O Polskim Związku Jeździeckim słów kilka (pzj)

30 5 0
                                    

Pewnie zdecydowana większość z was kojarzy termin „pzj", czyli oczywiście nasz najukochańszy najlepsiejszy Polski Związek Jeździecki. Najwyższa stancja sportu jeździeckiego w Polsce trzymająca piecze nad przepisami i takimi tam innymi wydawać by się mogło bzdetami. Niby nic dziwnego, taka tam zwykła organizacja jak chociażby, nie wiem Polski Związek Brydża Sportowego (PZBS). Nie pytajcie mnie od kiedy istnieje coś takiego, sama nie mam cholernego pojęcia.

A więc wracając: Polski Związek Jeździecki odstaje jednak od całej reszty. W sumie zaczęło się niewinnie, wysłannicy tego oto związku nie byli zbyt kompetentni jeżeli mówimy o koniach. Przydałoby im się kilka lekcji z genetyki maści, najlepiej u karpia, bo nie mam pojęcia, jak można nie załapać, że jak źrebak urodzi się w danym umaszczeniu, to przecież najprawdopodobniej np. wysiwieje zrobią mu się odmiany czy bóg wie co. A potem bierzesz paszport takiego delikwenta, pisze „gniady", a ty zastanawiasz się, z której strony ten koń przypomina gniadego i że go podmienili na padoku za źrebaka. A nawet jeśli jednak podmieniony nie jest, to przecież nie można po prostu iść i poprosić o poprawkę, bo te urzędasy liczą sobie tyle, że przecież za taką sumę można by sobie kupić nowiuśką kolekcję eskadrona. Przepraszam, że co? Z jakiej racji JA mam płacić za błąd jakiegoś daltonisty. No kabaret

Jednak później sprawy zaczęły zachodzić jeszcze dalej. Okazuje się, że szanowna dyrekcja pzj niezbyt przepada za dyscypliną ujeżdżenia. Nikt w sumie tak naprawdę nie wie, dlaczego, krążą plotki, że to oni zlecili wszelkim tłumaczom, specjalnego kaleczenia słowa „ujeżdżEnie", zmieniając je na "ujeżdżAnie". Czy też, że są jednymi z założycieli lini koniar, które uważają ujeżdżenie za całkiem nieprzydatne, skakałyby 7 dni w tygodniu, a kto nie skacze, nie umie jeździć.

Ktoś może zapyta „No i co w związku z tym?" A otóż to, że ta dyscyplina jest przez nich coraz bardziej pomijana i robią to z coraz większą premedytacją. Przeglądał ktoś może kalendarz imprez jeździeckich pod patronatem związku? Zdecydowana większość, o ile nie wszystkie skupiają się na skokach przez przeszkody czy wkkw. Ja rozumiem, że są bardziej widowiskowe dla laików, ble ble więcej jest jeźdźców skokowych ble ble. To w takim razie czemu, zamiast promować królowej wszystkich dyscyplin, pokazać, że ona jest równie piękna i widowiskowa odsuwacie ją jeszcze bardziej? Przecież powiedzmy taka cavaliada, same kuźwa skoki a jako wypełniacz wkkw i powożenie. Ujeżdżeniowych konkursów jest tyle, co kot napłakał, same takie co w sumie startować mogą tylko elity, gdzie w skokach może wystartować dziecko ledwo trzymające się w siodle, popylające na kucyku popędzanym ostrogami (Tak, Maja Marchwicka pamiętamy, nie obraź się), Chociaż z drugiej strony świadczy to o wiele lepiej o tej dyscyplinie, że byle kto w niej nie wystartuje.

Szczytem bezczelności okazało się wyrzucenie jednej z lepszych zawodniczek z kadry narodowej, pod pretekstem braków wystarczających wyników. Obwieszczono także dumnie, że dyscyplinie ujeżdżenia nie przeznaczy się ANI ZŁAMANEGO GROSZA, bo przecież nie mamy zawodników, którzy byliby w stanie kiedykolwiek zakwalifikować się na IO. Hmm ciekawe dlaczego? Podczas gdy starsi zawodnicy wkładają wszystkie pieniądze na konie najwyższej klasy i środki na start w prestiżowych zawodach inne związki oferują to swoim reprezentantom praktycznie od ręki. A co dzieje się wśród młodszego pokolenia? W tzw rekreacji pojęcie ujeżdżenia ogranicza się do nudnego jeżdżenia w kółko po placu, co jest nudnym wymogiem ze względu na to, że koń „niestety" skakać cały tydzień nie może. Co tyczy się zaś wyższego piętra? A otóż pingwiny są szykanowane, wyśmiewane i obrażane, bo przecież nie skaczesz, więc jesteś nikim. Brakuje wykwalifikowanych trenerów ujeżdżeniowych, stajni specjalistycznych nastawionych na trening ujeżdżeniowy, koni profesorów do kupna czy dzierżawy. Mimo to na szczęście istnieje nieliczna grupa młodych adeptów jeździectwa startujących w tej dyscyplinie sportowo. I co Polski Związek Jeździecki miał im do zaoferowania na Mistrzostwa Europy? Wpisowe, koszulki, smycze, i uwaga uwaga jak mogłabym zapomnieć o magnesach na lodówkę! MAGNESACH NA LODÓWKĘ KUŹWA. 80% wydatków polska kadra ujeżdżeniowa musiała pokrywać samodzielnie. Inne federacje zapewniają swoim zawodnikom od opłacenia tego typu wyjazdów, po wynajęcie PSYCHOLOGÓW I FIZJOTERAPEUTÓW. I związek śmie jeszcze narzekać na brak wyników. Totalna żenada.

A no tak. Przecież oni są tak hojni, że powinniśmy im dziękować na kolanach. Podarowali zawodnikom magnesy na lodówkę poświęcone bogowi januszostwa i skąpstwa!

Dziękujemy ci o wielki PZJ, niech Wielki Janusz trzyma cię w opiece

Notka
Wkraczamy na salony wattpadowej nicości. Wyczekujcie contentu, który odmieni cały polski wattpad.
Pamiętajcie nie ufać szczurom z reklamy media expert
Pozdrawia Diva Ujeżdżeniowa

Zgrupowanie Martwych AutorówWhere stories live. Discover now