list 0

411 42 7
                                    

**

Louis otworzył oczy i poczuł się zupełnie inaczej. Lepiej. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Operacja się udała, on przeżyje i będzie mógł realizować swoje plany, które razem z nim układał Harry — jego ukochana osoba.

Widział, jak bardzo jego choroba niszczyła ich obu. Louis słabł przez chore serce, a Harry załamywał ręce, bo nie mógł nic zrobić, aby mu pomóc.

Szatyn rozglądnął się po pomieszczeniu. Nigdzie nie było Harry'ego, choć on siedział w dzień, w nocy przy nim. Do domu chodził tylko przebrać się i wziąć szybki prysznic. Spędzili tyle czasu razem w szpitalu, że Louis czuł się obco.

Przez drzwi weszła jego matka. Do jej oczu cisnęły się łzy. Trzymała kartonik od Harry'ego, który został znaleziony w jego pokoju i zaadresowany do Louis'a Tomlinson'a. Jay usiadła na krzesełku i spojrzała na syna. Wzięła głęboki wdech i położyła tę rzecz na jego udach. Louis zmarszczył brwi.

— Gdzie Harry? — Zapytał. — Poszedł wyspać się do domu? No wreszcie! Zbyt długo tutaj siedział i...

Przerwał, jak zobaczył swoją mamę całą w łzach. Pokręciła głową, pośpiesznie wycierając policzki dłonią.

— Louis on... Bardzo przykro mi o tym mówić — powiedziała łamliwym głosem. — Ma-masz jego serce, Louis. A to... To było dla ciebie. Nie wiem, co tam jest. Przeczytaj uważnie, skarbie. Ha-harry podpisał dokumenty, aby po jego śmierci... Jego organy...

— Har... Co on zrobił? Nie. To nie prawda. Nie wkręcajcie mnie! Harry chodź tutaj! — Krzyknął i po chwili usłyszał głośniejszy płacz swojej matki. Wbił się bardziej w poduszki. — On... Dlaczego... Ja nie rozumiem...

— Zostawił dla ciebie ten kartonik. Zobacz, co w nim jest. Teraz... Zostawię cię, dobrze? Wiem, że dla ciebie to ciężkie.

— Minęło od tego...

— Tak, dwa tygodnie, kochanie.

Cancer → larry ✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora