February fourteenth

672 78 44
                                    

To nie tak, że Min nie kochał już swojego chłopca. Jimin wciąż był jego małym szczęściem i nigdy nie przestał nim być, ale w pewnym momencie po prostu coś się zmieniło. Stwierdzenie, że przestał mu wystarczać nie byłoby dobrym określeniem, chociaż najprawdopodobniej trafnym.

Jimin skończył studia już jakiś czas temu. Podjął się pracy w kawiarni blisko domu, który należał do niego oraz Yoongiego. Chciaż starszy wiele razy zapewniał mu, że nie musi nigdzie pracować, bo to on powinien być od takich spraw, młodszy chłopak był nieugięty. Tak więc trzy razy w tygodniu Jimin wychodził o 10:00 i wracał po 16:00.

W tym czasie Min miał dużo czasu na „spotkania", które utwierdzały go, że nigdy nie będzie w stanie spokojnie spojrzeć w oczy swojemu chłopcu. Tak, w momencie, w którym nieświadomy oraz szczęśliwy Jimin wychodził z ich wspólnego lokum, Yoongi sprowadzał sobie inne towarzystwo. Raz byli to słodcy chłopcy, wręcz łudząco przypominający mu jego małe szczęście, raz były to po prostu kobiety.

Sam Yoongi czuł się okropnie, gdy Jimin wracał po pracy do domu, siadał z nim na kanapie w ich salonie i po prostu zasypiał wtulając się w niego. Starszy pozwalał sobie gładzić jego blond włoski i co jakiś czas całować w czoło, bijąc się w myślach z tym, jak mógł stać się takim potworem dla tego aniołka. Jimin codziennie mówił mu rano, jak bardzo go kocha, dawał słodkiego buziaka i w za dużej koszulce Mina, schodził do kuchni zrobić mu śniadanie i czarną kawę, tak jak starszy lubił najbardziej. Czarnowłosy doceniał każdy gest Parka, ale nie potrafił przestać go okłamywać.

.
.
.

Jimin zawsze z niecierpliwością wyczekiwał dnia 14 lutego. Walentynki były jedynym dniem, który mógł spędzić już od rana ze swoją miłością. Yoongi nie szedł późnym popołudniem do pracy, nie kończył projektów do późna w ich sypialni ani nigdzie nie wychodził. Był wtedy tylko dla niego.

Park nie był głupi, dobrze wiedział, że coś się zmieniło w ich życiu, ale nie wiedział co, ani jak to zmienić, naprawić. Zawsze starał się być dobry, pomocny, samodzielny i nie sprawiać żadnych problemów swojemu chłopakowi. Jednak w którymś momencie zawiódł. Starał się sprawiać dobre wrażenie. Zachowywał się jak gdyby nigdy nic, i wciąż miał nadzieje, że przyjdzie dzień i znów będzie tak jak na początku, czyli po prostu dobrze.

Kiedyś Min nie był taki chłodny, nie tworzył barier między nimi. Starał się, przynosił Jiminowi kwiaty lub drobne upominki. Młodszemu zawsze trudno było je przyjmować, ale Min nigdy nie odpuszczał. I Jimin mu ulegał, zawsze. Choć często kończyło się to dla niego płaczem, zgadzał się na wszystko, bo kochał Mina ponad własne życie. Tylko w którym momencie Yoongi przestał kochać jego...?

.
.
.

14 lutego nadszedł szybkimi krokami. Pogoda odpisywała jak na ten miesiąc. Świeciło słońce, nie wiało, było po prostu ładnie. Tego dnia Yoongi obudził się wcześniej niż jego chłopiec. Dzięki temu mógł bezkarnie przyglądać się jego lekko zaróżowionej buzi, pucołowatym policzkom i ślicznym pełnym ustom. Jego lekko roztrzepane blond włosy dodawały temu widokowi uroku. Min westchnął ciężko głaszcząc lekko policzek Parka. Przecież kiedyś tak bardzo go kochał. Teraz sam przed sobą potrafił przyznać się, że Jimin stał się jego codziennością, nie miłością.

Po chwili wstał cicho i wyszedł z ich sypialni. Chciał ten jeden dzień podarować Minniemu, jak zawsze. Zabierze go wieczorem na spacer po mieście, kupi kwiaty i spędzi z nim cały dzień, zapominając na chwile o całym złu jakie wprowadził do ich życia. Gdyby mógł, cofnął by to wszystko. Byłby szczęśliwy z młodszym u boku i nie martwił się o nic innego, niż oni sami. Nie chciał tego wszystkiego tak bardzo, ale najbardzej nie chciał ranić tego malucha, który był dla niego jak wcielenie anioła, nie chciał, ale już dawno to zrobił.

February fourteenthWhere stories live. Discover now