Rozdział 4

18.2K 412 73
                                    

Zatrzasnęłam za sobą drzwi wejściowe do mojego domu, który od jutra stanie się jedynie domem rodziców. Zdjęłam swoje buty, od których bolały mnie stopy i ciężko mi się w nich prowadziło samochód. Powinnam się bardziej nauczyć jeździć w szpilkach. Zajrzałam najpierw do kuchni, która była pusta, a potem do salonu, w którym moi rodzice zrelaksowani leżeli na kanapie i oglądali jakiś film w telewizji. Nabrałam głębokiego powietrza, po czym go wypuściłam i ruszyłam w stronę ukochanych dla mnie osób. Usiadłam na fotelu, który znajdywał się obok kanapy i oparłam swoje drżące z nerwów dłonie na kolanach. Rodzice spojrzeli na mnie zaciekawionym wzrokiem.

- Coś się stało kochanie? - zapytała pierwsza mama, bardzo zmartwiona.

- Nic takiego. - uśmiechnęłam się słabo. - Chciałam wam tylko coś powiedzieć.

- Słuchamy. - usłyszałam gruby głos swojego taty. Spojrzałam na obojga z nich. Kochałam ich bardzo i nie wiem, czy pogodziłabym się ze stratą ich, gdyby mnie znienawidzili za to, że biorę ślub z obcym mężczyzną i według mamy niebezpiecznym. Sądzi, że każdy z nas ma jakąś tajemnice i coś na sumieniu. Kiedyś to wyjdzie na światło dzienne i zostanie czterokrotnie ukarany. W pewnym sensie zgadzam się z mamą, ale nie każdy jest tak zły jak wygląda na takiego. Nie którzy z nas może wyglądają na takich na zewnątrz, a wewnątrz są delikatni jak mały kotek.

- Wiecie jak was bardzo kocham. - zaczęłam rozmowę od czegoś łatwego i spokojnego. Powiedzieć rodzicom, że się ich kocha to nazywasz coś spokojnego? Pokręciłam głową. To nie najlepszy czas na kłótnie z moją drugą stroną, która gdzieś leży głęboko we mnie. Rodzice spojrzeli na siebie podejrzliwie, nie przerywając mi wypowiedzi. - Liczę się z waszym zdaniem jak i z pozostałymi. - uśmiechnęłam się lekko. - Nie wiem jak wam mam to powiedzieć. - podrapałam się po czubku głowy. Mama przybliżyła się do mnie i położyła swoją ciepłą dłoń na mojej, która zawsze była zimna.

- Powiedz nam po prostu. - wzruszyła ramionami z uśmiechem. Kiwnęłam głową i westchnęłam. Czas powiedzieć prawdę.

- Jutro wychodzę za mąż. - powiedziałam na jednym tchu. Oderwałam wzrok od swoich rodziców, żeby nie patrzeć na ich twarze, które zapewne wyrażały szok, zdziwienie, a może i nawet rozbawienie. Nie jest to dla mnie łatwe mówiąc im o tym, a jeszcze jak im wytłumaczę dlaczego biorę ten ślub. Nie powiem im przecież, że robię to dla nich. Od razu ojciec wybiłby mi ten głupi pomysł z głowy i kazał iść do pracy lub sam z mamą poszedłby. I tak powinno być. Oj cicho bądź! Podniosłam wzrok na swoich rodziców. Patrzyli zamyślonym wzrokiem na szklany stolik kawowy, który był na przeciwko nich. Spodziewałam się krzyków, albo śmiechu, a jedynie co dostałam to cisze. - Nic nie powiecie?

- A co mamy powiedzieć? - mama odwróciła na mnie wzrok.

- Cokolwiek. - wzruszyłam ramionami.

- Dlaczego nam o tym teraz dopiero mówisz? - spojrzałam na tatę, który wyglądał na zmartwionego. Powinnam coś na szybkiego wymyślić, ale jak usłyszą za kogo wychodzę to albo mi nie uwierzą, lub pomyślą, że coś jest na rzeczy.

- Dlatego, że nie wiedziałam czy w ogóle do tego ślubu dojdzie. - uśmiechnęłam się sztucznie. Kłamstwo czas zacząć.

- Jak to nie wiedziałaś? - mama zmarszczyła brwi.

- Nie wiedziałam, czy dobrze robię wychodząc za Christophera. - mama otworzyła szerzej swoje oczy, kiedy usłyszała imię swojego przyszłego zięcia.

- Wychodzisz za Christophera Carsona? - jej piskliwy głos rozniósł się echem po całym pomieszczeniu. Skrzywiłam się, bo ucierpiały na tym moje biedne uszy. Przytaknęłam głową, a mama zakryła usta swoją dłonią w szoku.

Tajemnice Christophera ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz