159 17 8
                                    

      Hyunjina korciło do zadania pytania, odnośnie tego co zobaczył na brzuchu. Wiedział on jednak, że odpowiedź młodszego chłopca byłaby typowa oraz nieszczera. Mówiąc to mam na myśli coś typu- przewróciłem się, wygłupiałem się z przyjaciółmi i upadłem. Bzdury. Rany po stłuczeniu, czy też po zacięciu były inne, zdecydowanie inne. Wstrzymał się z pytaniem i postanowił zaczekać do momentu, w którym będą znać się bardziej niż do tej pory. Teraz chciał cieszyć się spotkaniem z chłopcem.

     Wracając do chwili, po próbie zadania ciosu i skulenia się młodszego, starszy zaczął przepraszać Yanga. Bądźmy szczerzy, przepraszać to mało powiedziane, zaczął go błagać o to by jednak nie zmieniał zdania co do wyjścia na lody. Nie zwracał uwagi na młodszego, który w równie szybszym tempie odpowiedał, iż nie zrezygnował ze spotkania.

  -Jeongin, ja naprawdę przepraszam to moja wina, przepraszam- Hyunjin mówił to bardzo szybko, już powoli łamiącym się głosem, Yang po nieudanych próbach dotarcia do starszego postanowił odezwać się nieco inaczej.
   - Hyunjin, możesz do cholery przestać przepraszać?- młodszy mówiąc to miał zaciśnięte zęby.
-Boże drogi, dziecko nie mów tak brzydko, kto cię tego nauczył?- mówił zmartwiony, jak i nagle otrzeźwiały Hwang.
-Cholera to nie przekleństwo- młodszy powiedział to cicho, wręcz mruknął, jednak nie na tyle żeby drugi chłopak tego nie usłyszał.
-Ja ci dam gówniarzu- w momencie wypowiedzenia tych słów brunet rzucił się na bezbronnego chłopca, nie zwracając uwagi na ludzi patrzących się na nich krzywym, lub rozbawionym wzrokiem.
                 
                              *            

      Mimo wyraźnie niesprzyjającej im pogody, chłopcy razem wybrali się na lody. Deszcz padał, ale im jakoś to nie przeszkadzało. Siedzieli na ławce jedząc lody. Hwang widział zbiżający się zachód słońca, przez co postanowił zabrać Yanga w miejsce, w które chodził z rodzicami jak był mały. Wstał, podał rękę niższemu i razem pobiegli, ponieważ Hwang nie miał w planach zepsuć jego planu co do zachodu słońca. Po około pięciu minutach byli już na miejscu.

-Wow- to jedyne słowo jakie mógł użyć do opisu tego miejsca.


Mała fontanna z ławeczką u boku, a do tego zachód, który z ich obecnego miejsca było widać pięknie.
-Spójrz do fontanny- polecił młodszemu Hyunjin.
Widząc monety na dnie, blondyn zaczął sam szukać wyżej wspomnianej rzeczy.
-To co, na szczęście?-zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Na szczęście- zapowtórał starszy.
Chwilę po wypowiedzeniu słów, moneta leżała już na dnie, wraz z innymi pieniędzmi.

Nagle blondyn postanowił zrobić coś, czego drugi nie spodziewał się praktycznie w ogóle. Poczuł jak jego ręce go oplatają.
-Dziękuję za dzisiejszy dzień hyung, było cudownie- mówił młodszy nadal się tuląc.

Hyunjin za to nie wiedział jak ma zareagować, więc przez krótką chwilę stał w osłupieniu. W momencie, kiedy zrozumiał gest i słowa młodszego, oddał uścisk, a ręką poczochrał jego włosy.

Nie zauważyli ani godziny, która wskazywała kilka minut po północy, ani również braku deszczu. Młodszy był już śpiący, przez usiadł na ławce, Hwang za to stał dalej wpatrując się w gwiazdy. Miał już mówić, aby się zbierali, ponieważ jest późno, ale widok chłopca śpiącego na ławce i drżącego z zimna zbyt go rozczulił. Miękkie serce starszego poskutkowało oddaniem kurtki. Może pomijając fakt wzięcia na barana. Brunet nie miał pojęcia gdzie mieszka drugi, więc pomimo wszystko postanowił zanieść go do swojego domu. Nie mógł go przecież zostawić na dworze.
Ostatecznie szedł jak ostatni głąb przez mokrą ulicę w środku nocy.

Młodszy obudził się, czego nie zauważył starszy chłopak, nie chcąc psuć chwili wtulił się mocniej. Tamten za to chciał rozpłynąć się widząc jego dłonie na swojej klatce piersiowej. Nim się obejrzeli byli przed klatką schodową. Mimo, że Hwang bardzo nie chciał budzić uroczego chłopca, wiedział, że jeszcze gorszym pomysłem będzie jego przebranie.

                               *

-Hyunjin?- spytała jego matka wchodząc do przedpokoju.
-A kto-przerwała w połowie domyślając się o co chodzi z blondynem.

Boże, dzięki ci, mój syn nareszcie znalazł sobie chłopaka.

Mimo w pełni nie zadanego pytania brunet odpowiedział, przed tym patrząc na chłopca chcąc upewnić się czy aby na pewno śpi. W końcu, kto normalny spałby siedząc na szafce na buty?

-Mój przyszły chłopak.

                                *

nie wiem czy ktos to czyta i nie wiem czy to dalej pisac, bo to jest taki rak, ze X D

There's so many voices• HyuninOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz