Rozdział ~17~ Nienawidze jak płaczesz

4K 203 118
                                    

Nienawidziłaś TYCH dni. Kiedy wszystko wylewało się z ciebie...dosłownie. Musiałaś przeboleć ten jeden tydzień w miesiącu. Byłaś wtedy wyjątkowo nieznośna, nawet ty to czułaś.

Ubrałaś swój świeżo wyprany mundur i wiążąc ostatniego buta, opuściłaś pokój. Weszłaś na stołówkę. Byli już wszyscy (z wyjątkiem ciebie oczywiście). Przywitałaś się i z wielkim apetytem pochłonełaś pierwszy kawałek bochna.

-(imię)? Jean nam wiele opowiadał, ale jak było według ciebie.- Nie zwracając uwagę na gest sprzeciwu od siedzącego obok Jean'a, Sasha cierpliwie czekała na odpowiedź.

-Było okey.- Nie odwróciłaś na nich wzroku. Twoje myśli pląsały ci w głowie jak galareta. Nie chciałaś powiedzieć czegoś, czego byś później żałowała.

Po posiłku żołnierze zebrali się w kilka kolumn i wyczekiwali następujących ćwiczeń. Prowadził je oczywiście kapitan Levi. Nie chciałaś go widzieć, przynajmniej nie w przeciągu tych kilku dni. Gdybyś nie wykonała jakiegoś jego rozkazu, mógłby sprowadzić na ciebie sądownictwo wojenne, a tego w szczególności nie chciałaś. Oczywiście rutynowo oglądał ubiór czy wypada schludnie.

Mijał towarzyszącego ci kolegę i stanął naprzeciw ciebie. Twoje oczy widniały na jego nosie. Nie można było spojrzeć w takiej sytuacji w oczy, takie przyzwyczajenie. Leniwie przeleciał na twoje buty, spodnie, oznaczenia, a w końcu dotarł do kołnierzyka. Zatrzymał się.

"Przecież go poprawiałam."

Odruchowo przełknęłaś ślinę, co zauważył. Spojrzał ci w oczy, lecz swój wzrok twardo trzymałaś na jednym punkcie. Wrócił do szyi. Lekko się zbliżył. Oczekiwałaś ochrzanu, przez który cała dywizja będzie musiała robić dodatkowe pompki, on jednak nie nadszedł.

Własnoręcznie rozprostował i ułożył materiał, przy czym nie znacznie musnął twoją szyje.

Kiedy skończył nie wytrzymałaś i spotkałaś się z jego wzrokiem. Choć nie powinnaś, nie miał ci przeciwko temu. Oczy miał wyraziście pozbawione blasku. Wiedziałaś, że prędzej czy później będziesz musiała z nim pogadać. Urwałaś spojrzenie i wróciłaś do oglądania jego nosa. Nie całą sekundę później odszedł. Cicho odetchnęłaś.

*

-Wiecie dobrze, że każda misja jest niebezpieczna i dlatego każdego dnia ciężko pracujecie, by przeżyć jak najdłużej. Może ta wiadomość się wam nie spodoba, lecz pojutrze wyruszamy na kolejną. Nie uprzedziliśmy was z wielu względów, które były dla waszego dobra. Wracając, jak niektórzy już wiedzą, pojawił się nowy tytan kobiecy.-

"Kobiecy? Mogą też występować tytani przypominujące płeć przeciwną dotychczasowych?"

- Obmyślamy plan by go złapać i dogłębnie zbadać. Oczywiście plan podamy jutro. Dziś porządnie się przygotujcie.- Hanji kończąc, opuściła plac.

*

Postanowiłaś odwiedzić staruszkę, u której mieszkałaś, przed zakwalifikowaniem się do zwiadowców.W czasie spaceru myślałaś nad tajemniczym tytanem.

"To dziwne, że tak znikąd się pojawił. Oczywiście nie podadzą nam wszystkich informacji, nie chcieli nas pewnie stresować."

Właśnie wchodziłaś do ceglanego budynku, owiniętego bluszczem. Drzwi były otwarte.

"Pewnie już zapomina zamykać.."

Z każdym krokiem skierowanym w głąb domku, cichy głosik podpowiadał ci, że coś nie tak. Zignorowałaś go.

"Pewnie poszła na zakupy."

Wyszłaś i spytałaś sprzedawcę najbliższego stoiska.

-Oi. Przepraszam. Czy może pan wie gdzie poszła staruszka, nie więcej takiej wielkości, siwe =, najczęściej zapięte w kok włosy. ?-

Levi x Reader ~ Kim dla ciebie jestem? ~ ✓Where stories live. Discover now