❬ ² ❭

4 2 0
                                    


-Hyuck... chociaż dzisiaj odpuść sobie, dręczenie nauczycieli - błagał przyjaciel, ledwo stawiając kroki za chłopakiem.

-Słucham? - zapytał oburzony, momentalnie odwracając się w jego stronę na pięcie - Ja, Lee Dong Hyuck mam zaprzestać dręczyć psychopatów? To cię chyba głowa boli.

-Boże, podręczyłbyś już Jeno z nudów - westchną ciężko Mark, w końcu wyrównując krok z przyjacielem.

-Hm... To w zasadzie nie jest głupim pomysłem - przyznał chłopak - Dziś z rana, gdy wychodziłem z domu, zostałem papierową torbę pod drzwiami z psim gównem. Dobrze wiemy kogo to sprawka - skwitował, zaciskając pięść.

-Skąd wiesz? Mógłby to być każdy inny gówniarz z twojego osiedla. Przecież nie tylko ty, na tym świecie jesteś złośliwy - zauważył.

-Błagam cię! Jeno mieszka w tym samym bloku co ja, ma dosłownie swój pokój nad moim, ty myślisz, że ten chory pojeb pozwala mi się wysypiać w nocy? - zapytał z groźnym grymasem na twarzy, z którym według Marka wyglądał wyjątkowo słodko.

Mark tylko ciężko westchną i w milczeniu weszli do portierni w szkole. Mieli tam czekać na resztę klasy, by z wycieczką udać się do Luwru. Chłopcy nie za bardzo mieli ochotę tam iść, przynajmniej udawał tak Mark, który w głowie miał wizję spędzenia przyjemnego czasu z Hyuck'iem chodząc po przepięknym Luwrze. Przekonał swego kumpla, że lepsze to niż siedzenie na lekcji z równoległą klasą, co było niewątpliwe mocnym argumentem. Teraz modlił się głęboko w duchu, by chłopak odpuścił dziś wszelakie dramy, zakłócające spokój.

Chłopacy siedzieli obok siebie na wygodniej kanapie. Hyuck wisiał w  telefonie, natomiast Mark przyglądał się nadchodzącemu w ich stronę Jeno.

-Jak ci się spodobała niespodzianka pod drzwiami? - zaśmiał się, zabierając mu telefon i rzucając go tuż obok niego, by zwrócić na siebie uwagę. Mark w milczeniu przyglądał się sytuacji.

-Wiedziałem, że taki gówniany pomysł, mógł być tylko twój - warkną, popychając rówieśnika 

-To za nakurwianie o drugiej w nocy Chopina! - rykną, odchodząc od chłopaka.

Na te wulgarne słowa, pewna nauczycielka zwróciła uwagę chłopakom, na co Hyuck wybuchną niczym wulkan z  jeszcze większym gniewem. 

-Twoi starzy musieli mieć duże pole, skoro wychowali tak dorodnego buraka - odpowiedział na irytujące zachowanie, dość mętny, niski chłopak.

-Patrzcie na niego! Psa nie ma, a kolegów szuka - wyśmiał, stojącego przed nim rówieśnika.

-Zamknij pysk, bo się muchy zlatują - kontynuował słowną walkę z Hyuckiem. Mina Marka wyglądała na zszokowaną. Ciągle ruszał głową na chłopaków, czekając na kolejny kontratak. Jeszcze nie urodził się taki, który by miał tyle siły i odwagi w sobie, by odpowiedzieć na chamskie komentarze Donghyuck'a.

-Jakbym miał takiego mikro-chuja jak ty, to by mnie w kiblu muchy wyśmiały - Mark mógł zauważyć jak na twarzy Hyucka pojawia się klasyczny, malutki uśmiech klasowego cwaniaka. Szalał za nim bardziej niż cwana baba z Radomia na darmowe napoje. 

Chłopak już otwierał usta by odpowiedzieć ponownie, lecz ich dzieciną słowną przepychankę przerwała wychowawczyni. 

-Co to za słownictwo? - zapytała oburzona, podchodząc do chłopaków. Mark uszczypną przyjaciela, by wstał z kanapy okazując szacunek nauczycielce. Hyuck widząc jego błagalny wzrok, zrobił to w jak najbardziej zniechęcający i arogancki sposób, by i tak ukazać swą wyższość nad wychowawczynią. 

-Renjun, czy masz mi coś do powiedzenia? - zapytała dość pretensjonalnym tonem, widząc, że nie ma co liczyć na odpowiedź Donghyucka, który założył ręce na klatce piersiowej.

❝𝑾𝒉𝒐 𝒔𝒕𝒐𝒍𝒆𝒏 𝑴𝒐𝒏𝒂 𝑳𝒊𝒔𝒂❞Where stories live. Discover now