6. Nie trać wiary

308 15 2
                                    

Przez kolejne dni od rana do wieczora trenowałam z Kaspianem i innymi. Zdążyłam lepiej poznać Ryczypiska, który - jak na mysz - był chyba najodważniejszym rycerzem ze wszystkich. Wierzył w wolną Narnię, a także w Aslana. To było wręcz niesamowite. Uwielbiałam słuchać opowieści o jego przygodach, które mu się przytrafiały.

Cieszyłam się również, że prócz Kaspiana miałam jeszcze kogoś, z kim mogłam normalnie porozmawiać.

W końcu po ostatniej naradzie, Narnijczycy i tak nie byli do mnie zbytnio przekonani. Dlatego też w kolejnych spotkaniach uczestniczyłam rzadko, a zazwyczaj tylko wtedy, kiedy faktycznie Kaspian długo mnie wcześniej prosił.

W końcu zanim zaczynał narady, prowadził wszelkie dyskusje ze mną, więc znałam tematy, które miał poruszać na zgromadzeniach.

Chciałam także unikać wrednego karła. Niby zawiesiliśmy spór między nami, choć i tak miałam wrażenie, że rozpowiedział o tym wszystkim i wcale nie zamierza dotrzymać słowa.

Kaspian od rana do późnego popołudnia był strasznie zabiegany, więc nie miałam zamiaru mu przeszkadzać. Oczywiście ja zajmowałam się swoją pracą, czyli pomocą w tworzeniu broni, co było ciężkie, ale do zrobienia.

Gdy słońce już zaczynało zachodzić, z Kaspianem chodziliśmy do naszej miejscówki i oglądaliśmy jak pomarańczowe światło rozlewa się na koronach drzew, co dawało niesamowity efekt.

A gdy już słońce całkowicie zachodziło, a niebo stawało się ciemniejsze, można było podziwiać miliony ciał niebieskich, które migotały nad nami.

W wolniejsze dni tyle czasu spędzałam na górze, że nazwałam to miejsce Gniazdem Gwiazd.

Dlaczego?

Ponieważ w tym miejscu miałam wrażenie, iż widać wszystkie nawet najmniejsze gwiazdy. Całe niebo było nimi ozdobione. Między innymi, dlatego zamiast spać, gapiłam się w obiekty mojego zainteresowania.

Słyszałam teorię, że gdy już się znajdzie tą właściwą osobę to miłość ta zostaje zapisana w gwiazdach.
Dość sporo o tej legendzie wiedziałam, bo często opowiadała mi o niej Alberta.

Podobno, gdy pierwszy raz zakochani wyznają sobie miłość, dwie gwiazdy jaśnieją, aby uczcić zrodzone między nimi uczucie.

To było takie nieprawdopodobne, a jednak niesamowicie piękne.

W głębi duszy wierzyłam, że to prawda.

Bardzo byłam ciekawa jak to jest, gdy zostajesz zapisany w gwiazdach.

***

- Ella? - usłyszałam swoje imię, więc oderwałam się od swojej pracy i spojrzałam w kierunku głosu. To był Kaspian.

- Coś się stało? - zapytałam i przetarłam twarz dłonią. Dopiero po chwili się zorientowałam, że rękę miałam całą brudną, więc teraz pewnie i twarz była umorusana. A śmiech Kaspiana jeszcze bardziej utwierdził mnie w tym przekonaniu.

Wzięłam więc jakąś ścierkę i zaczęłam się wycierać.

- Trajkowitka wróciła. - powiedział mi, na co ja aż podskoczyłam z zaskoczenia.

- I co? Sprowadziła pomoc? Gdzie ona jest? - zaczęłam zadawać pytania, niecierpliwiąc się coraz bardziej. Mina Kaspianowi zrzędła.

- Niestety, nikt nie trafił na Latarniane Pustkowie. Przynajmniej, kiedy ona tam dotarła. Po drodze też nikogo nie spotkała.

- Niech to szlag! - buknęłam, rzucając na ziemie brudną ścierkę. - Może się minęli?

- Sprawdziła każdą możliwą drogę - odrzekł chłopak, spuszczając głowę. - Żadna pomoc nie nadeszła.

Zapisani W GwiazdachWhere stories live. Discover now