; happy birthday ;

51 2 0
                                    

  Wiktoria siedziała na ławce i zastanawiała się o co w tym wszystkim chodzi. Olka zadzwoniła do niej rano, powiedziała „mam dla ciebie niespodziankę", kazała przyjść do parku a teraz jej tu nie ma! Z poirytowaniem stukała pomalowanym na czarno paznokciem po kolanie. Przynajmniej wzięła ze sobą słuchawki, więc miała jak zabić czas, ale i tak denerwowała się na przyjaciółkę. Jeszcze pięć minut i sobie idę, wyjebongo na nią jak się spóźnia, pomyślała. I kiedy już miała się podnosić z ławki i z uczuciem goryczy w sercu ruszyć z powrotem do szarego kloca, w którym mieszkała, Olka pojawiła się przed nią.

– Przepraszam za spóźnienie! – krzyknęła, dysząc ciężko. Było po niej widać, że biegła – na policzki wstąpiły różowe rumieńce. W pierwszej chwili Wiktoria całą swoją uwagę skupiła na niej, przez co nie zauważyła trzech innych osób, stojących za dziewczyną.

– Masz szczęście, już chciałam sobie iść – dogryzła Wiktoria i pokazała przyjaciółce język.

Olka spojrzała na nią z na pół udawaną urazą.

– Tak traktujesz najcudowniejszą osobę w swoim życiu? Ja się tutaj staram, niespodzianki ci organizuję, a ty tak mi się odwdzięczasz? – założyła ręce na piersi i odwróciła głowę, by nie patrzeć na Wiktorię.

– A weź ty już nie wydziwiaj. Co to za niespodzianka? – Po zadaniu pytania Wiktoria w końcu dostrzegła resztę świata i w tym niezręcznie stojące obok osoby. – Ohhh.

To sprawiło, że Olka postanowiła zrezygnować z bycia śmiertelnie obrażoną.

– Ta-da! – wykrzyknęła i teatralnie rozłożyła ręce. – Załatwiłam ci dzień z Ashem, Yumeko i Fryderykiem. – Złożyła przesadnie głęboki ukłon.

Wiktoria szeroko otwartymi wpatrywała się to w przyjaciółkę, to w trzy osoby, które totalnie kraszowała. To wydawało się takie nierealne, tak przyjemne, że nie mogło być prawdziwe, na pewno zaraz obudzi się z tego snu...

– Weź mnie uszczypnij, bo kurwa nie dowierzam – zwróciła się do Olki. Dziewczyna bez wahania wykonała prośbę. Wiktoria skrzywiła się czując szczypnięcie, ale z drugiej strony była tak cholernie szczęśliwa, że nie dało się tego wyrazić słowami. – Dziękuję – powiedziała tym charakterystycznym tonem, lekko przytłumionym ze wzruszenia. – Bardzo ci dziękuję, jeny, jesteś najlepsza. – Mocno przytuliła przyjaciółkę, starając się włożyć w ten gest całą swoją wdzięczność.

– Haha, cieszę się, że ci się podoba – odpowiedziała Olka, również wtulając się w dziewczynę. – Wszystkiego najlepszego. – Puściła i odsunęła się od przyjaciółki na długość ramienia. – Ale to jeszcze nie koniec na dzisiaj. Reszta wieczorem, będziesz musiała poczekać. – Widząc lekko poirytowaną minę Wiktorii wystawiła jej język. – Miłej zabawy! – Odwróciła się na pięcie i ruszyła w swoją stronę, równocześnie machając ręką na pożegnanie.

– Ale ty jesteś... – mruknęła pod nosem Wiktoria. – Dziękuję! – krzyknęła jeszcze do przyjaciółki.

– Tooo, jakiś plan na dzisiaj? – W końcu całkowicie skupiła uwagę na trójce swoich kraszów. Przyjrzała się im wszystkim i nerwowo podrapała po szyi, czekając na odpowiedź.

– Uczynić cię szczęśliwą – odpowiedział Fryderyk, uśmiechając się promiennie.

– Oh. Wow. Dziękuję – wydusiła dziewczyna, klnąc w duchu rumieniec, który wkradał się na jej policzki.

– Ja przygotowałam pokera – odezwała się Yumeko. Jej oczy zaświeciły czerwono. – Rozbieranego. – Uśmiechnęła się znacząco.

To sprawiło, że temperatura ciała Wiktorii drastycznie skoczyła w górę a rumieńce już na stałe zadomowiły się na policzkach. Kątem oka spojrzała na Asha, który jako jedyny jeszcze się nie odezwał.

– Może zaczniemy od pójścia do kawiarni? – zaproponował, na co Wiktoria chętnie przystała.

***

– Dziękuję za dzisiaj – powiedziała Wiktoria, ciaśniej opatulając się koszulą Asha, którą chłopak wręczył jej, gdy zaczęło robić się zimno. – Świetnie się bawiłam. – Przyjrzała się im wszystkim po kolei, po czym stwierdziła, że raz kozie śmierć i stanęła na palcach, by lekko musnąć usta każdego z nich. Gdy się odsunęła, spotkała się z tymi cudownymi uśmiechami, przez co jej serce zaczęło bić jeszcze szybciej.

– Yhm. – Usłyszała odchrząknięcie za swoimi plecami, więc szybko się odwróciła. Jej oczom ukazał się nie kto inny jak Olka. – Nie chcę przeszkadzać, ale wszyscy czekają.

Wiktoria miała ochotę ukatrupić przyjaciółkę za zepsucie jej nastoletniego romansu, ale powstrzymała w sobie te dzikie rządze. W końcu coś jeszcze miało ją dzisiaj czekać, a wygląda na to, że wszystko było zaaranżowane przez Olkę. Głupio byłoby jej się teraz pozbyć.  

– Już idziemy – odpowiedziała z uśmiechem, równocześnie rzucając dziewczynie mordercze spojrzenie, na co ta odpowiedziała jedynie wzruszeniem ramion.

Gdy znaleźli się w środku z Wiktorii uleciała cała irytacja. Salon jej szarego kloca wyglądał jak zupełnie inne miejsce. Wszędzie wisiały tęczowe girlandy i inne pierdółki. Na stole stał duży tort owocowy z 14 świeczkami, przyozdobiony grubymi pszczółkami i napierdalającym duchem z masy cukrowej. Ale tym, co sprawiło jej największą przyjemność było zobaczenie swojej rodziny w komplecie i swojego drugiego najlepszego przyjaciela.

Wszyscy obecni w pokoju zaśpiewali jej sto lat, co jak na każdych urodzinach na świecie było nieco niezręcznym przeżyciem. Następnie zasiedli do stołu. Wiktoria zdmuchnęła świeczki i pomyślała życzenie (którego tu nie zdradzę, bo przecież wtedy by się nie spełniło). Spędzili wieczór w przyjaznej atmosferze, żartując i co chwila wybuchając głośnym śmiechem. 

x x x

_smuty_
jeszcze raz wszystkiego najlepszego!!!
wybacz, że nie jest to jakieś długie i górnolotne, ale mam nadzieję, że ci się mimo wszystko sposoba : **

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 22, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

; something special ;Where stories live. Discover now