To całkiem niedaleko

217 15 8
                                    

Obudziłam się. Okazało się, że Newt mnie szturcha. Co jemu?

- Lądujemy. - powiedział. Aha. Wszystko jasne. Kilka osób podeszło do nas kiedy helikopter wylądował. Zaczęto krzyczeć, że mamy biec jak najszybciej do budynku. Było to trochę utrudnione bo była burza piaskowa.

- POPARZEŃCY! - krzyknął ktoś. No chyba nie. Ruszyłam jeszcze szybciej. Kiedy ostatnia osoba z naszej gromadki znalazła się za wielkimi drzwiami, one się zamknęły. Na zewnątrz zostało kilka ludzi.

- Witajcie. - usłyszałam głos. Mężczyzna. Odwróciłam się tak jak wszyscy. - Chodźcie za mną. - otworzył nam drzwi. Była tam łazienka. - Porozmawiamy ale teraz musicie pozbyć się tego smrodu. - powiedział i sobie poszedł. Weszłam pod jeden z pryszniców. Pokręciłam korkami i na moim ciele popłynęła woda. Chłopcy krzyczeli i śmiali się. Duże dzieci. Jako pierwsza skończyłam się myć. Ubrałam to co znalazłam w szafce. Białą bluzkę, czarne spodnie i białe tenisówki. Stałam przy szafkach i czekałam na resztę. Do łazienki weszła kobieta ubrana w strój lekarki. Powiedziała, że mam z nią iść. Udałam się do prosto do pomieszczenia w którym była bierznia, kilka stanowisk do pobierania krwi i jedno łóżko na którym siedziała Teresa. Chciałam do niej podejść ale mi nie pozwolono.

- Chcesz pobiegać? - spytała miło. Pokiwałam głową. Przyczepiła mi kilka urządzeń, a potem włączyła bierznie. Biegłam tak kilkanaście minut, aż w końcu przyszli chłopcy. Newt uśmiechnął się do mnie. Rebecca usiadła przy stoliku. Obok udał Minho. - Dobra koniec. - zeszłam i udałam się prosto do stolika. Pobierali nam krew kiedy po Thomasa przyszedł jakiś facet. Wziął go ze sobą. Nas zaprowadzili na wielką stołówkę. Usiadłam do jednego z stolików. Reszta poszła w moje ślady.

- Przyszli po nas kiedy wyszliśmy. Jeden z nas zabił nam przyjaciela. - rzekł jeden z naszych nowych znajomych. Westchnęłam. Skąd ja to znam? Gally zabił Chucka. Zrobiło się cicho przy naszym stole. No dobra tylko ja byłam cicho. Myślami wciąż wracałam do wydarzeń, które rozegrały się kilkanaście godzin temu. Minho wstał i gdzieś poszedł. A po chwili wrócił z Thomasem. - Tamten tam - wskazali na chłopaka przy stole. Siedział sam. - był tu jednym z pierwszych. A co najlepsze był sam w labiryncie. Z samymi dziewczynami.

- Naprawdę? - Minho był zaskoczony. Zaśmiał się kiedy Rebecca walnęła go w ramię. Są razem? - No co? Tylko pytam.

- To lepiej nie pytaj. - odparła i zaczęła jeść coś co miało być naszą kolacją. Do sali wszedł Janson. Z listą w rękach.

- Słuchajcie. - na sali zapanowała cisza. - Kogo wyczytam podejdzie do moich kolegów. Zabierzemy Was gdzieś gdzie zaczniecie nowe życie. To całkiem niedaleko. Za tą grodzią. A teraz osoby, które pójdą z nami: Sarah, Angela, Janine, Melissa, Alexy, Lars, Carol, James. - osiem osób wstało. Wyglądali na podekscytowanych. Śmierdziało tu podstępem. Coś tu nie grało. Ale trudno.

No dobra. Nowa książka. W sumie to jest dalsza część ale dobra. Komu się podoba zostawia gwiazdkę albo komentarz. Liczę na Was. Bayo.

The Scorch Trials || Moja historia [Wolno Pisana]Where stories live. Discover now