Po śmierci króla Anglii, królowa Anne-Marie Irwin nie potrafi sobie poradzić z rządeniem krajem. Chcę abdykować, więc prosi syna, aby został królem, ale musi mieć on żonę. Rozpoczynają się eliminacje...
Po naszym pocałunku, w akompaniamencie oklasków wyszliśmy z katedry. Za nami wszyscy powoli wyszli. Część odrazu skierowała się do aut i pojechała na miejsce wesela, a część została na zdjęcia.
-Nawet nie wiesz, jak się przestraszyłem, gdy nie zaczęłaś mówić przysięgi - powiedział Ash.
-Zestresowałam się, przepraszam - musnęłam lekko jego usta
-Nie masz za co, mówiłem Ci, że cię kocham?
-Nic mi o tym nie wiadomo - powiedziałam.
-Tak? - popatrzył na mnie ze sztucznym zdziwieniem. - To teraz ci mówie: kocham cię - powiedział do prosto w moje ucho, przygryzając jego płatek.
Nagle coś, a bardziej ktoś nam przeszkodził. On jest chyba najbardziej niereformowalną osobą jaką znam...
-Ludzie, nie miziać mi się, bo czekamy na zdjęcia!
-Kto to jest? - spytał cicho mój mąż. Ale to fajnie brzmi...
-Mój kuzyn, Michael. Chodź przedstawię Ci wszystkich.
Pociągnęłam go za rękę i poprowadziłam do mojej niedużej rodziny.
-Tak więc - zaczęłam. - To moi dziadkowie Theresa i David Miller, później Susan, siostra mojego taty i jej mąż Joe Clifford, mój kuzyn Mike i mojego tatę i Elene znasz - powiedziałam.
-Miło państwa poznać - powiedział chłopak trochę speszony.
-Jakie państwo!? - powiedział dziadek. - Mów po imieniu! Dziecko drogie, jesteśmy już rodziną!
-Jak pomylę imienia, to przepraszam - powiedział skrępowany.
Złapałam go za rękę, dodając mu trochę otuchy. Moja rodzina nie jest straszna. Jest otwarta i łatwo się dogadać, dodatkowo nie jest wielka, czego nie można powiedzieć o famili Ashtona.
-Dobra, cykajmy już te fotki! - niecierpliwił się Michael.
Zdjęcia trwały chyba z pół godziny. Mieliśmy z Violet i Luke'iem, moją rodziną, rodziną Ash'a, byłymi kandydatkami, z samym Michael'em, osobne z Calumem, zdjęcie młodych (w sensie my, Luke, Vi, Cal i Mikey) i długo jeszcze wymieniać.
W końcu przetransportowaliśmy się do Buckingham, gdzie miało być wesele. Nie chcieliśmy mieć wesela gdzieś indziej, ze względu, że jestem w ciąży i jak się poczuje, to szybciej się znajdę w pokoju. W limuzynie byłam tylko ja i mój mąż, z którym cały czas mówiliśmy czułości i się całowaliśmy.
-Powiedzieć Ci coś szczerego? - powiedziałam, gdy na horyzoncie zaczął mi majaczeć zamek. Chłopak kiwnął głową. - Głodna jestem - oboje się zaśmialiśmy.
-To dobrze, bo już jesteśmy i zaraz będziesz mogła zjeść nawet obrus - powiedział Ash, całując mnie w głowę.
Limuzyna się otworzyła, a my wysiedliśmy. Dostaliśmy informację, że wszyscy już czekają w sali balowej, więc i my się tam udaliśmy. Na sali zaczęło się dziać. Każdy zaczął podchodzić i składać życzenia. Każdy się mi przedstawiał, a ja już wszystkich myliłam i moim marzeniem było coś zjeść. W końcu - sama nie wiem po jakim czasie - wszyscy usiedliśmy przy stołach. Zanim zaczęliśmy jeść Ashton wstał z krzesła i uniósł swój kieliszek, zwracając uwagę każdego.
-Na wstępie chciałbym podziękować ze przybycie i miłe słowa - powiedział chłopak. - Mam nadzieję, że sala się podoba i jedzenie będzie smakować. Ale przejdźmy do najważniejszego. Wszyscy wiemy dlaczego się tu spotkaliśmy i za to chciałbym wznieść toast. Ale - powiedział, gdy zobaczył, że niektórzy już moczą usta w alkoholu.- Jest jeszcze jeden powód, którzy chciałbym uczcić. Mianowicie razem z Melanie spodziewamy się dziecka.
Na sali zrobiło się cicho. Każdy miał odmienny wyraz twarzy. Najbardziej satysfakcjonowal mnie chyba wzrok Nory i spółki, które chyba chciały mnie zabić wzrokiem. Tak wiem, jestem okrutna. Po chwili na sali jednak pojawiły się brawa i gwizdy. Ashton uniósł kieliszek i wypił jego zawartość. Umówiliśmy się wcześniej, że on piję, ale z umiarem, żeby niektóre sytuacje się nie powtórzyły.
Po pysznym i ogromnym jedzeniu nadszedł czas na pierwszy taniec. Stanęliśmy na środku sali i zaczęliśmy tańczyć. Sporo rozmawialiśmy i skradaliśmy sobie całusy. W między czasie na parkiecie pojawiły się inne pary.
-Mała zmiana - usłyszałam i już po chwili tańczyłam z Cliffordem.
-Nikt cię nie nauczył, żeby nie przeszkadzać, Gordon?
-Cichaj - zaśmiał się i zaczęliśmy tańczyć.
Chłopak zagadywał mnie podczas tańca i w końcu wylądowałam głową na jego klatce piersiowej. Jemu mogę, to rodzina. Ale chyba nie każdy to rozumie.
-Pan zazdrosny pojawi się za trzy, dwa, jeden...
-Melly, ja wiem, że to twój kuzyn, ale przestrzeń między wami mogłaby być trochę większa - powiedział mój zazdrośnik.
-Spokojnie, nie zabiorę ci jej. Idę upolować inną ofiarę - zaśmiał się i odszedł.
Korzystając z chwili przerwy poszłam zmienić sukienkę. Było to już wcześniej przygotowane, przecież nie będę się kisić... Sukienka była dość skromna.
Deze afbeelding leeft onze inhoudsrichtlijnen niet na. Verwijder de afbeelding of upload een andere om verder te gaan met publiceren.
Wróciłam na salę i od razu zostałam porwana do tańca. Tym razem przez Hooda.
-Pamiętasz jak tańczyliśmy na balu maturalnym? - spytał Calum.
-Ta... Pamiętam jak cię cały czas deptałam, a potem nauczyciele, którzy to widzieli się ze mnie śmiali...
Wesele trwało do chyba 6.00 nad ranem. Oczywiście liczba osób z czasem się kurczyła. Podczas rzucanie bukietem i krawatem, fanty zdobyli Violet i Michael, przez co Luke był zazdrosny, ale dziewczyna go uspokoiła. Tańczyłam już nawet nie pamiętam z kim. Napewno z moim tatą i dziadkiem, nie pamiętam tych wszystkich imion, ale wiem, że tańczyłam z Natalie. Ash to wszystko sfotografował, z resztą nie tylko on...
W końcu wszyscy się rozeszli, a ja z moim mężem poszliśmy do naszej sypialni.