7. Kroliczek z Playboy'a

504 17 2
                                    


- Dzień dobry trenerze! - rozległ się znany aż zbyt dobrze szczebiot srebrnowłosego podopiecznego, który stał tuż obok recepcji wraz z siostrą i brązową kupą futra, jak to lubił mówić właściciel tego obiektu sportowego - Yakov Feltsman

- Raczej dobry wieczór - odpowiedział lekko gburowanty glos wydobyty z meżczyzny o twarzy niczym chmura gradowa, która miała się zaraz rozerwać

- No dobrze juz - oburzyl się lekko - podrzucam Livie na trening - mówiąc to oparł jedną rękę o ramie swojej siostry, która wyglądała jak zwykle markotnie, jakby zycie z niej upłynęło. Doprawdy interesującym faktem jest to jak oni się dogadują i wytrzymują w swoim towarzystwie cale dnie. Są kompletnym swoim przeciwieństwem, a jakimś cudem perfekcyjnie się uzupełniają.

- A czemuż to szanowny Mistrz Świata ulatnia się tak szybko?

- Ojej, a to ja nie mówiłem, że dzisiaj mam mieć tą sesję do Playboya? Podobno mają dla mnie przygotowane seksowne czarne body, kabaretki, króliczy ogonek ana..

Victor nie był nawet w stanie dokończyć zaczętego zdania, ponieważ dłoń Olivii w szybkim tempie wylądowała na jego twarzy zamykając ja szczelnie tak, aby żadna kolejna sylaba nie ujrzała swiatła dziennego. Siwowłosy mężczyzna natomiast ze zrezygnowaniem pomieszanym z żenadą spojrzał się na swoich wychowanków.

- Nie kończ, bo trener na zawał zejdzie - mruknęla tłumacząc tym samym swoje zachowanie

- No nie przesadzaj. - oburzył się z lekka po czym zrobil dwa duże kroki na wprost w strone swojego rozmowcy - Yakoooov, prawda że ty masz serce jak dzwon?!

- Taa... Ale za to cierpliwość wobec twojej osoby jest wręcz na wyczerpaniu.

- No w końcu nie każdy bohater nosi peletyne - stwierdził dumnie Victor teatralnie zadzierając nos do góry, niczym dziecko, które chce udowodnić mamusi jakie to jest mądre, ponieważ ostatnio w szkole nauczyło się bardzo mądrej sentencji, której przed chwilą użyło

- Masz rację, za niańczenie Cię powinienem już dawno otrzymać order Virtuti Militari

- A to tego się za zasługi wojskowe nie otrzymuje? - wtrąciła Olivia

- Tak, ale problem taki, że wychowanie twojego na wpół mądrego brata jest znacznie wyższym osiągnięciem niż wygranie pierdolonego powstaniania albo nawet wojny.

- Trzeba będzie pomyśleć o takim orderze na twoje urodziny, ale do nich jeszcze dużo czasu- powiedział zamyślony, lecz po chwili zszedł z obloków - Zostawiam Małą, bo jeszcze chwila, a spóźnie się do studia.

Livia spojrzala kątem oka na blade lico brata, wiedziała że ponownie zobaczy je za co najmniej trzy godziny. Victor przykleknął przed nią niczym rycerz wyrwany ze średniowiecznej baśni. Przytulił ją do swej piersi i szepnął coś do ucha na pożegnanie. Chwilę później znajdował się już po za terenem hali sportowej, a Yakov wraz z Olivią zostali sama na sam.

- Co dzisiaj będziemy ćwiczyć? - spytał srebrnowłosy elf

- Rotację. Przyda się to wszystkim, aby te wasze tyłki nie obijały się o lód przez to, że złe wybicie psuje wam dynamikę całego skoku.

- Czyli poczworne też dzisiaj będą?

- Tak

- Czyli będę mogła legalnie dzisiaj poskakac poczwornego Flipa? - krztyna nadziei aż dała o sobie znać i błękitne oczka łyzwiarki zamigotaly. Szkoda, tylko że wystarczyło 5 sekund i jedno wypowiedziane przez trenera zdanie, aby ekspresja na jej twarzy wrocila znow do swej chłodnej odslony.

- Nie ma takiej możliwości! - warknal wściekle Feltsman, wiedział że to pytanie zagości na ustach tej chudej istotki, która właśnie stoi przed nim spięta jak struna - a teraz idź do szatni się przebierać. Klucz jest w drzwiach.

Po prostu na mnie patrz || Yuri on IceWhere stories live. Discover now