Tak. Tak Draco.

10 1 0
                                    

Czekając na Draco zasnęłam, w pokoju wspólnym. Chciałam się czegoś więcej dowiedzieć. Ale się nie udało. Snape zebrał uczniów Slytherinu do pokoju wspólnego. Chciał Nam coś ogłosić, więc musieliśmy ogarnąć szybko pokój.

- Wszyscy są? - zapytał Profesor. 

- Tak. - odpowiedziałam. 

- Wymiana uczniów przebiegła dobrze, chociaż z jedną przykra sytuacją. - spojrzał na mnie. - Nasza jedna uczennica Astoria Greengrass była wczoraj u mnie i poprosiłem o radę profesora Dumbledore'a w jej sprawie. Z powodów prywatnych chciała przenieść się do innej szkoły. Przedyskutowaliśmy to wspólnie z profesorem i doszliśmy do wniosku, że skoro dużo się tam nauczyła to możemy się zgodzić na tą wymianę. 

- To znaczy, że Astorii nie będzie z Nami? - zapytała Pansy. 

- Panno Parkinson, a co ja przed chwilą powiedziałem? - uniósł brew. - Masz jakiś problem z rozumieniem? - część uczniów się zaśmiała. 

- Tak Pansy. Astoria już z nami nie będzie mieszkać. - wytłumaczyłam jej. 

- No ok. 

- Skoro już wszystko zostało wyjaśnione, wracajcie do zajęć. - powiedział i wyszedł. 

- To niemożliwe, że Astoria Nas opuściła. - spojrzała ze smutnym wzrokiem na Draco. - Dlaczego to zrobiła? 

- Nie musisz wszystkiego wiedzieć. - pokręcił głową Draco. 

Pansy wciąż patrzyła na Draco. Chciała odzyskać od Niego odpowiedź, ale On milczał nie chciał nic powiedzieć. Pansy spojrzała na bukiet kwiatów, a potem na Draco. W tym samym momencie do pokoju weszła Astoria. 

- Cześć. - spojrzała na Nas. - Chciałam zabrać tylko część swoich rzeczy, i się pożegnać. 

- Dlaczego wyjeżdżasz? - Parkinson drążyła temat. 

- Muszę. - spojrzała na Draco. - Nie chcę żebyście mieli mi to za złe, ale nie chcę o tym mówić. 

- Jesteśmy przyjaciółkami. Możesz Nam powiedzieć. 

- Jak wyjechałam na tą wymianę, to poznałam tam fajnych ludzi. I był tam pewien chłopak Tomas. Zaprzyjaźniliśmy się i z przyjaźni narodziło się coś więcej. 

- Draco. Dlaczego nie walczysz o Astorię? 

- Ona już wybrała. 

- Stop! - krzyknęła Pansy. - Ja nie pozwolę abyście o Sobie zapomnieli, musicie być razem. 

- Pansy. - podeszłam do dziewczyny. - Jesteś niepoprawną romantyczką. Ten związek się skończył. Pogódź się z tym. 

- Rose ma rację. 

- Ale wy do Siebie pasujecie. - powiedziała. 

- Przykro mi. Ale nie będziemy razem. 

Pansy nie mogła się pogodzić z myślą, że Draco i Astoria nie będą razem. Była niepoprawną romantyczką. Gdy Astoria opuściła mury Hogwartu do Pansy zaczęło to docierać. Wróciła do swoich zajęć. Coś się kończy coś zaczyna. 

- Rose. Chciałem Ciebie zaprosić na randkę. - powiedział Draco. 

- Chcesz mnie zastąpić Astorią? - skrzyżowałam ręce. 

- Nie. Nie myślałem tak o tym. Po prostu pomyślałem, że możemy się gdzieś razem wybrać. Podobasz mi się. 

- Draco.. - zarumieniłam się. - No dobrze. Zgadzam się. 

Byłam wniebowzięta. W końcu! Myślałam, że On nigdy nie zrobi następnego kroku. Samej byłoby mi głupio go gdzieś zaprosić. Ale skoro On to zrobił to oczywiście się zgadzam. Szybko poszłam do pokoju aby wybrać jakiś odpowiedni strój na randkę. Draco powiedział, że wybieramy się do restauracji. Więc ten ubiór musiał być konkretny. Wyciągnęłam z szafy koronkową dopasowaną sukienkę przed kolano w kolorze butelkowej zieleni, zarzuciłam czarny żakiet i również czarne szpilki. Włosy pozostawiłam naturalne, a makijaż lekki ale wieczorowy. 

- Wybierasz się gdzieś? - zapytała Pansy wchodząc do pokoju. 

- Tak. - kiwnęłam głową. 

- A mogę wiedzieć gdzie? 

- Ale jesteś wścibska. - zaśmiałam się. - Idę na randkę. - uśmiechnęłam się. - Draco mnie zaprosił. 

- Co? - wytrzeszczyła oczy. 

- Masz z tym jakiś problem? - zapytałam mniej miło. Nie odpowiada Ci coś? 

- Nie, skądże. Cieszę się. - przytuliła mnie. 

- Nie jestem pewna. 

- Dlaczego? 

- Widziałam jak dzisiaj się zachowywałaś, po tym jak usłyszałaś, że Astoria i Draco nie będą razem. Zrobiłaś niewyobrażalne halo na pół pokoju, może i pół szkoły.

- Wiem. Ale wiesz, chciałam wzbudzić w Astorii jakieś poczucie winy, że porzuciła Draco i tak bez słowa go zostawiła.

- Nie przesadzaj.Dajmy Sobie z tym spokój. 

- Ok. 

Była godzina naszego wyjścia z Draco. Wzięłam głęboki oddech i zeszłam na dół gdzie On już stał. Zatrzymałam się na chwilę aby go lekko pozostawić w niepewności. Rozejrzał się i chyba chciał wychodzić, ale ja zaczęłam schodzić gdy usłyszał stukot obcasów odwrócił się i uśmiechnął w moją stronę. 

- Przepraszam za spóźnienie. 

- Nie spóźniłaś się. Skądże. Bardzo się cieszę, że jesteś. Pięknie wyglądasz. 

- Dziękuję. - przytaknęłam. - To gdzie mnie zabierasz? 

- To niespodzianka. Będziesz zadowolona. 

Draco zawiązał mi oczy, abym niczego nie widziała. Znaleźliśmy się pod restauracją, tam dopiero odwiązał mi oczy a mój wzrok musiał przyzwyczaić się do światła. Szliśmy za kelnerem, przy jednym ze stołów siedzieli moi Rodzice i Rodzice Draco. 

- Draco. - szepnęłam. - Co to ma być? 

- Niespodzianka. 

- Świetnie. 

Przywitałam się z Rodzicami i Rodzicami Draco. Rozmawialiśmy, piliśmy wino. Atmosfera była naprawdę przyjemna. Musiałam wyjść na chwilę do łazienki. Odetchnąć. Wypuściłam powietrze kilkukrotnie, uchyliłam lekko okno i zapaliłam papierosa. Byłam w szoku, jak zobaczyłam naszych Rodziców. Odświeżyłam się i wróciłam do gości. 

- Dobrze się czujesz? - zapytała Mama. 

- Tak. Dziękuję. 

- Skoro jesteśmy tutaj wszyscy razem, chciałem coś ogłosić. - zaczął Draco. - Rose. Ostatnimi czasy, bardzo dobrze nam się rozmawia, miło spędza czas i zbliżyliśmy się do Siebie. Z tego miejsca chcę poprosić Twoich Rodziców o twoją rękę. 

- Draco bardzo Nam miło. - powiedziała Mama i spojrzała na Ojca. - Tak. Bardzo nam miło. Oczywiście zgadzamy się. 

- Rozalia? - spojrzał na mnie i klęknął. - Rozalia wyjdziesz za mnie? - zapytał i wyciągnął pierścionek z kieszeni marynarki. 

- Tak. - uśmiechnęłam się do Draco. - Tak Draco.

Wypiliśmy za nasze zdrowie, Rodzice bardzo się ucieszyli. A ja jeszcze bardziej z tego wszystkiego. Chcieliśmy aby ślub odbył się jak najszybciej.

Duch miłości.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz