4 • dissapointment

85 3 1
                                        

Starałam się być pewna siebie. Budowałam swą pozorną siłę przez długi czas po rozstaniu. Nel sądziła, że prędzej czy później wybrany przeze mnie mechanizm obronny zawiedzie; jej zdaniem pędząca maszyna niegdyś wypadnie ze swego toru i nastąpi zderzenie z rzeczywistością. Namiętność, pożądanie, uczucia wrócą z podwójną mocą, a ja nie będę mogła się im oprzeć. Wówczas znajdę się w ślepej uliczce, skąd nie ucieknę. Wpadnę w sidła własnej naiwności i złudnej nadziei, że pogodziłam się ze stratą przyjaciela, przewodnika, nauczyciela i miłości swego życia. Będę cierpieć bardziej niż bezpośrednio po rozstaniu. Będę żałować obojętności i ignorancji wobec uciszanych uczuć. Będę żałować rezygnacji z podjęcia walki. Będę żałować, że wcześniej nie przejrzałam na oczy, dopuszczając do Kennetha drugą kobietę. Czy przypuszczenia przewrażliwionej i zatroskanej przyjaciółki mogły okazać się słuszne? Nic bardziej mylnego. Nigdy nie będę żałować rozstania z mężczyzną, który traktował mnie jak trofeum, bowiem musiał udowodnić sobie swą siłę, dominację, wszechmoc. Byłam szczęśliwa, że przerwałam tę chorą rozgrywkę. Nie interesowały mnie jego obecne działania; nie przejmowałam się losem Tonje. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.

Gotowała się we mnie złość, podczas gdy sylwetka Gangnesa jawiła się na horyzoncie. On i jego towarzyszka promienieli; na ich twarzach szerzyły się uśmiechy; czuli się swobodnie tego wieczoru. Pojawiła się zazdrość. Nie tęskniłam, jednakże nie rozumiałam, czego brakowało mu w naszym związku, że odważył się spojrzeć na inną kobietę. Pogodziłam się z łatką trofeum, lecz nie pogodziłam się z byciem niewystarczającą.
Odruchowo ścisnęłam mocniej dłoń Isaka, na co on zareagował cichym syknięciem. Przesadziłam z siłą ucisku. Cóż, Panie Amdal... Czyż nikt nie ostrzegł Pana, że zażyła relacja ze znerwicowaną pracownicą może być źródłem bólu? Jest Pan pewien, że nie wydano stosownego ostrzeżenia? Otóż, myli się Pan, bowiem właśnie przed momentem poinformowaliśmy o tym Pana o tym fakcie. Reklamację odrzucono. Proszę samodzielnie sprostać zaistniałej sytuacji.

-Czy jest jakiś problem? - Røste zaszczycił mnie swym wrogim spojrzeniem, dostrzegając na mej twarzy niezadowolenie. Co za palant. Śmie jeszcze pytać, mając pełną świadomość, czyja obecność mnie nie zachwyca. -Proszę zachować profesjonalizm. Prywatne rozgrywki odłożyć na później. - Prychnęłam z zażenowania; zaakcentował ostatnie słowa, zatrzymując się obok wyżej wspomnianej pary. Przedstawienie pora zacząć. Gotowi na jazdę bez trzymanki? Nie słyszę? Czy jesteście gotowi? Motywuje mnie słabnące poruszenie i entuzjazm.

Stałam z boku, przyglądając się, jak Kenneth i Isak przywitali się uściskiem dłoni. Zmierzyłam Tonje od stóp do głów, podczas gdy ona otrząsnęła się, gładziła dłońmi niesforne włosy i niemal podskoczyła, potykając się o własne nogi. Niewiele brakowało, aby niesiona nadmiernym zachwytem upadła przed nami. Postanowiła również przywitać się. Nie ze mną. To Isak zwrócił jej uwagę. Przewróciłam oczami, pragnąc ją odepchnąć. Nie mogłam pozwolić, żeby odebrała mi tę szansę. Nie mogła tego uczynić po raz drugi. Isak był moją szansą na zaznanie spokoju. Był moją szansą na spełniony i szczęśliwy związek. Mimo, że do tej pory nie pragnął stworzenia czegoś trwałego, wierzyłam, że zmieni swoje nastawienie i wyjdzie naprzeciw moim oczekiwaniom.

Miażdżyłam Risvik gniewnym wzrokiem, kiedy ona przesadziła z czasem trwania uścisku dłoni z Isakiem. Opadały mi ręce, zauważając, że mój partner nie opiera się jej spojrzeniu. I ty, Brutusie, przeciw mnie? Mimowolnie poczułam zawód, rozczarowanie, żal. Przejęłam się jego ignorancją. Stałam tam, naprzeciw Kennetha wyłącznie z jego powodu i ze względu na jego ambicje. Nie z wyboru. Raniłam się, nie myśląc przede wszystkim o własnym dobru. Jego postawa przypomniała mi o mym statusie. Pozostawałam jedną z wielu, lecz chwilowo potrzebował właśnie mnie. Nie z powodu wewnętrznej potrzeby. Kierowały nim tylko zewnętrzne cele.

-Możemy przejść do omawiania planu? - Ocknęli się, reagując na moje pytanie. Isak wyczuł moje zakłopotanie, po czym objął mnie w pasie w oznace wsparcia. Uśmiechnęłam się mimowolnie, spoglądając na jego oplatającą moje biodro rękę.

-Plan jest prosty - oznajmił Røste. Spojrzałam na Kennetha, oczekując wyjaśnienia; jakby miał on znać więcej szczegółów niż ja. Jak się okazało, był równie zdezorientowany i niedoinformowany. Kiedy przyglądaliśmy się sobie dłuższą chwilę, pierwszy raz ukłuła mnie tęsknota. Przez minione miesiące mniej lub bardziej skutecznie wypierałam dawne uczucie, ale nie tak łatwo zapomnieć, co łączyło naszą dwójkę przez ostatnie pięć lat.

-Co ma Pan na myśli? - spytał Gangnes, odwracając ode mnie wzrok. Ocknęłam się. Nie mogłam w ten sposób reagować. Kenneth Gangnes to dupek. Nigdy nie powinnam była o tym zapominać. Zdobywa, po czym opuszcza. Czy to trudne do zapamiętania? Nie! Zatem otrząśnij się! Nie ulegaj złudnemu wrażeniu!

-Wielkimi krokami zbliża się finał Letniego Grand Prix. Bilety zabukowane. Obydwoje polecicie, inaugurując promocję Raw Air - wyjaśnił, wskazując na mnie i Kennetha. Przez wypowiedziane obydwoje miał na myśli właśnie nas. Zaśmiałam się nerwowo, uznając to za żart. Nie zamierzałam stać się na nowo (oficjalnie czy nieoficjalnie) częścią norweskiej drużyny. Nie miałam nerwów, aby sprostać wymaganiom.

- Panie Røste. - Zaczęłam, patrząc na pewnego siebie mężczyznę. -Nie uważam tego za dobry pomysł. - Szanowny Panie Dyrektorze, nie będę owijać w bawełnę. To beznadziejny pomysł. Ze względu na oczekiwania Amdala nie odważyłam się na taką bezpośredniość. -Mogę nadzorować projekt na miejscu. Podczas skoków niech skoczkowie będą skoncentrowani na skokach. Proszę mieć to na uwadze. - Nie troska o nich mną kierowała. Troska o własne zdrowie psychiczne - owszem. Byłam wystarczająco wykończona; męczyły mnie relacje kolejno z: stojącym obok mężczyzną, oczekującym gruszek na wierzbie byłym-nowym zleceniodawcą oraz równie zdezorientowanym co ja, byłym partnerem.

-Panno Lindberg. - Człowieku, czy nie rozumiesz moich słów? Mówią samo przez się: „Zostaw mnie w spokoju". -Proszę pamiętać, że ostateczne decyzje należą do mnie. Znam lepiej potrzeby podopiecznych. Plan pozostaje bez zmian.

Świetnie. Po prostu cudownie. Właśnie ziściły się moje najskrytsze marzenia.

Spojrzałam desperacko na Isaka, oczekując podjęcia przez niego próby negocjacji warunków umowy. Zresztą, niczego do tej pory nie podpisałam. Mogłam się wycofać, aczkolwiek szczerze chciałam mu pomóc. Widziałam, że zależało mu na powodzeniu tego projektu, dlatego i ja w dramatycznym momencie prosiłam o jego reakcję. Niedoczekanie. Zbyt późno uświadomiłam sobie, że nie zamierzał się angażować; że pragnął rozwijać swoją zawodową karierę, dając z siebie niewiele. Zbyt późno uświadomiłam sobie, że jestem pionkiem w kolejnej grze. Miałam niewiele do powiedzenia. Musiałam się dostosować.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 20, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

spaces (attention sequel) I k.gangnesWhere stories live. Discover now