3

597 16 4
                                    

Obudziłam się około dziewiątej. Leżałam na kanapie ubrana w bluzę Igora. Nie wiem jak znalazła się na moim ciele. Mało pamiętałam z poprzedniego dnia.

Mężczyzna kręcił się między kuchnią, a salonem. Przyniósł mi kawę i usiadł obok. Spojrzałam w ekran telefonu, nie było tam żadnych nieodebranych połączeń od rodziców.

Bugajczyk spojrzał mi głęboko w oczy. Położył dłoń na mojej szyi, przysunął mnie do siebie. Nasze usta były już bardzo blisko siebie, ale przerwał nam dzwonek do drzwi.

Igor otworzył gościowi. Nie widziałam kto przyszedł.

- Jest tu ta suka?! - usłyszałam znajomy głos

Wyszłam na korytarz, aby upewnić się czy to on.

W progu stał wysoki, dobrze zbudowany, ogolony na krótko mężczyzna. Spojrzał na mnie wściekły.

- Tu jesteś zdziro! Zabije się, rozumiesz?! - krzyczał robiąc się cały czerwony

W tej samej chwili Bugajczyk wypchnął go na klatkę schodową i wychodząc razem z nim zatrząsnął za sobą drzwi.

Słyszałam tylko odgłosy wymierzanych przez mężczyzn ciosów i donośny głos ReTo. Bałam się. Wiedziałam, że mężczyzna może być niebezpieczny.

Po kilku minutach Igor wszedł do mieszkania. Z wargi leciała mu krew.

- Uważaj z kim się zadajesz mała. - powiedział ozięble i zapalił papierosa

Oparł się o parapet i wyglądał za okno. Jego mętny wzrok nie dawał poznać po nim żadnych uczuć. Objęłam chłopaka w pasie i wtuliłam się w jego umięśnione ciało.

Łza spłynęła mu po policzku. Nie spodziewałam się po nim takiej reakcji, z pozoru nie wydawał się zbyt wrażliwy.

- Nie chce, żeby ktoś Cię skrzywdził... - wyszeptał

- Z Tobą nic mi nie grozi. - pocałowałam Igora w policzek

Staliśmy tak przytuleni do siebie przez długi czas. Było mi dobrze w jego objęciach, czułam się bezpieczna. Mimo, że nie znaliśmy się długo, czułam jakbyśmy mieli kontakt od dawna.

Przerwał nam dźwięk mojego telefonu. Dzwonił Patryk. Miałam przeczucie, że ma to związek z powrotem do domu.

- Halo?

- Ej Julka, złaź na dół. - mówił szybko

- Dobra daj mi jeszcze czas... - chciałam zostać u Bugajczyka

- Nie ma, rodzice czekają i już coś podejrzewają. - w jego głosie słyszałam zdenerwowanie

- Dobra lecę.

Spakowałam swoje rzeczy. Zawiesiłam się Igorowi na szyi i pospiesznie dałam mu buzi.

Pod blokiem czekał na mnie Lubaś. Od zawsze charakteryzował się ogromną niecierpliwością. Byłam tego świadoma, ale irytowanie chłopaka sprawiało mi przyjemność.

- Co tam? - uśmiechnęłam się szeroko

- Co tam?! Będziesz miała problemy w domu, obiecuje Ci. - wsiadł do samochodu

Jechaliśmy w korkach. Z każdą minutą coraz bardziej bałam się reakcji rodziców.

Julia w chillwagonie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz