Początek wielkiego rozpierdolnika [1]

443 29 12
                                    

   Przezroczyste drzwi zamknęły się za nim. Ciepłe powietrze uderzyło go w twarz razem z przyjemnym zapachem świeżego pieczywa, oraz mniej przyjemnym smrodem potu i desperacji.    Był tu. Kazali przyjść, więc przyszedł. Chciał wyjść, obrócił się na pięcie i wszedł prosto w postawną, puszystą staruszkę.
   – Ruszyłbyś się, co, gówniarzu? Ludzie chcą wejść – warknęła. Pachniało od niej kocią sierścią i wątróbką.
   Przesunął się, burknął ,,przepraszam'' pod nosem, ale starsza pani chyba go nie słyszała. Może i lepiej.

   Ian wziął głęboki oddech. Zaciągnął się najczystszym, najprawdziwszym zapachem polskości. Był młody, dopiero zaczął studia na wydziale filologii polskiej, dopiero skończył płakać, że znajomi śmieją się z niego, że studiuje filologię polską. Dzisiaj zaczynał pracę w Biedronce.
   Wcale nie chciał tu być. Mógłby teraz siedzieć w domu na starym taborecie i klikać agresywnie w klawisze klawiatury, desperacko próbując uciec od małego zombie w Minecraft.

   Jego lenistwo było większe niż długi jego ojca, który wyszedł po fajki piętnaście lat temu. Sam nawet nie napisał swojego CV, zrobił to jego brat, który nakłamał w tym papierku jak cholera. I teraz bezrobotny, beznadziejny we wszystkim Ian musiał iść do pracy jako charyzmatyczny młody dorosły, który zna trzy języki, ale dogada się na poziomie podstawowym w ośmiu i hobbistycznie zajmuje się programowaniem gier. Sranie w banie. Z innych języków znał tylko ruskie przekleństwa, których nasłuchał się grając w CS'a, a gry umiał tylko piracić.

   – Czy wszystko w porządku?
Wzdrygnął się. Przed nim stała niska kobieta z rudymi, kręconymi włosami. Zielona koszulka polo z wizerunkiem robala na piersi raziła go w oczy. Zmrużył oczy i przeczytał imię z plakietki. Magdalena, kierownik. Otworzył szeroko oczy. Musiał wyglądać jak kompletny debil, skoro kierowniczka sklepu podeszła spytać, czy wszystko ok.
   – Ja tu do pracy – wydukał, ściskając nerwowo dłonie w pięści.
   – No tak! Alan? – Spytała, poprawiając okulary w kwadratowych oprawkach.
   – Ian.
   – Przepraszam, nietypowe imię, brzmi zagranicznie. Jesteś z zagranicy, Ianie? – Poklepała go po plecach i zaczęła iść w stronę pomieszczenia dla pracowników, ciągnąc go ze sobą.
   – Nie. Mama zmusiła mnie do zmiany imienia. Jest teraz influencerką a moje wcześniejsze imie tylko jej wstyd przynosiło, jak zresztą wszystko inne co robię.
   Magdalena zaśmiała się, myśląc, że to wszystko to jeden wielki żart, ale niestety wcale tak nie było. Na starych legitymacjach Iana, wciśniętych głęboko w odmęty kartonów pełnych przestarzałych podręczników, nadal widniało krzywo nakreślone imię Tadeusz.

   Weszli do środka. Magdalena zamknęła drzwi i szybko doskoczyła do szafki, podając mu jego uniform. Jaskrawa zieleń wyglądała obleśnie, śmierdziała jeszcze gorzej. Ian miał wrażenie że poprzedni pracownik zrobił z koszulki legowisko dla rodzącej kotki, a następnie wytarł nią podłogę w pięciu magazynach. Mimo to założył ją na siebie. Magdalena klasnęła lekko w dłonie, co było nawet urocze, a następnie poklepała go po ramieniu i podała plakietkę ,,uczę się, IAN, kasjer''.

   Taki teraz tytuł nosi, tak będzie wyglądała jego przyszłość, tak będą na niego mówili znajomi. Ian, kasjer.

*******

co ja tu robię

nie było mnie tak długo

wracam? nie wiem. wracam teraz, na chwilę, napisałam to bo się nudziłam, mam ferie. wrzucam wam to bo od kilku dni moje ziomeczki rzucają tylko ''kiedy mogę byc winny grosik''

teraz

zmienione, z duzym znakiem zapytania na koncu bo nie wiem czy kiedykolwiek siade do tego na stale

ale lubie te teraz calkiem, ma potencjal. jestem w technikum, zapierdol jak nigdy w zyciu a to jest w pewien sposob relaks, bo takie to debilne

i yeah, zmieniam bohaterom imiona. nie ma juz dominika bo reasons, nie ma drugiego bęcwała krnsfdkzcbibr bo zjebane to było. wymysle mu normalne imie. albo chociaz troche bardziej normalne niz to poprzednie.

jak do tego wroce na dobre to zmienie okladke przysiegam 

do zobaczenia moze
albo do widzenia
albo do zobaczenia ale za pol roku, na wakacjach

nie wiem nie wiem nie wiem jak to bedzie zio-

II Mogę być winny grosik? II bxb IIWhere stories live. Discover now