2. Mecz

2.5K 137 27
                                    

Tydzień po naszym spotkaniu w bibliotece odbył się pierwszy w tym roku mecz Quidditcha, w którym z początku zmierzyć mieli się Gryfoni ze Ślizgonami, aczkolwiek Ślizgoni w ostatnim momencie się wycofali przez co na ich miejsce weszliśmy my - Puchoni.

W tym roku Cedric zajmuje wyjątkowo ważną pozycję w drużynie - został kapitanem. Wyjątkowo dobrym kapitanem. Przez ostatnie kilka dni przed meczem zaprosił mnie na kilka treningów, co poskutkowało tym, że teraz na pewno będę siedzieć z kaszlem i zawalonym nosem, bo pogoda nie sprzyja. Co mi się natomiast podobało w tym wszystkim to fakt, że mogłam patrzeć na Cedrika przez dodatkowe kilka godzin dziennie, czasami wyjątkowo spoconego i zmęczonego, co jakimś cudem dodawało mu atrakcyjności.

Sam mecz był wygraną dla Puchonów, jednak skończył się tragicznie, bo szukający Gryfonów - Harry Potter - trafił poturbowany do pani Pomfrey. My natomiast spędziliśmy cały wieczór świętując wygraną.

Około godziny dziewiętnastej do pokoju wspólnego wtłoczyła się grupa Puchonów, wśród nich gwiazda wieczoru - Cedric. Przez dobre kilka godzin wszyscy wspólnie się bawiliśmy; cały salon przepełniony był muzyką i odgłosem wielu rozmów. Cicho zaczęło się robić dopiero około dwudziestej trzeciej, kiedy to połowa chłopaków z naszego roku zniknęła do swoich dormitoriów. Z mojego pola widzenia zniknęły także obie bliźniaczki, dlatego usiadłam spokojnie na jednej z kanap przed kominkiem i delektowałam się spokojem.

- Mogę się dosiąść? - doszedł do mnie znajomy głos. Otworzyłam delikatnie powieki, spoglądając na chłopaka stojącego tuż obok mnie.
- Jasne - odpowiedziałam równie cicho co on, na co Cedric uśmiechnął się mimowolnie.
- Cały zamek będzie o tobie gadał przez kolejny tydzień - zagadnęłam do niego po chwili ciszy.
- Pewnie tak - parsknął chłopak, spoglądając na swoje dłonie. Miałam pełen wgląd na jego lewy profil, który sam z siebie wyglądał perfekcyjnie, jednak w świetle padającym z kominka wyglądał nawet lepiej niż perfekcyjnie.
- Jak ty sobie poradzisz z taką sławą? - zażartowałam, przesuwając się bliżej do niego i delikatnie gładząc jego miękkie włosy. Albo mi się wydawało, albo chłopak lekko zmiękł pod moim dotykiem.
- Poradziłem sobie przez ostatnie cztery lata, teraz też jakoś dam radę - powiedział, spoglądając na mnie. Chwilę tak siedzieliśmy, ja z ręką na jego głowie, on z oczami błądzącymi po całej mojej twarzy, aż w końcu Cedric się odezwał.
- Nie jesteś śpiąca? - zapytał tym cichym i przyjemnym tonem głosu.
- Nie - odpowiedziałam.- Zresztą i tak wolę siedzieć tu z tobą. Cedric odpowiedział uśmiechem.
- Wiesz co z Potterem? - zapytałam po chwili.
- Wiem tylko tyle, że jest mocno poturbowany. Pewnie poleży tam dobrych kilka dni, zanim do siebie dojdzie.
- Powinniście rozegrać mecz jeszcze raz. To chyba wiadome, że coś było nie tak.
- Tak samo powiedziałem Hooch, ale nawet Wood się zgodził, że wszystko było rozegrane zgodnie z zasadami. To nie nasza wina, że pogoda nam przeszkodziła.
- Co z Malcolmem? - zapytałam po chwili, zmieniając temat.
- Nie może przestać gadać o Alison - zaśmiał się Cedric. - O niczym innym nie umie nam opowiedzieć.
- Alison nie chce nam nic powiedzieć. Nie mam zielonego pojęcia, czy ona go lubi.
- Spróbujcie z nią pogadać, może w końcu wam coś powie. Chociaż wydaje mi się, że dosyć często spogląda na niego podczas lekcji.
- Bardzo możliwe - odpowiedziałam. - Ty się nikim nie interesujesz?

Odpowiedział mi ciszą, jednak po chwili na jego twarz wkradł się mały uśmiech.

- W zasadzie... tak - odpowiedział cicho. - A ty?
- Chyba nie - „chyba" to słowo klucz. Po mojej głowie chodził Cedric. - Opowiesz mi o niej?
- Nie wiem co mogę ci o niej opowiedzieć - powiedział po chwili zawahania. - Może kiedy indziej, co ty na to? Chyba będę zbierał się do spania.
- No cóż. Mam nadzieję, że kiedyś ją poznam - powiedziałam, uśmiechając się w jego stronę. Chłopak wstał i zaczął kierować się w stronę chłopięcych dormitoriów.
- Dobranoc, Melanie.
- Dobranoc, Ced.

Staram się pisać dłuższe. Jest okej? :)

My Dear Friend |Cedric Diggory| ✔️Where stories live. Discover now