Znowu to robił. Szczerze mówiąc przestał już liczyć po czternastym razie. Kolejny raz w tym tygodniu musiał uciec do łazienki, żeby kolejny zobaczyć te same płatki kwiatów, które niegdyś tak bardzo kochał.

Niezapominajki zawsze były dla niego piękne, jednak nie umiał na nie patrzeć już tak samo, kiedy od jakiegoś czasu widzi je całe we krwi. A co najważniejsze, jego krwi. Wymiotowanie nigdy nie jest przyjemne, a tym bardziej jeśli wymiotuje się to, co się jeszcze tak niedawno widywało się zawsze swoim pokoju i uważało za piękne, niezależne od dnia i godziny.

Wyczerpany Youngjae padł na podłogę, obejmując się rękami. Nieprzyjemne uczucie w klatce piersiowej doskwierało mu już od dłuższego czasu, ale dopiero niedawno poznał tego przyczynę. Małe niebieskie kwiatki wbijały mu swoje pęki w płuca, sprawiając, że z każdym kolejnym dniem czuł się coraz gorzej. Jednak cóż mógł zrobić, kiedy miłość nigdy nie była dla niego litościwa.

Kiedy poczuł, że kolejne kwiaty próbują wydostać się z jego gardła, miał wrażenie, jakby coś chciało go rozerwać od środka. Ze szlochem wypluł kolejne niebieskie płatki na podłogę. Nie chciał tego dłużej znosić, ale co mu innego zostało, poza przecierpieniem tego wszystkiego?

Ociężale zaczął podnosić się z podłogi. I tak już zbyt długo tu siedział, przecież reszta zespołu czekała już na niego na dole. Pozbierał resztki zakrwawionych kwiatów, które wrzucił do toalety i spuścił wodę. Z każdym dniem przybywało ich coraz więcej. Szybko przemył swoje ręce ze świeżej krwi i wyszedł z łazienki. Znowu poczuł nieprzyjemny uścisk w klatce.

Nie, nie mógł już zawrócić.

Zszedł po schodach, kurczowo trzymając się barierki. Kiedy stanął na ostatnim stopniu, czuł, jakby głowa miała mu zaraz eksplodować. Zacisnął powieki i odetchnął głęboko.

- Youngjae, wszystko w porządku? - podszedł, do ledwo stojącego na nogach niebieskowłosego, Jinyoung.

- Huh? - zamrugał dwukrotnie, podnosząc głowę - Oh, tak, tak, spokojnie, to tylko... Za chwilę mi przejdzie - odezwał się słabym głosem.

- Jesteś pewny? Wyglądasz na prawdę blado, jak chce-

- Nie! Wszystko w porządku, możemy już iść? - powiedział nieco zbyt entuzjastycznie, uśmiechając się promiennie w stronę lidera, który tylko niepewnie pokiwał głową.

Wychodząc zaraz po Yugyeomie, nie zauważył już zmartwionego wzroku Marka, który widział już od dawna, że młodszemu coś dolega. Jaka szkoda tylko, że nie wiedział co dokładnie.

- Youngjae, co się z tobą ostatnio dzieje? - trener podniósł głos, widząc zachowanie chłopaka. Jeszcze nigdy go nie widział w takiej formie.

Niebieskowłosy tylko cofnął się lekko wgłąb pomieszczenia z przeprosinami. Oh, ile by dał, żeby móc powiedzieć, co tak na prawdę mu dolega.

- Trenerze, Youngjae ostatnio dużo choruje, może dajmy mu już przerwę na jakiś czas? - stanął w jego obronie Mark, ściągając na siebie zdziwione spojrzenia reszty zespołu.

Starszy mężczyzna, mierząc wzrokiem stojącego pod ścianą wokalistę, po chwili z westchnięciem pozwolił mu na odpoczęcie, pod warunkiem, że od przyszłego tygodnia, wróci już do ćwiczeń. Youngjae z wdzięcznością mu podziękował i uśmiechnął się słabo do dalej zmartwionego Tuana. Usiadł pod ścianą i oparł głowę o szare płytki. Z każdą chwilą bolesny uścisk się zwiększał, a on oddychał coraz ciężej.

Nie, proszę nie teraz - błagał w myślach, wiedząc, że jednak ta chwila musiała znowu nadejść.

- Na pewno nie lepiej było zostać w domu? - zagadał go Jinyoung, siadając obok niego, kiedy również dostali pozwolenie na chwilę przerwy. W odpowiedzi dostał tylko niezrozumiałe mruknięcie.

Rozejrzał się po pomieszczeniu. Bambam z Yugyeomem, jak zawsze z resztą, parodiowali ostatnią piosenkę Jacksona, który siedział na kanapie, próbując nie zwracać na to uwagi. Jednak każdy i tak wiedział, że za tą czapeczką z daszkiem, za którą tak się chowa, ukrywa się uśmieszek rozbawienia. Jaebum prowadził rozmowę z Markiem, chociaż bardziej wyglądało jakby prowadził dialog sam ze sobą, bo starszy wydawał się myślami być zupełnie gdzieś indziej, zawzięcie z kimś pisząc, co chwilę spoglądając zmartwionym wzrokiem, na siedzącego po drugiej stronie pomieszczenia Youngjae.

- Jinyoung... - wydukał po chwili ciszy, kiedy Park zaczął się podnosić z podłogi.

- Tak? - odwrócił się ponownie w jego stronę, stając na nogach.

- Mógłbyś mnie zawieźć do dormu? - uśmiechnął się słabo w jego stronę, dzięki czemu zdobył przepustkę na szybkie wrócenie do swojego pokoju.

Kiedy starszy poszedł powiadomić wszystkich, że za chwilę będzie z powrotem, Youngjae podszedł do swojej torby, zakładając ja na ramię. Nie wiedział czemu, ale miał wrażenie, że ta nagle stała się jakoś dwa razy cięższa. Ignorując ten fakt, zgarnął jeszcze szybko swój telefon ze stolika i pożegnał się ze wszystkimi, widząc stojącego już w drzwiach Jinyounga.

Przez całą drogę powrotną nie zamienili ze sobą żadnego słowa. To nie tak, że Youngjae nie chciał z nim porozmawiać, ale zwyczajnie nie miał na to siły i nie potrafił. Czuł, że jakby chociaż próbował coś powiedzieć, to kwiaty znowu zawładnęłyby jego gardłem.

Kiedy dotarli już do celu ich podróży, młodszy wydukał tylko ciche dziękuję i rzucił się w stronę drzwi. Po dostaniu się na korytarz, wbiegł, najszybciej jak pozwalało mu na to jego zmęczenie, do łazienki. Z jego ust kolejny raz tego dnia wydostały się te przeklęte kwiaty, które męczyły go już od kilku godzin. Powoli przestawał to kontrolować. Jak dwa dni temu jeszcze potrafił się przed tym powstrzymać, tak teraz niezapominajki same wydostawały się z jego gardła.

Nie wiedział ile czasu już tak leżał. Miał tylko świadomość, że długo. Nie to co czas, który mu pozostał. Z każdą sekundą jego powieki stawały się coraz cięższe, a uścisk w płucach się zwiększał. Czuł to całym sobą, że nie zostało mu już dużo.

Chwiejnym krokiem wydostał się z łazienki, co chwilę kaszląc kolejnymi pękami. Ledwo udało mu się dotrzeć do własnego pokoju, zostawiając za sobą kwiecisto-krwistą ścieżkę. Ociężale podszedł do biurka, zauważając dalej świecąca się lampkę. Chwycił leżący na blacie notes i otworzył go na losowej stronie.

14 II 2019

Dzisiaj znowu się z nią spotkałeś, prawda? Jeszcze nigdy nie widziałem, żebyś z takim entuzjazmem wyszedł z dormu.
w̶ ̶c̶z̶y̶m̶ ̶o̶n̶a̶ ̶j̶e̶s̶t̶ ̶l̶e̶p̶s̶z̶a̶ ̶o̶d̶e̶ ̶m̶n̶i̶e̶?̶
Jeszcze raz gratuluję ci nowego związku! W końcu każdy zasługuje na miłość, prawda?

Kwiaty coraz bardziej drażniły jego gardło, a ból stawał się coraz bardziej uciążliwy. Drżącą dłonią chwycił długopis do ręki i otworzył ostatnią, nie zapisaną stronę. Nie zastanawiając się dłużej, postanowił napisać tylko dwa słowa.

Z bólu osunął się na podłogę, wypluwając kolejne kwiaty. Już ledwo umiał złapać choć jeden oddech. Wyciągnął swój telefon z kieszeni i odblokował ekran odciskiem palca. Spojrzał na swoją tapetę. Pamiętał to zdjęcie. Zrobił je może z cztery miesiące temu. Wtedy jeszcze nie wiedział, że jego zafascynowanie przyjacielem może przynieść takie skutki.

Kiedy zamykał oczy, myślał tylko o jednym:

𝑷𝒓𝒛𝒆𝒑𝒓𝒂𝒔𝒛𝒂𝒎 𝑴𝒂𝒓𝒌

bo po nocach najlepiej zabija się swoich ub♡

𝐑𝐄𝐌𝐄𝐌𝐁𝐄𝐑 𝐌𝐄 {markjae}Where stories live. Discover now