Rozdział I. Pałac Szczęśliwości

206 7 0
                                    

W słoneczny, letni poranek nad osmańskim Seraglio rozpościerało się jasnobłękitne niebo, niemal rozmywające się na horyzoncie z lazurowymi wodami Bosforu. Wielki kompleks pałacowy, otoczony intensywną zielenią palm i cyprysów, kontrastował z otoczeniem bielą swoich ścian, a jego blaszane zadaszenie odbijało promienie słońca tak, że słusznie można było nazwać go prawdziwą perłą wśród pałaców.

Osmanie jednak nazywali go „Pałacem Szczęśliwości", lub po prostu Yeni Saray („Nowy pałac"), w odróżnieniu od Eski Saray („Stary Pałac"), położonego ledwie parę kilometrów dalej. Stary Pałac różnił się tym od Nowego, że w Starym Pałacu gościły zwłaszcza odesłane w niełasce niewiasty, podczas gdy Nowy Pałac dopiero od niedawna stanowił dom najbliższej rodziny sułtańskiej, wraz z jej najwierniejszymi sługami i urzędnikami. Jednakowoż już na pierwszy rzut oka „Pałac Szczęśliwości" przypominał pałac rodem z „Baśni tysiąca i jednej nocy", zaś dla całkiem postronnych podróżników z odległych stron świata, tym właśnie wydawał się być.

Ów piękny widok zastał w stolicy przywiezione do miasta przed kilkoma dniami niewolnice, wprowadzane właśnie przez jedną z kalf pałacowych Bramą Powozów. Starsza kobieta, która przekazała kalfie niewolnice, zapewne wytłumaczyła im, czym jest Yeni Seray i jak wielkim zaszczytem jest do niego trafić. Sama wiedziała o tym dobrze, jako była skarbniczka haremu.

Niewolnice, a właściwie dziewczynki wyglądające na nie więcej niż 10-12 lat, których było może około dwadzieścia, pochodziły z albańskich sandżaków. Nie przypominały jednak w niczym ofiar wojny. Zadbano o to, by dotarły do pałacu umyte i ubrane w czyste, proste suknie z przewiewnego materiału, a także w peleryny z kapturami, aby nie przyciągały wzroku wolnych, acz ciekawskich mieszkańców Konstantynopola.

Przekraczając próg zewnętrznego dziedzińca pałacu, dziewczynki rozglądały się zaciekawione, niektóre z nich szeptały coś sobie na ucho, zaś prowadząca je kalfa pałacowa nie zwracała na to uwagi. Zdawała sobie świetnie sprawę, że musiało to być dla nich wielkie przeżycie, niezależnie od tego, co przeszły. Niech chociaż nacieszą oczy marmurami i alabastrami, zanim w głowach będą miały już tylko pracę i zachcianki rodziny sułtańskiej.

Meral Kalfa prowadziła je przez dziedziniec ku szerokiemu korytarzowi, na końcu którego znajdowała się główna brama haremu. Były to ogromne, solidne, wykonane z ciemnego (i bez wątpienia bardzo drogocennego) drewna, zwieńczone łukiem drzwi, które pozostawały zamknięte. Kalfa zatrzymała się tuż przed nimi i zwróciła się w stronę dziewczynek w ich języku.

- Za tymi drzwiami znajduje się główna sala haremu. – Oznajmiła, łącząc dłonie za plecami. – Tu będziecie jeść, spać, uczyć się, pracować, odpoczywać i spędzać większość czasu. – Wyliczyła na jednym oddechu. – Jeżeli będziecie się dobrze sprawować, to będzie wasz dom przez najbliższych kilka lat.

Dziewczynki spojrzały po sobie, nie odzywając się. Jedna z nich, niziutka o złotych włosach i wielkich jak spodki, jasnych oczach, stała na palcach i wyciągała głowę najwyżej, jak potrafiła.

- Harem? – Powtórzyła nieśmiało, a pozostałe niewolnice spojrzały na nią, zdumione faktem, że odważyła się zabrać głos. – Ale to znaczy, że tu mieszka sułtan?

- Nie możecie się odzywać bez pozwolenia. – Przerwała jej kalfa, patrząc bardzo poważnie na złotowłosą, co wyraźnie spłoszyło dziewczynkę, która przestała momentalnie wystawiać głowę i cofnęła się o krok. – Odtąd musicie pytać o pozwolenie, jeśli chcecie coś powiedzieć. Ale lepiej nie zadawajcie wielu pytań, jeżeli nie jest to absolutnie konieczne.

Złotowłosa opuściła głowę, zerkając w dół, a stojąca obok niej jasna blondynka, bardzo podobna do niej z wyglądu, złapała ją za rękę i, odciągając ją lekko do tyłu, przysłoniła ją swoim ciałem z nieufną miną. Wyglądała na starszą od złotowłosej, co zdradzał jej nieco wyższy wzrost i mniej pucołowate policzki. Mimo to, miała wciąż dosyć dziecięcą urodę, biorąc pod uwagę jej okrągłą twarz i oczy wielkości orzechów laskowych. Oczy tej starszej były też znacznie bardziej błękitne niż jej młodszej koleżanki. Obie jednak wyróżniały się wyglądem spośród pozostałych niewolnic, które były raczej ciemniejszej karnacji i miały nieco szczuplejsze rysy twarzy.

"Niewolnica szczęścia" | "Bahtın kölesi" [WOLNO PISANE]Where stories live. Discover now