Rozdział 6

926 28 2
                                    


 - Witamy na Strikalandzie, gdzie za kilka minut rozpocznie się długo wyczekiwany mecz,

między Supa Strikas, a Żelaznymi Czołgami. – powiedziała jedna z komentatorów Brenda.

- Masz racje Brendo, dzisiejszy mecz zapowiada się bardzo ciekawie. Pozostaje pytanie, kto dziś wygra? – powiedział drugi komentator Mack.

*** *** W szatni Supa Strikas *** ***

- Dajcie z siebie wszystko! – motywował nas trener. - Ćwiczyliście bardzo ciężko, więc uwierzcie w to, że w 100% jesteście przygotowani na drużynę Żelaznych. A teraz idźcie tam i wygrajcie!

- To na trzy, wszyscy! – powiedział Rasta. Wszyscy wstali z ławek i podeszli do siebie.

- Raz, dwa, trzy, Supa Strikas! – krzyknęliśmy wszyscy i wyszliśmy z szatni, by wygrać ten mecz.

- Coś nie tak Luisa? – zapytał mnie Shaker.

Faktycznie martwiłam się trochę meczem z drużyną, tak potężnych facetów. Musiał to pewnie wywnioskować po mojej minie.

- Wszystko gra, tylko trochę denerwuję się tym, co powiedzą inni na to, że... no wiesz, grają z dziewczyną. – na moje usta wkradł się lekki smutek.

- Hej, nie przejmuj się jesteś świetna. Dasz radę, a jeśli coś będzie nie tak, wiesz zawsze możesz kopnąć piłkę w moją stronę. Chociaż... szczerze wątpię, żeby to się miało stać. – Zaśmiał się chłopak.

- Dziękuję Shaker. – również się zaśmiałam, a na mojej twarzy znów pojawił się uśmiech, a w oczach determinacja.

- Ale wiesz, co... jeśli chcesz to... – mówiąc to podbiegł do krzesła, na którym poukładane były koszulki drużyny, wziął jedną i podał mi. – trzymaj.

- T- shirt z kapturem? Coś takiego istnieje? – zapytałam z niedowierzaniem.

- Jak widzisz istnieje. – zaśmiał się, a ja założyłam koszulkę na siebie.

- A tak w ogóle, po co mi to?

- Zobacz. – mówiąc to założył mi duży kaptur na głowę. – Teraz jesteś incognito. – zaśmiał się, a ja dołączyłam do niego.

Stanęliśmy przed wejściem na murawę, od której dzieliły nas tylko schody. Obok nas stała już przeciwna drużyna i wszyscy razem wyczekiwaliśmy momentu wbiegnięcia na boisko.

- Jak widzę macie kogoś nowego w zespole. Widząc jego sylwetkę, nie wydaje się być groźny. – drwił Uber, a z nim cała drużyna.

Nie odzywałam się, mimo iż słowa kapitana Żelaznych mocno mnie irytowały, ale faktycznie w porównaniu z wszystkimi innymi piłkarzami byłam naprawdę drobna, co prawda byłam lekko umięśniona, ale nie tak. Po chwili dostaliśmy znak i wszyscy wbiegliśmy na boisko.

- Jak widzimy drużyny wyszły już na murawę. Tylko chwile dzielą nas od rozpoczęcia meczu. – powiedziała komentatorka.

- Skład obu drużyn, także nie uległ zmianie... za raz, za raz Brendo, widzisz to?

- Tak wygląda na to, że w drużynie Supa Strikas dzisiaj zamiast Klausa zagra... no właśnie, kto? Wiesz może coś na ten temat Mack?

- Niestety nie, ale albo mi się przewidziało, albo nowy gracz zagra z numerem 11...i jak widać z kapturem. Po co mu kaptur?

- A co z numerem 11? Nie był przypadkiem zastrzeżony?

- Nie wiem, co tym razem wymyślił trener Supa Strikas, ale wygląda na to, że czeka nas interesujący mecz Mack.

Weszłam na boisko i ustawiłam się na swojej pozycji. Rozejrzałam się po stadionie. To nie był już taki sam mecz, na których grałam. Była to prawdziwa gra, z mnóstwem krzyczących fanów, od których ciężko było się skupić na grze. Nawet emocje były inne, miałam wrażenie, że moje serce coraz bardziej przyśpiesza. Wtedy spojrzałam na Shakera, który stał na swojej pozycji i pokazał mi kciuka w górę, na znak, że będzie dobrze. Odwzajemniłam gest, wzięłam głęboki oddech, zamknęłam na chwilę oczy i uspokoiłam się. Byłam już całkowicie skupiona na grze, a krzyki fanów nagle się ściszyły. Wiedziałam, że jestem już gotowa, aby pokonać drużynę Czołgów.

- Nie licz na to, że wygracie z nami i to na dodatek z takim chuchrem w drużynie, jak ty. – powiedział zmierzając na swoją pozycję Uber.

- Jeszcze zobaczymy. – powiedziałam pewna siebie, skupiona już na wygraniu meczu.

***   ***   ***   ***   ***

- Mecz co prawda dopiero się zaczął, ale można już zobaczyć znaczną przewagę czerwonych.

- Zgadzam się w stu procentach Mack. I muszę też przyznać, że nowy gracz drużyny Supa Strikas bardzo dobrze sobie radzi.

- Jestem bardzo ciekawy Brendo, kto może grać z numerem 11.

Przejęłam piłkę i biegłam w stronę bramki. Widziałam, że biegnie do mnie gracz przeciwnej drużyny, ale byłam na niego przygotowana. Szybkim zwodem wyminęłam go i podałam piłkę nie krytemu Luźnemu Joe. Biegłam dalej w stronę bramki, byłam szybka, więc nie tak łatwo było mnie dogonić.

- Joe! – krzyknęłam a on dośrodkował do mnie.

Przyjęłam piłkę i strzeliłam na bramkę.

- GOOOOOL! – krzyczeli komentatorzy i kibice.

Podskoczyłam z zachwytu i przejechałam na kolanach przez boisko. A na tabeli wyników pokazało się piękne 1:0. Wszyscy podbiegli do mnie, zaczęli mnie obejmować i klepać po ramieniu.

- Widzisz udało Ci się! – powiedział do mnie North.

- Muszę przyznać piękna bramka. – powiedział El Matador. – Ale oczywiście nie tak piękna jak moja. – dodał i założył ręce na biodra prostując się.

Spojrzałam w stronę mojego taty, cieszył się i wymachiwał rękami z radości. Wiedziałam, że jest ze mnie dumny. Po tych, krótkich gratulacjach mecz został wznowiony.

Znowu biegnąc z piłką zaczęłam wymijać przeciwników ipodawać do innych z mojej drużyny. Czułam się niesamowicie, kiedy robiłam zwodyi kiedy mogłam patrzeć na miny Żelaznych Czołgów. Biegłam właśnie w stronębramki, wyminęłam już czterech przeciwników, chyba właśnie zrozumiałam na czympolega strefa, o której kiedyś mówił Shaker. Byłam w trakcie robienia zwodu.Podbiłam piłkę nogą do góry i w tym momencie robiąc wślizg sfaulował mnieobrońca przeciwnej drużyny. Miałam już upaść na plecy, ale byłam blisko bramkii upadając do tyłu udało mi się kopnąć jeszcze piłkę z całej siły nogą, po czymupadłam na plecy. Podbiegli do mnie wszyscy z drużyny, a Rasta podał mi rękę,żebym wstała. Podniosłam się i nie mogłam uwierzyć, był gol. Cieszyłam się jaknie wiem co. Z radości wskoczyłam na North Showa, który stał obok mnie izaczęłam wymachiwać triumfalnie ręką, patrząc jak obrońca Czołgów dostaje żółtąkartkę. Nagle rozległ się gwizdek i zakończyła się pierwsza połowa meczu iwszyscy poszliśmy do szatni, a ja jechałam na plecach Northa.


___________________________________________________________________________

Jak wam się podoba kolejny rozdział? 

Mam nadzieję, że wszystko jest z nim w porządku, bo pisałam go o 2.00 w nocy ( a tu do głowy przychodzą różne pomysły xd ), ale już nie miałam siły udostępniać :)

Miłego dnia/ ranka/ południa/ popołudnia/ wieczoru/ nocy ;)

| Córka Trenera | Dziecko Footballu |Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt