1

8.7K 296 7
                                    

Od momentu, w którym doszło do wpojenia minęło kilka dni. Przez ten czas Malcolm kazał mi się spakować, pożegnać z rodziną i wsiąść w dwugodzinny lot samolotem do niego. Nie chciał słyszeć sprzeciwu, on nawet nie zapytał mnie o zdanie, tylko stwierdził fakt, że zrobię tak i tak.
Z początku byłam w szoku i zapomniałam języka w buzi, ale później narastała we mnie złość. Ten wilkołak miał gdzieś co pomyślę, miałam zrobić tak jak tego oczekiwał.
Jednak nie miałam czego się dziwić, był alfą i miał gdzieś moje pobudki rodzinne. Oczekiwał, że pojawię się przy jego boku jako dobra Luna, tyle mu wystarczyło. Czułam jednak niechęć oraz strach przed tym, że nie będzie traktował mnie inaczej. Będę dla niego jak powietrze, ponieważ jego wilk nie potrafiłby przeżyć beze mnie po wpojeniu dłużej niż  te kilka dni, ale nie będzie zwracał na mnie uwagi.

- Przejmujesz się tym wszystkim, prawda? - zapytała mama siedząc na moim łóżku gdy ja pakowałam swoje ubrania.

- Jak mam się nie przejmować? Przeznaczenie ze mnie chyba zakpiło i wybrało dla mnie najbardziej oschłego człowieka na świecie. W dodatku mam z nim żyć już zawsze, a przy tym spłodzić mu przynajmniej dwóch potomków.

- Słońce, wszystko się zmieni, zobaczysz. Poznasz go lepiej i dopuści cię do swojego serca.

- Nie wiem czy tego chcę, co jak mnie to przytłoczy? Wolałabym go nigdy nie spotkać i związać się z kimś innym nie znając przeznaczenia. To okropne jak bardzo wpadłam w błoto z tą więzią.

- Skarbie, posłuchaj, więź jest czymś pięknym. Gdy poznałam twojego tatę też się bałam, ja nie musiałam wyprowadzać się z domu, ale miałam tylko siedemnaście lat. Przerażał mnie fakt, że już znalazłam mężczyznę, z którym mam się związać na zawsze. Tym bardziej, że miałam wtedy kogoś, ale teraz wiem, że nie zamieniłabym tej miłości na nic innego. To dar i cud, że poznajemy prawdziwą miłość z jednym spojrzeniem, jesteśmy wyjątkowi, powinnaś spojrzeć na to inaczej.

- Tata się o ciebie starał, mamo, a Malcolm kazał mnie tylko wsadzić w samolot i stwierdził, że ktoś mnie odbierze. Będę samotna w olbrzymiej twierdzy, bo nie można nazwać tego miejsca domem. Zamknięta w czterech ścianach i bez kogoś do rozmowy.

- Uh kruszynko, nie wiem co ci powiedzieć, ale na pewno tak nie będzie, po za tym masz telefon, zawsze możesz zadzwonić.

- Tak wiem, mamo, wiem - westchnęłam.

Niedługo później ubrana w dopasowane czarne rurki, błękitny golf i beżowy płaszcz założyłam też beżowe szpilki, żeby ładnie wyszczuplić stopę. Pogoda była bardzo ładna i było dość ciepło przez to, że nie było żadnej chmury na niebie. Kiedy wysiadłam z auta taty, który był ze mną sam, żeby odwieźć mnie na samolot, nie obyło się bez moich łez i mojej mamy oraz słów mojego brata odnośnie zabezpieczenia się. Jednak one nie były potrzebne, bo mój przeznaczony pewnie nawet nie zauważy, że już jestem i nie będzie zbytnio zwracał na mnie uwagi jakiś czas. Westchnęłam gdy wnosili moje dwie walizki do prywatnego samolotu i przytuliłam się do mojego rodzica.

- Muszę, prawda?

- To twój przeznaczony, skarbie, wiem, że na początku nie będzie Ci łatwo z takim mężczyzną, ale myślę, że ostatecznie będziesz szczęśliwa. Po za tym to alfa i nie wypada się sprzeciwiać jego woli.

- Ten facet mnie sobie przywłaszczył jak rzecz, tato. Nie chcę tam być i gdyby nie fakt, że mogłabym narobić tobie problemów to bym miała gdzieś jego rządy.

- Pamiętaj o tym, że więź można zerwać, to okropnie bolesne, ale jeśli nie dasz rady wytrzymać w domu głównym i z nim, możesz poszukać sposobu na uwolnienie się od przeznaczenia.

Pod Osłoną NiebaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz