shining

65 9 17
                                    

Gdy kilka godzin wcześniej Jisung rozkładał w ogrodzie granatowy namiot, zupełnie nie spodziewał się, że sprawy przybiorą tak niesłychanego obrotu. Przygotował przekąski, dużą ilość koców, latarkę oraz wszystko inne, co potrzebne mu było do przyjemnego przeżycia nocy spadających gwiazd.

Przez kilka godzin czytał książki, pił zieloną herbatę i słuchał muzyki, czekając na ten wyjątkowy moment. Gdy nareszcie z nieba zaczęły, niczym drobinki złota, spadać niezliczone ilości Perseid, osoba stojąca z boku bez wahania mogła stwierdzić, że wzrok nastoletniego chłopca wypełniony był zafascynowaniem.

Jego oczarowanie przerwało głośne huknięcie. Przez chwilę trwał w bezruchu, bojąc się, że jakikolwiek dźwięk sprawi, iż stanie się ofiarą potencjalnego napastnika. Otrząsnął się jednak prędko, chwytając za szklaną butelkę po wodzie.

Wolnym krokiem posuwał się w stronę źródła zamieszania, trzymając w pogotowiu swoją prowizoryczną broń. Gdy jednak usłyszał ciche stęknięcie bólu, ponownie skamieniał.

Tuż obok pnia wiśni, w samym środku jego ogrodu, około dwa metry od niego leżał...

Chłopiec.

Nastoletni chłopiec, na pierwszy rzut oka zdający się być w wieku Jisunga, mówiąc ściślej.

Miał bladą, porcelanową skórą i czarne niczym obsydian włosy. Odziany był w równie ciemną, satynową koszulę oraz spodnie tego samego koloru. Ubrania wydawały się być nieco zbyt luźne. Przyglądając się mu coraz dłużej zauważył także pewne drobne szczegóły, takie jak bijący od nastolatka złotawy połysk, błyszczące smugi na odzieniu, czy też jego bose stopy.

Chłopiec usiadł po turecku, masując tył swojej głowy i krzywiąc się przy tym nieznacznie. Zaczął się rozglądać wokół siebie, a gdy jego wzrok spotkał się z tym należącym do Jisunga, rozchylił usta w geście zaskoczenia.

- Ojej! – powiedział ze zdziwieniem. – Jak ja dawno nie widziałem człowieka!

Tym razem to Jisung zamrugał kilka razy, wyrażając przy tym swoją konsternację.

- Przepraszam bardzo, ale... - zaczął z zawahaniem. – Kim ty jesteś i co robisz w moim ogrodzie?

Jego towarzysz wstał i otrzepał ubranie. Po chwili spojrzał na Jisunga z uśmiechem i ukłonił się lekko, wciąż jednak zachowując pewien odstęp.

- Nazywam się Zhong Chenle i jestem jedną z gwiazd gwiazdozbioru Kasjopei. – powiedział wesoło. – Bardzo miło mi cię poznać. Co do drugiego pytania... chyba się zgubiłem.

To wytłumaczenie niewiele pomogło Jisungowi w zrozumieniu sytuacji.

- Przepraszam? Dobrze usłyszałem? – zapytał z niedowierzaniem. – Jesteś gwiazdą?

Oczy Chenle przypominały teraz monety, zarówno wielkością, jak i blaskiem. Nastolatek zaśmiał się nerwowo, po czym odezwał się po raz kolejny.

- Och, prawdopodobnie nie powinienem ci tego mówić... Mógłbyś po prostu o tym zapomnieć? – zapytał, spoglądając na Jisunga błagalnie. – Renjun mnie ukatrupi, gdy dowie się, co zrobiłem... - zapłakał bezradnie.

Ponownie zerknął na swojego rozmówcę i westchnął ciężko.

- Nazywam się Zhong Chenle i wcale nie jestem jedną z gwiazd gwiazdozbioru Kasjopei. Jestem w twoim ogrodzie, ponieważ... - rozglądał się wokoło, prawdopodobnie szukając wiarygodnej wymówki. – Ponieważ... Masz bardzo ładne kwiaty?

Z każdą chwilą Jisung rozumiał coraz mniej. Przetarł oczy palcami, a po upewnieniu się, że chłopiec wciąż pozostał na swoim miejscu, jęknął żałośnie.

shining; zcl x pjsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz