Rozdział Drugi

108 4 2
                                    


- Spokojnie, nie szalej. To twój pierwszy lot i miło by było gdyby nie był ostatni- Powiedział Czkawka, lecąc obok rudowłosej.

- Oj, nie przesadzaj. Nic mi nie bę...- Nie dokończyła, bo szybki lot i mocne gestykulowanie rękami podłapane u ojca nie idą w parze, przez co dziewczynka spadała do zimnego, głębokiego oceanu.

- Szczerbo!- Krzyknął szatyn, a smok wiedział co robić.

- Tato!

Julia była coraz bliżej wody, a nocna furia robiła wszystko co w jej mocy żeby ją złapać. Czym bliżej byli, tym bliżej było do bolesnego upadku do oceanu. Czkawka jeszcze bardziej przywarł do smoka, żeby zmniejszyć opór powietrza. Byli coraz bliżej. Już tylko dwa metry. Już była na wyciągnięcie ręki. Złapał córkę, a furia rozłożyła skrzydła żeby nie wpaść do wody. Mężczyzną mocno przytulił, płacącą cicho dziewczynkę, do siebie i ucałował w głowę.

- Przepraszam- Powiedziała, dalej płacząc.

- To nie twoja wina, kochanie. Ważne ze nic ci się nie stało.- Odpowiedział, głaszczac córkę żeby się uspokoiła, oraz jeszcze raz ucałował.

- Jesteś najlepszym ojcem, jakiego można chcieć- Julia jeszcze mocniej wtuliła się w swojego przybranego ojca. To co powiedziała sprawiło ze przypomniał sobie jak pierwszy raz powiedziała do niego tato.

***Kraniec Świata. Około miesiąc po znalezieniu Juli.

- Skąd tak właściwie pochodzisz?- Zapytała dziewczyna leżąca w łóżku, przykryta ciepła kołdrą. Szatyn podrapał się po karku. Nie lubi wracać do starych czasów. Ale kocha ją i chce jej powiedzieć, przekazać cała wiedzę o świecie, ludziach i smokach.

- Z Berk. Mój ojciec jest tam wodzem.

- Czyli ty kiedyś będziesz rządził tym plemieniem? Super!- Chłopak nie podzielał jej entuzjazmu, ale on wiedział jak tam jest i jak był traktowany.

- Polecimy tam kiedyś?- Na to pytanie, aż przeszły go ciarki. Wrócić na Berk? Do ojca? Do tych wszystkich ludzi którzy go skrzywdzili?

- Nie. Nie mogę.

- Dlaczego? Przecież jesteś synem wodza.- Chciałby widzieć świat tak jak to dziecko. Dla dzieci wszystko wydaje się być proste.

- Na Berk uważają mnie za martwego.

- Dlaczego?

- Kiedy uciekałem, nie chciałem żeby mnie szukali, więc upozorowałem swoją śmierć.

- Dlaczego uciekałeś?

- Kiedyś ci opowiem, ale na razie idź spać. Dobranoc.- Powiedział, wstając i kierując się do drzwi.

- Mam jeszcze jedno pytanie- Zaniepokoił się jej niepewnym tonem i tym ze zamiast na niego patrzyła na podłogę- Mogę ci mówić tato?- Zapytała. Czkawke totalnie zamurowało. Był zdziwiony tym ze dziewczynka chce mieć go za ojca. Kiedy zobaczyła jego minę, szybko pożałowała swojego pytania. Po prostu chciała mieć kogoś bliskiego, kogoś kto by ją kochał i kogo ona by kochała. Kogoś kto by się nią opiekował. Myślała ze Czkawka jest tym kimś, ale się myliła. On jej nie kocha. W sumie czemu się dziwić. Przez pierwsze dni chciał ją wcisnąć obcym ludziom. Łzy same pojawiły się jej w oczach. Dlaczego świat ją tak skrzywdził? Nawet nie wiedziała kiedy zaczęła płakać.

Szatyn jakby wybudzony z transu, dopiero spostrzegł co się dzieje z jego podopieczną. Szybko do niej podszedł i klęknął obok niej.

- Chcesz żebym był twoim ojcem?- Na to pytanie Julia delikatnie kiwneła głową, dalej nie patrząc na Czkawke.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 29, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Jws. Historia od nieudacznika, po ojca.Where stories live. Discover now