Rozdział 8

236 13 31
                                    

- Zabiłem go... - powtarzał szeptem Reize.

Od jakiejś godziny szli przed siebie. Ciało Zina pozostawili w miejscu, w którym umarł. Nie mieli gdzie go pochować, a ciągnięcie go za sobą byłoby najgłupszym możliwym pomysłem. Wszyscy byli delikatnie zszokowani i oczywiście ogarniała ich wielka żałoba. Szczególnie Reize. Nie dość, że jego relacje z Zinem były niesamowicie bliskie, to właśnie po dotknięciu jego ciała stała się tragedia. Ale nie licząc tego było spokojnie. Jak na razie nikt ich nie gonił i nie spodziewali się, żeby miał to robić.

Do czasu...

***

- Szybciej! – warknęła Reina. – Już i tak straciliśmy godzinę czasu na dotarcie tutaj.

Ona i Nakamura – jej najlepszy asystent i informator - znajdowali się niedaleko wejścia do schronu, w którym przez ostatni czas mieszkali najlepsi japońscy żołnierze. Wiedzieli, że stamtąd można przejść do najsłynniejszego tunelu w historii wojska. Był on niesamowicie długi i ciągnął się przez kilkaset kilometrów. Jednak miejsce, w którym znajdowało się wyjście z niego, było bardzo mocno i skutecznie strzeżone przez Japończyków. Wiedzieli o nim jedynie najwięksi japońscy generałowie oraz najwyżej postawieni politycy. Reina próbowała się mimo wszystko dowiedzieć, gdzie jest, ale jej się to nie udało. Postanowiła więc razem z Nakamurą, że będą gonić Japończyków, którzy, nieświadomi zagrożenia, nie będą się spieszyć. Plan doskonały.

- Czyli, tak dokładnie, jak mamy ich zabić? – dopytał Nakamura.

- Jeden zapewne nie żyje, bo go postrzeliłam, drugi jest otruty, trzeciego, czwartego i piątego zastrzelimy ładniutko, a szóstego zadręczymy psychicznie, więc najprawdopodobniej popełni samobójstwo. Coś nie jasne?

- Wszystko jak słońce.

- No to dobrze – westchnęła Yagami. – Wchodzimy.

Podeszli do wejścia i odsunęli klapę. Reina przyczepiła karabin do pleców i ostrożnie zeszła w dół. Nakamura ruszył tuż za nią.

W schronie zastali kilka stłuczonych szklanek, sześć łóżek polowych, z czego jedno oblane mnóstwem zaschniętej krwi a w drugim pomieszczeniu stos desek, który nieco ich zaskoczył, ale nie poświęcili na niego dużej ilości uwagi. Za to skierowali się prosto do otwartej kuchennej szafki – wejścia do tunelu. Oboje wcisnęli się do niej i znaleźli w ogromnym, ciemnym korytarzu.

- Faktycznie spory – szepnęła Reina.

- Owszem – przytaknął Nakamura.

W ciszy skierowali się przed siebie szybkim krokiem. Teraz tylko znaleźć Japończyków i wygrana w kieszeni. Proste.

***

- Ciekawe, ile już przeszliśmy – zastanawiał się głośno Aphrodi.

- Pięćdziesiąt kilometrów – odparł szybko Gazelle.

Blondyn spojrzał na niego wielkimi oczami.

- Skąd wiesz?

- Stąd – westchnął srebrnowłosy i pokazał dłonią napisaną na ścianie sprejem pięćdziesiątkę. – Trochę się dowiadywałem o tym tunelu, te oznaczenia oznaczają kilometry od schronu.

- A ile to ma kilometrów? – zaciekawił się Burn.

- Siedemset pięćdziesiąt – odpowiedział bez zająknięcia Gazelle.

Entuzjazm pozostałych nieco ostygł.

- Dużo – przyznał Hiroto.

***

- Trzeba się dowiedzieć gdzie dokładnie są - powiedziała twardo Reina. – I oszacować jak szybko mamy iść żeby nas nie usłyszeli, ale żebyśmy ich dogonili. Masz jakiś sposób?

- Oczywiście – Nakamura uśmiechnął się i wyjął z kieszeni nadajnik. – Temu uprowadzonemu wszczepiliśmy chip. Parę sekund i go znajdę.

Przez chwilę milczał, a po około pół minuty nadajnik wydał z siebie cichy pisk.

- Pięćdziesiąt kilometrów od wejścia – odczytał asystent Reiny.

- No i ślicznie – skwitowała niebieskowłosa. – W paręnaście godzin spokojnie ich dogonimy szybkim marszem.

*** Time skip: dwanaście godzin później***

- Słyszeliście to? – Gazelle się wyprostował. – Jakby ludzkie kroki.

On i pozostała czwórka siedzieli pod ścianą tunelu i odpoczywali po długim czasie dążenia przed siebie. Reize spał, zmęczony płaczem za Zinem. Do tego jego ciało było wyczerpane fizycznie przez zatrutą krew, która rozprowadzała po ciele coraz więcej toksyn wyniszczających chłopaka od środka. Afuro również spał.

- Przesadzasz – stwierdził Burn. – Kto niby miałby tu iść?

- Nie wiem no – zirytował się srebrnowłosy. – Ktokolwiek? Człowieku, i schron i tunel jest otwarty, mógłby tu wejść nawet cywil!

- I tak sądzę że przesadzasz – mruknął czerwonowłosy.

- Dobra, nie kłóćcie się – przerwał Hiroto. – Nic dobrego z tego nie wyjdzie.

- Może i macie rację – przyznał Gazelle. – Jestem przewrażliwiony. Zdrzemnę się.

Hiroto kiwnął głową. Sam nie był mocno zmęczony, więc postanowił pełnić wartę. Nie wierzył, że ktokolwiek poza nimi może być w tunelu, ale w końcu ostrożności nigdy za wiele – szczególnie na wojnie.

***

- Czyli jednak przeżył – syknęła cicho Reina, patrząc z dość dalekiej odległości na Hiroto. Miała na oczach noktowizor i była tak daleko od Japończyków, że w miejscu, w którym stała, oni widzieli jedynie ciemność.

- Jak to możliwe? – zdziwił się Nakamura.

- Może jednak mają tego cudownego medyka... - szepnęła Reina. – W każdym razie lepiej poczekać, aż wszyscy zasną, wtedy będą mniej ruchliwi i łatwiejsi do zabicia.

- Mhm.

~~~

Dobra. Ten rozdział nieco krótki, ale on jest bardziej „wprowadzeniem" do następnego. Możliwe, że wstawię Rozdział 9 jeszcze dzisiaj (aczkolwiek zapewne po 23), ale raczej pojawi się on jutro.

~ Dami

Odrzucony ~ Inazuma ElevenWhere stories live. Discover now