Rozdział 18 - W jaskini Potwora

77 6 0
                                    

Młoda kobieta szła korytarzem oświetlonym żółtymi przyściennymi lampami elektrycznymi, po którym przechadzały się sylwetki nieznanych jej osób. Ona jednak nie zwracała na nie uwagi, kierując się w stronę bocznego wyjścia z budynku.

Gdy przybliżała się już w stronę drzwi, one nagle otwarły się na oścież, ukazując w oddali krzak białych róż rosnących w ogrodzie, oświetlony słońcem.

... muszę... "

Szybkim ruchem skierowała się w stronę wyjścia na patio, jednak nie była w stanie dotrzeć do swojego celu. Drewniane drzwi nagle zamknęły się z hukiem , po czym dało się słyszeć brzęk kluczy, przekręcających zamek w drzwiach...

... ktoś zamknął drzwi od biblioteki... "

Jej stopy stanęły na górze stworzonej z książek w ciemnych, spopielonych okładkach, a regały z których zostały wcześniej zrzucone, płonęły... Wszystko zaczęło być pożerane przez płomienie...

Nigdy się stąd nie wydostanę... nigdy... NIGDY! "


****

Emiko obudziła się z krzykiem, próbując cała w nerwach usiąść na łóżku, jednak w tym samym momencie, poczuła niesamowicie silny ból, który zmusił ją do pozostania na miejscu. W jednej chwili wszystko sobie przypomniała. Ból głowy zniknął, jednak tym razem odczuwała drętwość w plecach i wciąż przywiązanych nadgarstkach.

Skoro nadal jest wieczór, nie spałam zbyt długo... " – Pomyślała rozglądając się po pokoju, gdzie panowała zupełna ciemność, nie wliczając lekkiej smugi światła spod drzwi. Po chwili usłyszała zbliżające się kroki i po kilku sekundach drzwi zostały otwarte. Pokój w którym przebywała, w jednej chwili napełnił się silną smugą światła, które niemiłosiernie zaczęło razić ją w oczy.

- Dobry wieczór, moja droga. Czy dobrze ci się spało? – Dziewczyna zmrużyła oczy. Johan patrzył na nią z tak serdecznym uśmiechem, jak gdyby przebywała w ośrodku wypoczynkowym na wakacjach. Mężczyzna był ubrany w lekki, dobrze dopasowany szary garnitur i białą koszulę, przewiązaną niebieskim krawatem, który idealnie podkreślał kolor jego oczu.

- A jak myślisz? – Odwarknęła wyraźnie niezadowolona. Oficjalny strój oraz to, że Johan wydawał się być w dobrym nastroju, o ile określenie „dobry nastrój" w ogóle do niego pasowało... sprawiło, że zaczęła czuć się wyjątkowo nieswojo.

Gdzie on w ogóle był przez tak krótki okres czasu? " – Pomyślała, jednak szybko porzuciła tą myśl, aby zachować resztki zdrowego rozsądku i wewnętrznego spokoju... tak dla własnego dobra. Johan zachichotał.

- Myślę teraz o wielu rzeczach, Emiko... i jestem całkowicie pewny, że nie chciałabyś znać większości z nich. – Nadal patrzył się na nią z tym swoim niedbałym uśmieszkiem, jak gdyby oglądał interesującą wystawę w muzeum sztuki. Dziewczyna była prawie wdzięczna swojemu bólowi pleców, dzięki któremu była odciągania od innych przemyśleń (chociażby na temat tego, jak jego obecność i teraźniejszy wygląd, wpływały na jej samopoczucie.) - Uważam, że dobrze by ci zrobił ciepły prysznic. Nie wyglądasz zbyt dobrze. – Emiko niepewnie spojrzała w jego stronę. Czy on właśnie powiedział „prysznic"? Zdezorientowana nadal patrzyła na niego, powoli coś sobie uświadamiając. Pożar w bibliotece i ten wszechobecny zapach dymu... Młoda kobieta zdała sobie sprawę, że jej obecny zapach przypominał wędzoną rybę, taką zdjętą prosto z rusztu; za którymi swoją drogą, ona niespecjalnie przepadała. Ale brać prysznic w mieszkaniu dzielonym... z mężczyzną... Nie. To był zły pomysł. Bardzo zły.

APRICITAS [PL] || Johan Liebert || MonsterWhere stories live. Discover now