III.

721 79 43
                                    


      Namjoon miał jednak rację. Skoro już tu byli, po takim czasie od tamtej tragedii, z marnymi perspektywami na powrót w najbliższym czasie (proszę, nie), nierozwagą byłoby zignorować potencjalne tropy. Zwłaszcza, że mieli je właściwie na wyciągnięcie ręki.

Skinął głową.

– Niech będzie. Byle szybko, nie podoba mi się tutaj.

Jasknie mogły być połączone z domem, prawdopodobnie zresztą były. Seokjinowi nie uśmiechało się jednak błądzić po nich po omacku. Wskazał więc chłopakom kierunek do wyjścia. Mogli dostać się tam łatwiejszą drogą, nawet jeśli była trochę dłuższa, bo wymagała wydostania się na zewnątrz i obejścia wzgórza dookoła.

Dom był stary i zaniedbany, przez co nawet wizualnie sprawiał dość straszliwe wrażenie. Stłuczone okna zabito deskami. Ogrodzenie praktycznie przestało istnieć.

Seokjin nie bał się duchów. Żył z nimi w zgodzie. Przez całą jego bytność w tym mieście, skrzętnie ignorowali siebie nawzajem, nie wchodząc sobie w drogę. Nie był w końcu jakimś strażnikiem porządku. Nigdy nie zależało mu na ludziach.

Wiele rzeczy się zmieniło, pomyślał, przekraczając próg.

Widać było tutaj ślady obecności spragnionych wrażeń dzieciaków. Pomazane ściany i meble, ślady stóp lub dłoni w grubej warstwie kurzu... W takich miejscach zwykle nic nie osiedlało się na dłużej, duchy i złe moce zmieniały się jak w kalejdoskopie. Wchodząc do środka, śmiertelnicy mogli mieć albo sporo szczęścia, albo wyjątkowego pecha. Zależało od dnia.

Energia, która wypełniała dom, wręcz pulsowała. Seokjinowi aż trudno było wierzyć, że Namjoon i Taehyung tego nie czują. Granice między wymiarami były tak cienkie, że z łatwością dałoby się otworzyć portal.

Wiedza była momentami naprawdę męcząca.

Wiedział, że większość poszukiwań nadal spoczywa na nim, ponieważ pozostała dwójka mogła co najwyżej wypatrzeć fizyczne tropy, a tych ani demony, ani dusze raczej... nie zostawiały. Trudno było mu się jednak skoncentrować.

O tej porze roku wcześnie robiło się ciemno, więc z każdym pomieszczeniem, które przemierzali, do środka wpadało coraz mniej światła. Namjoon włączył latarkę w telefonie po tym, jak sam potknął się o zagięty róg dywanu.

Im bardziej było ciemno, tym bardziej Seokjin nie mógł pozbyć się wrażenia, że na plecach czuje czyjś uważny wzrok.

– Myślicie, że ten, kto tu mieszkał, nadal tu jest? – zapytał Taehyung. Seokjin prawie się roześmiał.

– To... nie do końca tak działa – odparł. – Bardzo wątpię. Ale... Coś na pewno tu jest.

Coś?

– Jakieś... pomniejsze duszki. Może demony, które nie są wystarczająco silne, żeby przybrać fizyczną formę. – Przymknął oczy. – Negatywna energia jest taka gęsta, że pewnie nawet wy to odczuwacie. Niepokój. Strach. Prawie jak... oddech na karku... Czujesz?

Kiedy znów spojrzał na Taehyunga, chłopak wyglądał na przerażonego. Przełknął ślinę nerwowo. Seokjin odchrząknął, spuszczając wzrok.

– W każdym razie nie wydaje mi się, żebym czuł tutaj... coś, co może nam się przydać.

Jeongguka. Nie czuł nigdzie Jeongguka.

Namjoon szybko nadążał za jego tokiem rozumowania.

– Spójrzcie, ta część domu wydaje się mniej... naruszona? – Powiódł światłem latarki po korytarzu.

tenebrae: deus ex machina | bts horror auWhere stories live. Discover now