Rozkaz

6 0 0
                                    

 Gdy otworzyłem oczy strażnik stał nade mną. Wyglądało na to, że ma mi bardzo ważną wiadomość do przekazania. Nie spodziewałem się jednak czegoś nadzwyczajnego. Byłem zwykłym sześcioletnim demonem. No, może nie do końca zwykłym.
 Urodziłem się jako syn króla świata zmarłych. Ale nie jest to jedyny powód. Przy moich narodzinach już można było wywnioskować, że jestem kimś ważniejszym niż król czy nawet sam cesarz. Miałem pewne znamię oznaczające to, że mam wkroczyć do świata, w którym uczynni śmiertelnicy zamieszkiwali po śmierci. Sam wtedy o tym nie wiedziałem. Jako dziecko byłem przekonany, że każdy maluch takie ma. Jednak tego dnia zmieniło się i moje nastawienie...
 -Król ma do księcia prośbę - rzekł z ukłonem strażnik mojego ojca. 
 -Pewnie mnie czegoś nauczy! Już nie mogę się doczekać! - byłem wtedy niezwykle uradowany. W końcu ojciec od zawsze był dla mnie dobry i nie wymagał ode mnie zbyt wiele. 
 -Tak... Chodźmy już. 
 Poszedłem ze strażnikiem. W zamku nie działo się nic nadzwyczajnego. Sprzątaczki sprzątały, kucharki gotowały, przychodzili tu nawet turyści z miast i wiosek obok, aby obejrzeć niezwykłe posągi. Spytacie się pewnie, gdzie śmiertelnicy? W oddzielnej części zamku. Mój ojciec często tam musi chodzić, aby sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Między innymi czy nikomu nie jest tam zbyt miło. Demony tak już mają, cieszą się z czyjegoś nieszczęścia. Są życzliwe tylko dla siebie, jednak z tym też bywa różnie.
 -Doszliśmy - odezwał się strażnik - możesz wejść - oznajmił wskazując drzwi do sali tronowej. 
Wszedłem. Ojciec z matką nie wyglądali na zadowolonych. Wręcz przeciwnie. Matula była smutna i załamana, widać było wyraźnie, że płakała. Tata jednak siedział z naburmuszoną miną. Wyglądał jakby głęboko się nad czymś zastanawiał. Przez chwilę cisza obijała się o uszy. W końcu spytałem z widocznym zmartwieniem:
 -Coś się stało? - moje duże oczy zaczęły się wypełniać łzami. Jednak demony mają to do siebie, że nigdy nie płaczą. Jedynym wyjątkiem były kobiety. 
 Przez chwilą cisza kontynuowała swoją rolę. Ojciec postanowił się odezwać, powiedział z grozą:
 -Musisz zacząć ćwiczyć. 
 -Jak to? Po co? Dlaczego? Do czego? Co? - zadałem na sekundę masę pytań, ponieważ nie wiedziałem o co chodzi konkretnie ojcu. On po chwili zaczął mi tłumaczyć:
 -Jesteś wybrańcem. Raz na miliard lat rodzi się taki wybraniec jak ty. W wieku czternastu lat zaczynasz dojrzewać. Dojrzewać w tym sensie, że dostajesz możliwość przemiany w anioła. 
 -Co? Co to takiego anioł? - Zdziwiłem się wtedy. Miałem sześć lat, nie wiedziałem jeszcze takich rzeczy. Ojciec zdołał mi to szybko wyjaśnić. Zdziwiłem się, że istnieje świat, w którym dusza śmiertelników nie cierpi. Pozwoliłem mu jednak kontynuować dalej:
 -Chodzi tu o to, że powinieneś szybko ukończył szkołę aktorską. 
 -Ale ja nie lubię aktorstwa! - przerwałem mu. 
 -Milcz i daj mi skończyć! Będziesz uczył się tego, co ja uważam za słuszne! - wykrzyczał zdenerwowany. 
 -Może nie powinieneś tak ostro? - wtrąciła zmartwiona matka widząc moją posmutniałą twarz.
 -Przepraszam. Poniosło mnie - stwierdził król. Po czym zaczął ponownie mówić:
 -Musisz do tych czternastu lat nauczyć się udawać anioła. Zastanawiasz się pewnie dlaczego... Otóż, jest pewien wybraniec, o którym ci mówiłem. Twoja blizna wyjaśnia, że nim jesteś. Twoim zadaniem jest w wieku czternastu lat pełnie przemienić się w anioła, po czym nawiązać dobry kontakt z królem. Gdy wszystko wypełnisz i zdobędziesz ich pełne zaufanie obmyślisz plan jak skutecznie zwołać naszą armię do nich, aby ich zniszczyć. Zrozumiano? - spytał się z podniesionym głosem. Przez chwilę bałem się odpowiedzieć ,,zrozumiano", ponieważ nie byłem pewny czy chcę takiego życia. Ale czy miałem wybór? Po dość długim namyśle odpowiedziałem:
 -Zrozumiano tato...

Demon w Ciele AniołaWhere stories live. Discover now