To tylko koszmar

2.5K 168 101
                                    

Info na początek: piszę tego shot'a drugi raz ze względu iż poprzednia wersja jak się okazało po aktualizacji komputera zniknęła, więc pięć godzin starania poszło w cholerę, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, dzięki temu mogę napisać lepiej tego shota.
Mam także szczerą nadzieję że się wam spodoba, o ile ktoś w ogóle to przeczyta.

----------------------------------------------------------------






Młody brunet stał w lesie,rozglądając się dookoła za czymś co mogło by pomóc dowiedzieć się w jakiej części puszczy się znajduje, jednak okazało się to na nic. Chłopak westchnął zawiedziony. Znajdował się w obcym nieznanym mu lesie i nawet nie mógł sobie przypomnieć jak się w nim znalazł. Zastanawiało go jak to możliwe, że tego nie pamięta zaczął snuć teorie że możliwe ze ktoś go porwał i zostawił w lesie na pożarcie dzikim zwierzętom lub lunatykował i zaszedł aż tak daleko. Rozmyślania chłopaka przerwało warknięcie jakiegoś dzikiego zwierzęcia, którego od razu nie umiał zakwalifikować do jakiegoś gatunku. Brunet natychmiast odwrócił się w stronę dźwięku i zaczął się panicznie rozglądać za stworzeniem.

Błękitnooki ani śnił umierać w takim wieku jeszcze tyle ballad miał do napisania i ukazania ich światu. Wtem zza jednego z drew wyszedł dość duży wilk o śnieżnobiałym futrze i o oczach barwy świeżej krwi.

Jaskier stal tylko wystraszony widokiem białofutrej bestii.

- D-do-obry piesek... - mówił zestresowany do czerwonokkiego zwierzęcia brunet cofając się powoli w tył aż w końcu nie poczuł za sobą drzewa.

Wzdrygnął się na dotyk szorstkiej kory na jego plecach, która przez cienką koszulę chłopaka była łatwo wyczuwalna.

Zwierze warknęło ponownie i zaczęło powoli iść w stronę wystradzonego barda zmieniając podczas tego formę na bardziej ludzką aż w końcu gdy postać znajdowała się przy Grajku ich twarze dzieliły centymetry. Normalnie Jaskier ucieszyłby się na widok osoby stojącej przednim jednak nie tym razem. Owym osobnikiem okazał się Geralt z Rivii. Jednak wyglądał trochę inaczej niż go zapamiętał tak jak jego wilcza forma z przed chwili, posiadał krwiście-czerwone oczy, jakże i ostre pazury wraz z kłami typowymi dla drapieżników, choć nie przypominał sobie by kiedykolwiek Geralt był wilkołakiem. W tejże chwili Jaskier zorientowałem się jaki ból, mogą zadać wilcze pazury, gdy białowłosy uniósł rękę i raptownie zamachnął się robiąc cztery krwawiące linie na ramieniu chłopaka przez co ten zawył z bólu patrząc koplietnie przerażonym wzrokiem na dziwnie zachowując się wiedzmina. Brunet trzymał się za krwawiące ramie i stał bojąc się ruszyć by nie stało się coś gorszego. Po niedługiej chwili białowłosy cofnął się, od którego grajka serce biło jak oszalałe.

- Uciekaj. - Nakazał cicho, szorstko brzmiącym głosem czerwonooki patrząc na niższego od niego błękitnookiego barda.

Brunet natychmiast ruszył biegiem przed siebie cały czas trzymając się za krwawiące ramie. Koszula, którą aktualnie miał na sobie nie nadawała się już do niczego, ale to był jak na razie najmniejszy kłopot chłopaka.

Biegł, dopóki w pucach nie zaczął czuć palącego uczucia jakby ktoś wrzucił mu tam rozgrzany węgiel. Błękitnooki oparł się plecami o jakieś blisko stające drzewo i starał się uspokoić swój oddech i kołaczące po biegu serce. Miał nadzieje ze uciekł od Geralta. Zastanawiało go co się wydarzyło że wiedzmin zaczął się zachowywać w ten sposób do jego osoby. Przez jego głowę przeszła myśl, że może w jakiejś miejscowości jest wystawiona nagroda za głowę barda a Geralt się na ową pokusił, co sprawiło ze po policzku grajka spłynęła pojedyncza łza mimo iż to było tylko przypuszczenie. Jednak to nie wyjaśniałoby tego, że żółtooki zmienił się z wilka w człowieka.
Oddech Barda się w pewnym stopniu wyrównał, a adrenalina opadła, przez co błękitnooki natychmiast poczuł ostrą falę bólu lewego ramienia. Siłą powstrzymał się od krzyknięcia. Widok przed oczami zaczął mu się rozmazywać, gdy do oczu zaczęły nabierać się łzy. Jaskier rozerwał rękaw koszuli gdzie były rozcięcia i prowizorycznie obandażował rany, by nie musieć ich ciągle trzymać i by nie doszło do zakażenia.
Ignorował on ból za każdym razem, gdy ruszał kończyną.

It's just a nightmare |[geraskier One-shot]|Where stories live. Discover now