Rozdział 16

565 54 21
                                    

Wielkanoc minęła, przyszedł więc dla rodziny Krzywonosów czas ich wielkiej zemsty. Dla oszczędzenia drogi, mężczyźni ustalili między sobą, że spotkają się już na trakcie, jako że podróż do małej leśnej chatki nadłożyłaby rodzinie Iwana w drogi. Dlatego też pewnego słonecznego poranka tuż po Wielkanocy, Iwan szykował się do wyprawy, by dogonić swoją rodzinę na trakcie.

Choć sceneria jego przygotowań była piękna, okoliczności niestety takowe nie były. Na swego wiernego konia Iwan założył juki, nie tylko z prowiantem, ale i z bronią. Dwa całkiem sprawne samopały, zapas prochu i szabla zostały umieszczone w torbach razem z niezbędnymi w podróży rzeczami. Stary zdobyczny kindżał został przytwierdzony do pasa, by móc służyć mu w walce, gdy zajdzie taka potrzeba.

Iwan był gotowy do drogi. Jednak niezupełnie. Wciąż nie wiedział, jak ma pożegnać Olgę, albowiem jechał, bądź co bądź, aby wypełnić zemstę na jej powinowatym. Było to dla niego bardzo ciężkie przeżycie, jako że od tego jak potoczą się sprawy na trakcie do Krzywego Rogu zależała przyszłość jego rodziny, ale też jego i jego ukochanej. Oto bowiem ważyły się losy Olgi w kontekście nie tylko jej wolności osobistej, ale i też pod względem duchowym.

Cały wczesny ranek krzątał się więc przy swym koniu, nie zerkając nawet w stronę Olgi. Wciąż bowiem zastanawiał się, jak ma wyglądać ich pożegnanie. Chciał mieć nadzieję, lecz wiedział, że los jest na tyle przewrotnym, że może mu nie być dane przeżyć potyczki, która go czeka. Nie wiedział więc, czy może mieć jakiekolwiek nadzieje, czy też nie. Gdy kończył swoje preparacje, postanowił, że postawi na neutralne, niezapowiadające niczego pożegnanie.

Gdy więc już siadał na koń, oprócz zwyczajowych pożegnań zapewnił ją jedynie, że na pewno ktoś do niej powróci, kiedy już będzie po wszystkim. Ona zaś, wedle pobożnego zwyczaju, uczyniła za nim znak krzyża, gdy odjeżdżał. Choć gest ten miał zwyczajowo symboliczny charakter, czyniąc go Olga prawdziwie miała nadzieję, iż jej błogosławieństwo zapewni bezpieczny powrót temu którego kochała.

 Choć gest ten miał zwyczajowo symboliczny charakter, czyniąc go Olga prawdziwie miała nadzieję, iż jej błogosławieństwo zapewni bezpieczny powrót temu którego kochała

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Drogi był dosyć przejezdne, choć bardzo suche, toteż wielkie tumany kurzu otaczały konnych. Dlatego też, gdy wczesnym popołudniem Iwan dogonił swych braci i ojca, był całkowicie pokryty szarym pyłkiem. Powitanie ich na trakcie ograniczyło się jedynie do chwilowego zatrzymania koni, po czym już w pełnym składzie ruszyli w dalszą drogę.

Wszyscy byli wyjątkowo bardzo milczący i w ciągu kilku dni podróży ograniczali swoje rozmowy do rzeczy takich, jak kiedy zatrzymają się na popas, kto przyniesie opał na ognisko lub kto pierwszy będzie czuwał przy śpiących, albowiem nie zatrzymywali się nigdy w gospodach, których było pełno na często używanym trakcie, a które niosły za sobą ryzyko zadawania niewygodnych pytań, dotyczących tego dokąd jadą, z jakich okolic przybywają i w jakim celu. Choć ludzie zapewne daliby im w swych sercach przyzwolenie, widząc słuszność w ich chęci zemsty, proceder, którego mieli się zamiar podjąć, nie był tak naprawdę prawym sposobem na karanie winnych.

Tak więc Iwan spędził kilka niezbyt dobrze przespanych nocy, co czyniło go coraz bardziej poirytowanym, tak jak resztę jego rodziny. Oto bowiem stali oni na końcu swej drogi, niepewni tego, co spotkają na jej końcu. Czy zapewnią sobie ukojenie po tak wielkiej stracie, jaką jest utrata ukochanej córki i siostry? Czy każdy z nich wyjdzie z tej potyczki cało ? Czy w ich rodzinie zastanie wreszcie spokój i każdy z osobna będzie wiódł spokojne życie, bez widma konsekwencji, jakie niesie za sobą zemsta ?

Pytania te nurtowały proste dusze każdego z nich i mieli nadzieję na podobną na nie odpowiedź. Wspierając się na modlitwie liczyli, że Bóg wejrzy na ich dotychczasowe cierpienia i da im ukojenie, na które tak bardzo liczyli.

Lecz o tym, co tak naprawdę ich spotka, mieli się przekonać wkrótce. Czwartego dnia wędrówki, na ostatnim wieczornym wypoczynku byli już o kilka stajań* od umówionego miejsca spotkania.

*Staja, stajanie – jednostka miary (u Sapkowskiego 1-2,4 km, ale my mamy po staropolsku 134 m) 

Kozacka brankaWhere stories live. Discover now