1. Początek.

29 1 0
                                    

Grudzień. Świat za oknami jest pokryty białym, lśniącym puchem, którego wciąż przybywa. W tym świecie jestem ja. Sydney, 17-sto letnia dziewczyna której życie jest zwykłe jak każdego przeciętnego nastolatka. Siedziałam właśnie w swoim pokoju i pracowałam nad najnowszym rysunkiem, kiedy usłyszałam wołanie mojej mamy z dołu. Nigdy nie mogłam powiedzieć, że mam z nią bardzo dobry kontakt. Było to spowodowane częstymi kłótniami, które najczęściej wywodziły się z odmiennego zdania. Leniwie podniosłam się z łóżka żeby zejść na dół. Wychodząc z pokoju mimowolnie spojrzałam w lustro i ukazała mi się szczupła brunetka, która była zmęczona minionymi tygodniami. Przygładziłam włosy rękoma i schodząc na dół poczułam zapach spaghetti, które uwielbiałam. W kuchni krzątała się śliczna kobieta. Lisa, moja matka. Opierając się o framugę drzwi od kuchni zapytałam.

-Tak? 

-Chodź, pomożesz mi nakryć stół. - Odpowiedziała przeszywając mnie wzrokiem od dołu do góry.

 Nieodzywając się wzięłam talerze na których było już naszykowane jedzenie.  Starannie ustawiając wszystko na stole kątem oka zobaczyłam otwierające się drzwi wejściowe. Z uśmiechem wszedł siwiejący mężczyzna w średnim wieku. Stiv, mój tato. Wcześniej wrócił. Rzadko się widujemy przez jego pracę. Kiedy wracam ze szkoły on wychodzi. Podszedł do mnie i ucałował w czoło a następnie ujął w pasie mamę i pocałował ją w usta. Patrząc na nich dało się wyczuć, że bardzo się kochają. Jestem ich jedynym dzieckiem, niestety kiedy się urodziłam powstały komplikacje i Lisa nie mogła kolejny raz zostać matką i cieszyć się z macierzyństwa. 

Przy kolacji panowała głucha cisza. Mimo tego, że był mój ulubiony posiłek nie miałam ochoty go jeść, byłam zmęczona. Grzebałam widelcem w talerzu wpatrując się w jeden punkt. Rodzice spojrzeli na siebie i z zamartwieniem w końcu odezwał się ojciec.

-Kochanie, wszystko okej? Słabo wyglądasz.

-Po prostu jestem zmęczona. Mogę iść do swojego pokoju? -zapytałam patrząc z jednego na drugie.
-Ehh, dobrze idź. Pamiętaj, że gdyby coś się działo możesz z nami porozmawiać.- odparł.

Wstając od stołu nie odezwałam się już nic. W połowie drogi do pokoju poczułam, że coś jest nie tak. Poczułam lekki zawrót głowy i przetarłam ręką pod nosem przez co zobaczyłam smugę krwi. Kolejny raz... W ciągu ostatnich dwóch tygodni zaczęło dziać się ze mną coś niepokojącego. Prawie codziennie miałam krwotoki z nosa, czasami dochodziło do tego, że były dwa lub trzy razy dziennie. Na ciele, które straciło na wadze widniały siniaki. Ciągle byłam zmęczona. Wszystko tłumaczyłam sobie stresem, jedynie nie umiałam zrobić tego z siniakami. Nie chciałam o tym mówić, żeby nie przysparzać zmartwień.

Pędem poszłam do łazienki, która znajdowała się na przeciwko kuchni przez co rodzice zobaczyli, że coś jest nie tak. Nachylając się nad umywalką słyszałam szybkie kroki zmierzające w moim kierunku. Od razu gdy tylko ich zobaczyłam zaczęłam mówić, że to nic takiego, że nic mi nie jest. Niestety nie ulżyłam tym ich zmartwieniom. Kiedy opanowałam krwotok, Lisa i Stiv zaprowadzili mnie do mojego pokoju wymieniając między sobą porozumiewawcze spojrzenia. Usiadłam na łóżku a oni stali nade mną. Zrozumiałam, że muszę powiedzieć wszystko co do tej pory się ze mną działo.

Po zakończonej rozmowie, miałam dość widoku zatroskanych rodziców o swoje jedyne dziecko. Ustaliliśmy, że jutro zrobimy badania aby zobaczyć czym to wszystko jest spowodowane. Kiedy wyszli z pokoju położyłam się na boku i myślałam o tym co może się dziać. Znów ogarnęło mnie zmęczenie a powieki z chwili na chwilę stawały się coraz cięższe aż zasnęłam.  



Białaczka- mój wrógWhere stories live. Discover now