4. Good face to bad game.

195 9 3
                                    


Niedawno temu słodka i niepozorna Lucy dołączyła do paczki nijakiego Scotta McCall'a. Myślała, że będzie tam jedyną ludzką postacią, ale jednak był jeszcze Stiles Stilinski. Dzięki niemu nie czuła się wynaturzona. Od jakiegoś czasu w życiu stada pojawił się też nijaki Theo Reaken. Chłopak od początku wydawał jej się jakiś dziwny.. podejrzany. Nie ufała mu. Stiles tak samo. Dlatego między innymi zaczęli wspólne śledztwo. Głównym pytaniem było "Kim tak na prawdę był Theo i czego chce?" To mieli za zadanie odkryć. Reszta odpuściła i zaufała intruzowi, ale ta dwójka była nieugięta.

Można było stwierdzić, że Lucy i Stiles wyglądają jak para na pierwszy rzut oka, ale tak nie było, nie jest i nie będzie. Stiles kochał już kogoś a Lucy się nie spieszyła do związków. Siedzieli właśnie w pokoju chłopaka i myśleli jak rozwiązać zagadkę. Pytań było coraz więcej i coraz mniej odpowiedzi. Sądzili, Ba! byli bardziej niż pewni, że Theo chce im zaszkodzić.

-Tylko nasuwa się pytanie w jaki sposób? Oczywiście, uderzy w nasz najsłabszy punkt. W kogoś kto niemal od razu mu zaufał. - głośno myśli Stiles.

- O mój boże Stiles!! - wykrzyczała oświecona Lucy. - Chodzi mu w pierwszej kolejności o Scott'a. - dodaje.

- Możesz mieć rację Lucy, ale jeśli tak to musimy coś zrobić. - powiedział wciąż zamyślony brunet.

- Dzwonię do niego. - powiedziała stanowczo.

- Dobra ja obdzwonię resztę, może jeszcze nam się uda zapobiec katastrofie. - powiedział przejęty Stilinski.

***

- Stileees - zawołała spanikowana Lucy. - On nie odbiera. - dokończyła kiedy chłopak zjawił się w pokoju z powrotem.

- No to co tu jeszcze robimy?! Buty, kurtka i do mojego ukochanego gruchota!! - Odpowiedział.

Zebrani wsiedli do samochodu bruneta. Może na początku nie chciał odpalić, ale za czwartym razem się udało. Stiles ruszył z piskiem opon i pojechał prosto pod dom przyjaciela.

Niestety było za późno...

Zapłakana Lucy uklęknęła obok ciała przyjaciela i przytuliła go ostatni raz, przysięgając zemstę na Reaken'ie. Stiles mądrymi argumentami próbował przekonać przyjaciółkę aby dała sobie spokój, bo jeszcze ona zginie. Zaślepiona złością na zdradę ognistowłosa wyszła z domu McCall'a i ruszyła w nieznanym dla siebie kierunku. Dotarła do jakiejś opuszczonej chatki w lesie i nie myśląc wiele ruszyła w tamtym kierunku.

Wpadła tam niczym huragan. A podejrzany o zabójstwo Theo jak gdyby nigdy nic siedział w fotelu i czytał książkę. Spojrzał na Lucy i uśmiechnął się do niej słodko. Ognistowłosa w kolejnym już przypływie gniewu rzuciła się na chłopaka z mordem w oczach. Zaczęła go drapać, bić, wyzywać. Theo na początku nic sobie z tego nie robił chociaż miał już widoczne siniaki i głębokie zadrapania. Po chwili zrzucił z siebie dziewczynę i przygwoździł ją do podłogi.

- O co ci chodzi moja miła? - spytał niewinnie dalej się uśmiechając. Lucy musiała przyznać w duchu, że nawet teraz blondyn wyglądał nieziemsko.

- O co mi chodzi?! Ty się pytasz o co mi chodzi?! - zaczęła krzyczeć i się wyrywać, jednak Theo jej nie pozwolił.

- Tak o to pytam, bo zastanawia mnie dlaczego moja księżniczka mnie zaatakowała. - wyjaśnił.

- Zabiłeś Scott'a śmieciu. - powiedziała i splunęła mu w twarz.

- Na twoim miejscu byłbym ostrożniejszy w końcu jestem "Mordercą" i ciebie tez mogę "zabić" - ostrzegł.

Teen Wolf story |One shot|Donde viven las historias. Descúbrelo ahora