Rozdział 6

148 12 3
                                    

P.O.V. Cordelia

Grudzień to zdecydowanie mój ulubiony miesiąc. Zaczyna padać śnieg, jest na tyle chłodno, że można zagrzebywać się w kocyki z herbatką i dobrą książką. Są święta, które spędza się z rodziną i są moje urodziny.

O tym wszystkim rozmyślałam, siedząc w kącie w bibliotece, czytając książkę z zaklęciami i popijając herbatę malinową. Powiem nieskromnie, że jestem chyba jedyną osobą, którą nasza bibliotekarka toleruje na tyle, żeby nie zwracać mi uwagi.

-Jak czuje się Remus?- usłyszałam nagle głos Lily, która razem ze mną spędzała popołudnie w bibliotece. Od nieszczęsnego meczu Potter dał sobie z nią spokój. No przynajmniej prawie. Czasem zdarza mu się rzucić coś w stylu „Umówisz się ze mną Evans?!", ale nie zdarza się to już na taką skalę jak wcześniej, przez co rudowłosa w końcu zaczęła spędzać czas z Lupinem.

-Nie wiem.- wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się do Lilki, która patrzyła na mnie z wyrzutem. –No ruda,- westchnęłam. –Sama się przekonaj i zaproś go w końcu na randkę. Przecież Lupin się cyka.- zaczęłam śmiać się, kiedy zauważyłam wyraz jej twarzy. –Nie to, że cię nie lubi!- zaczęłam szybko tłumaczyć. –Wiesz jakie on ma do tego podejście. Futerkowy problem i tak dalej.

-No wiem,- powiedziała cicho dziewczyna kręcąc głową. –Przecież to bez sensu, każdy zasługuje na miłość.- szepnęła.

-Ja to wiem, ty to wiesz, a Lupin to ciota.- skwitowałam ze śmiechem i uchyliłam się przed kulką z pergaminu lecącą w moją stronę. –No ej!- krzyknęłam, co spotkało się z karcącym spojrzeniem pani Pince.

–Dobra, mam dość.- skwitowałam po następnej godzinie nauki. Ruda również pokiwała głową, więc zebrałyśmy wszystkie swoje rzeczy i ruszyłyśmy do wyjścia, po cichu żegnając się z bibliotekarką.

-Od razu Wielka Sala?- spytała mnie przyjaciółka, kiedy przemierzałyśmy korytarze Hogwartu. Pokiwałam tylko głową i już zaczęłam sobie wyobrażać, co zjem dzisiaj na kolację. Droga była spokojna, do momentu, kiedy skręcając w następny korytarz natknęłyśmy się na całującą się parę. Od razu się skrzywiłyśmy, ponieważ rozpoznałyśmy chłopaka. James. Dziewczyny nie znałam, ale chłopak od odpuszczenia sobie Lily, chyba próbuje coś sobie udowodnić. W związku z tym mamy w Hogwarcie dwóch Syriuszów.

-Ty Black 2.0!- zawołałam, na co para się odwróciła. Czarnowłosy uśmiechnął się zadziornie, a dziewczyna zarumieniła.

-Minus pięć punktów dla waszych domów.- powiedziała szybko rudowłosa, po czym poszła dalej w stronę sali.

-Nie wszyscy muszą to oglądać Potter.- powiedziałam jeszcze i pobiegłam za Evans.

Kiedy weszłam do Wielkiej Sali wszyscy moi znajomi siedzieli już razem. Podeszłam więc do stołu Gryffindoru gdzie siedzieli już Huncwoci, oprócz Jamesa, Josie i Mitch, oraz Emily. Wcisnęłam się pomiędzy Remusa i Em i położyłam głowę na stole.

-Ciężkie popołudnie?- zapytała Josie śmiejąc się ze mnie i nakładając na swój talerz następną porcję jabłecznika, co z kolei powodowało śmiech jej chłopaka.

-Wręcz przeciwnie!- zawołałam, wyrzucając ręce w powietrze.-Wszystko było pięknie, dopóki z Evans nie natrafiłyśmy na naszego drogiego Rogacza.- dodałam i ze złością nałożyłam na swój talerz sałatkę owocową.

-Znowu?- zdziwiła się Emily. –Czy on wczoraj nie był jeszcze z Mayą z Hufflepufu?- zapytała, próbując sobie przypomnieć ostatnią dziewczynę przyjaciela.

-Nie,- wtrącił się Black. –Zerwał z nią trzy dni temu. Wczoraj miał przygodę z Sarą ze Slytherinu.- naprostował na co brunetka kiwnęła głową, przypominając sobie prawidłową kolejność.

Endless dreams / James Potter *ZAWIESZONE DO ODWOŁANIA*Where stories live. Discover now