dwa

489 38 18
                                    

Wiecie zapewne, jak to jest, gdy wyjeżdżacie gdzieś na długo i chcecie się pożegnać ze swoimi rodzicami. Teraz wyobraźcie sobie, że wyjeżdżacie do jednego z państw na kontynencie Ameryki Północnej, naprzykład na Floryde do końca życia i najprawdopodobniej już nigdy ich nie zobaczycie, nie przytulicie, nie powiecie jak bardzo ich kochacie... Co czujecie? Ja czułam dokładnie to samo, smutek, tęsknotę oraz złość, gdy Jerim weszła do mojej komnaty dzisiaj rano...

- Panienko Yeji! - usłyszałam za sobą głos mojej pokojowki. Alkurat czytałam jakąś książkę.

- Jeszcze raz nazwiesz mnie „Panienką" to przysięgam, że otruje cię przy najbliższej okazji - wycedziłam przez zaciśnięte zęby. - Jestem Yeji i proszę cię, mów do mnie po imieniu!

- Ta-Tak jest wasza... To znaczy Ye-Yeji - zaczęła się jąkać, a ja zdałam sobie sprawę, że jej zagroziłam.

- Usiądź i mów co cię tu sprowadza - powiedziałam przyjaźnie, odsuwając się trochę w bok na łóżku, żeby Jerim mogła usiąść obok. - Nie krępuj się, i tak nie czuje się jak jakaś księżniczka Incheonu.

- Królowa powiedziała, że mam tobie przekazać, - usiadła obok mnie - że wyśle gołębia pocztowego do twojej rodziny, żeby nie robić sensacji w wiosce. Tak mi przykro...

Mi również było bardzo przykro. Przykro i niewygodnie w tej sytuacji. Chciałam ten ostatni raz zobaczyć zmęczoną, ale zawsze uśmiechniętą twarz mojej matki, te zmarszczki na czole mojego ojca, roześmiane twarze mojego rodzeństwa... To znaczy przyszywanej matki, przyszywanego ojca i przyszywanego rodzeństwa...

- Czy możesz zawołać Hyunjina? - zapytałam udając, że nie przejeła mnie nowinka, przyniesiona przez moją pokojówkę.

- Obawiam się, że to niemo-

- To rozkaz! - powiedziałam z udawaną złością i zachciało mi się z siebie śmiać. Z Jerim zresztą też, ponieważ szybko zeskoczyła z mojego łóżka, przeskoczyła szybko do drzwi, jeszcze się ukłoniła i już jej nie było. Wybuchłam śmiechem, ale nie na długo, ponieważ przypomniało mi się, że już nigdy nie zobaczę rodziców. Nagle ktoś zapukał do drzwi.

- Panienka mnie wzywała? - zapytał Hyunjin i uśmiechnął się łobuziarsko. Automatycznie z mojej twarzy zniknął smutek i jego miejsce zajął mój śliczny uśmiech.

- Owszem paniczu. - Zaczęliśmy się niekontrolowanie śmiać, jakbyśmy wcale nie byli w pałacu tylko praku dla dzieci.

- Nie chce mi się tu siedzieć, tu jest tak nudno! - wykrzyknełam, opadające plecami na moje miękkie łóżko z aksamitną kołdrą w kolorze oczywiście różowym. Hyunjin stał nadal metr od drzwi jskby się mnie bał. - Spokojnie, nie otruję cię, to był tylko taki żart!

- Co?

- Nic - zaśmiałam się krótko. - Podejdź, przecież nie gryzę.

- Nie mogę, prawo zabrania. Nie mogę się zbliżyć do księżniczki w jej własnym pokoju, musze stać przy drzwiach. - Jego głos był bardzo poważny, więc zacisnełam usta w wąską linnie i zmrórzyłam oczy, a zaraz potym zaczęłam się śmiać. Wstałam, podeszłam do chłopaka i pociągnełam go w stronę łóżka.

- Zasady są głupie! - krzyknęłam rozbawiona, gdy Hyunjin wreszcie usiadł na moim łóżku, a ja ułożyłam się tak, żeby moje nogi leżały na poduszkach, a głową w nogach łóżka.

- Mimo to masz na sobie biżuterię, a to również zasada żeby ją mieć. - Wskazał na wisiorek na mojej szyi. Delikatny czarny klejnocik błyszczał, prawdopodobnie dlatego, że światło się od niego odbijało.

- Jerim powiedziała, że to od ciebie, więc postanowiłam, że założę, żeby było ci miło - powiedziałam i trochę się zarumieniłam.. YEJI! Halo! Ty się nie możesz rumienić, to pierwsza zasada przetrwania w XXII wieku!

- Uroczo się rumienisz - powiedział chłopak, a potem złapał mnie delikatnie za podbródek. Serce zabiło mi szybciej, gdy spojrzał w moje oczy. Jego tęczówki były bardzo ciemne, można by je pomylić z węglem, gdyby nie iskry, które w nich skakały.

Ktoś zastukał do drzwi, a Hyunjin wstał na równe nogi. Nabrałam głęboko powietrza, aby moje serce się trochę uspokoiło.

- Pro-Proszę - wydukałam nadal nie mogąc dojść do siebie po tak bliskim spotkaniem z księciem.

Do pokoju weszła Jerim popatrzyła na nas surowym wzrokiem.

- Paniczu. - Ukłoniła się głęboko. - Królowa panicza szuka. Ma dla panicza nowy strój, na bal.

- Bal? - powiedzieliśmy w tym samym czasie, tyle że w głosie Hyunjina brzmiało zaskoczenie, a w moim obrzydzenie. Trzeba będzie mieć wystawne ubrania, biżuterie i obcasy - tak nie lubię obcasów, bo przecież te moje leżą na środku pokoju.

- Owszem bal, na powitanie księżniczki Yeji. Przyjadą władcy królestwa Seulu, wyspy Jojo oraz królestwa Busan - powiedziała, patrząc na Hyunjina znacząco. Nie wiedziałam o co chodzi, ale chłopak najwidoczniej tak, ponieważ westchnął ciężko i wyszedł, rzucając jeszcze:

- Do zobaczenia Yeji.

- Nara - rzuciłam równie niedbale, a potem plecami upadłam na moją pościel.

- Co to miało być?! - zapytała Jerim zła na mnie.

- Takie pożegnanie, w wiosce ciągle tak mówimy-

- Nie to! - wykrzykneła. - Chodzi mi o to, że ty i książę tak bardzo blisko siebie... Ty wierz jakie tu są zasady?! Jakby wszedł ktoś inny niż ja to ty i Hyunjina prawdopodobnie zostalibyście przetransportowani do Chin!

- Zasady są głupie - prychnełam. - Nie zaprzeczysz.

- Wiesz jakie to ryzyko?! - zapytała zła na mnie.

- Wiesz jakie to ryzyko, że mówisz do mnie w ten sposób?! Weź się ogarnij i powiadom królową, że się źle czuję, bo nie chce iść na ten bal.

-Musisz iść, przecież jest na twoją cześć! - powiedziała podekscytowana Jerim i aż podskoczuła. - Uszyję dla ciebie taką śliczną sukienkę, będziesz wyglądać cudnie!

- Niech ci będzie, ale założę tylko suknie i ten amulecik. - Spojrzałam na kryształ od Hyunjina. Był tego samego koloru co jego oczy.

- Widzę, że Yeji wzdycha na myśl o paniczu - zaśmiała się Jerim.

- Idź już lepiej, a nie mi życie trujesz!

Kiedy Jerim wyszła postanowiłam przejść się po pałacu. Nie znałam ani jednego pokoju w pałacu oprócz mojego. Gołymi stopami zeszłam na niższe piętro. Zajrzałam do jednego z pokoi, ale szybko schowałam się za drzwiami będąc w nie małym szoku. Hyunjin był bez koszuli, ubierali go w jakiś struj i mierzono rękawy. W moją pamięć zapadł jednak widok jego mięśni.

Wzięłam wdech i wydech. Szybko pobiegłam do swojej komnaty i zamknęłam się w niej. Czemu tak dziwnie na niego reaguje?! Przecież nie raz w lato widziałam Jihyuna w samych bokserkach nad jeziorem!

Coś się we mnie zmieniło... Coś, ale nie wiem co...

Informacje!

Kontynent Ameryka Północna zostały przejęte przez Chiny i tak samo jak Koree rozłożono je na mniejsze pańskwa (Meksyk oraz Kanada wcielono w Chiny i nazwano Republiką Chin Kanadyjskich oraz Republiką Chin Meksykańskich), tylko że były to dawne Stany, np. Teksas, Kalifornia itd.

Nie dałam rady sprawdzić ortografii i interpunkcji, dlatego przepraszam, jutro poprawie błędy :)
Gwiazdki i komentarze mile widziane <3
Szczęśliwego Nowego Roku ;*

second life; hyunjinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz