10

508 5 2
                                    

Meine Liebe

Przyszło wam kiedyś do głowy, że po wojnach, bitwach i kłótniach o ukochaną w końcu zakochacie się we własnym wrogu? Pewnie nie, dokładnie tak by pomyślał do tej pory pewien mężczyzna który do tego czasu próbował za każdym razem rywalizować z silniejszym od niego narodem. Ciągle był zaślepiony swoim złudnym zauroczeniem do pewnej piękności o długich brązowych lekko kręconych włosach i błyszczących zielonych oczach i nie dostrzegał prawdziwej miłości.

Była może środa lub czwartek, a Roderich przyglądał się pracującej w pocie czoła Elizie. Zastanawiał się co nim przez te lata kierowało, że gdyby mógł to zabił by rywali dla jej miłości, teraz postrzegał ją jako kogoś pobocznego, teraz gdy wygrał jej miłość stała mu się obojętna i nie zbyt potrzebna. Przecież gdyby chciał pomoc domową to po prostu wynajął by pokojówki, szefów kuchni i tym  podobne, w końcu kto bogatemu zabroni, prawda?

Wtem przybył szkarłatnooki "kuzyn" (jak dla mnie SĄ kuzynami nwm jak dla was) naszego wielkiego pana. Austriak przyjrzał mu się dokładnie, wyglądał na skruszonego i przybitego.

- Guten tag- powiedział smętnie Gilbert siadając obok Roderich'a.

- Guten tag Gilbercie- cały czas obserwował go, doszedł do wniosku, że dziwnie się przy nim czuje, zupełnie tak jak przy Elizie przed laty.

- Nie wyglądasz jakbyś był szczęśliwy z wygranej.

- Zaprząta moją głowę parę nie dokończonych z przed lat spraw.

- Doprawdy? Może chcesz odzyskać Śląsk? Uprzedzam, ja go już nie posiadam.

- Nie, to coś innego.-Elizabeth wyszła z ogrodu i poszła robić obiad dla swojego ukochanego, w tym czasie Roderich rozluźnił się trochę i przysiadł bliżej białowłosego mężczyzny patrząc mu w oczy.- Myliłem się.

- Myliłeś? W czym?- Austriak tylko westchną.

- Nie darze Elizabeth tym samym uczuciem co dawniej, zupełnie tak jakby to co było we mnie wygasło, doradź mi proszę, co mam zrobić?- Prusak zrobił wielkie oczy (niczym 5 zeta).

- A ostatnio nie odczuwałeś podobnego uczucia patrząc na kogoś innego? W sensie, Liza mogła ci się znudzić po tak długim walczeniu o jej serce, ale to do ciebie nie podobne.

- Tak, wiem. I odpowiadając na twoje pytanie, owszem. Jednak tu sprawa się komplikuje bo nie mogę tak po prostu wyznać uczuć tej osobie i zostawić Elizabeth. Tak długo czekałem i okazała się nie być tą właściwą, ale to nie jej wina.

- Kasanowa z ciebie na starość się robi, co? Kim jest ta ofiara losu która twojej burżuazji wpadła w oko?

- Obawiam się, że to również nie jest dobra wiadomość. W moim najbliższym otoczeniu przebywa od lat, tylko tyle ci mogę zdradzić na te chwilę.

[Time Skip]

Nasz dzielny wojownik leżąc w łóżku i bawiąc się z Gilbird'em zastanawiał się jeszcze długo nad słowami "kuzyna". W pewnym stopniu od incydentu przegrania z nim zaczął go postrzegać odrobinę inaczej (przez różowe okulary?). Odwrócił się na bok i spojrzał na album z zdjęciami z dzieciństwa jego, jego braci oraz kuzynostwa. Zapragną przejrzeć go ponownie tego dnia i wrócić pamięcią do czasów jego domniemanej niewinności. Ostrożnie kartkował album i napotkał na pewną uroczą fotografie. Mały Vash i Roderich trzymający się za ręce. Coś w nim podpowiedziało, że właśnie o niego chodziło Austriakowi, ale jego serce niemiłosiernie zabolało. Chwycił za telefon i z lekkim zdenerwowaniem i trzęsącymi się rękami wybrał numer do "kuzyna".

- Ja? Gilbert, wiesz która jest godzina?

- Chodzi o Vasha, prawda?

- Nie, skąd ci to przyszło do głowy?

- Powiedziałeś, że przez lata była ta osoba blisko ciebie i że to skomplikowane.

- Nie o niego chodziło, proszę cię, połóż się spać.

- Odpowiedz mi, kto.

- To...- słychać było chwilę zawahania- jutro ci powiem, bądź gotowy o 12 być w kawiarni nie daleko mnie.

- Ksesese bo dalej nie dasz rady dojść na piechotę w godzinę?

- Uznajmy, że to dla tego. Guten Naht

Gilbert odłożył telefon na szafkę i odetchną. Z jednej strony cieszył się, że nie o Vasha chodzi, ale z drugiej... im dłużej o tym myślał stawał się taj jakby bardziej zazdrosny? Tylko czemu?

[Time Skip] 

Nadszedł dzień spotkania, a czas do umówionej godziny zdawał się trwać 10 minut. Czemu bo nasz roztargniony zaglibisty narcyz spóźnił się na autobus, w efekcie czego biegł na spotkanie. Gdyby nie jego młodszy brat pewnie spóźnił by się nawet na spotkanie. Mężczyzna wszedł do kawiarni i wzrokiem poszukał swojego towarzysza i już po chwili usiadł przy stoliku na przeciwko jego miejca.

- Więc?

- Ciebie również dobrze widzieć kuzynie. Jesteś bardzo nie cierpliwy Gilbercie. Wypadało by najpierw się przywitać.

- Powiedz, bo całą noc mnie to gryzło. Wiesz, że nie lubię zagadek których nie umiem rozwiązać.

- Chciałem ci to powiedzieć na spokojnie, ale skoro tak sprawiasz sprawę to...- urwał widząc kobietę podchodzącą do stolika która miło się uśmiechnęła.

Obojga mężczyzn popatrzyło się wyczekująco na nią.

- Dzień dobry, co będzie dla panów?

- Poproszę Expresso podwójne - powiedział albinos.

- Ja poproszę Late.

- Dobrze, zanotowałam. Czy coś do tego?

- Nie.- odpowiedzieli kobiecie na raz. Kobieta odeszła, a Gilbert ręką popędził Roderich'a

- Zakochałem się w osobie z którą wieloletnie wojny prowadziłem, w osobie która do tej pory wydawała mi się zwykłym idiotą a mimo wszystko czymś na wzór rodziny. W tobie Gilbercie. Wiem, że to dziwne ale...- białowłosy mu przerwał.

- Ale, przecież przez cały czas irytowało cie moje zachowanie i... Do cholery co jest? Czemu nie umiem zadać prostego pytania? "Czemu?".- powiedział lekko zarumieniony z gniewu i speszenia Prusak.

- Nie umiem tego wyjaśnić, to przyszło tak nagle. Proszę odpowiedz mi, czy mimo wszystkich przykrości które ci zrobiłem, jesteś w stanie mi wybaczyć i być ze mną?

-...Ja...Ich.... Ugh. Ich liebe dich Roderich!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przyznam wam się szczerze, nie przepadam za Yaoi czy pisaniu o tym, ale czego się nie robi dla czytelników?

Hetalia one shot'sWhere stories live. Discover now