epilog

29K 1.4K 471
                                    

- Omójbożeomójbożeomójboże!

Acacia od dłuższej chwili chodziła w kółko po pokoju, bezsensownie machając rękami i piszcząc radośnie. W końcu chwyciła telefon i napisała do Luke'a. Pisali ze sobą już ponad rok. Byli sobie naprawdę bliscy i oboje doskonale zdawali sobie z tego sprawę.

killmebystone NIE UWIERZYSZ KURWA!!

Penguinsperm_ kolejny crush? :*

killmebystone niee!!

killmebystone ale nie mogę ci napisać.

killmebystone muszę ci to powiedzieć...

Właściwie dopiero po chwili, gdy w oczekiwaniu na odpowiedź przeczytała swoją wiadomość jeszcze raz, dotarło do niej, co napisała.

Penguinsperm_ okej...

Penguinsperm_ zadzwonię do ciebie:)

killmebystone ale to masa kasy, Luke

Penguinsperm_ no i co?

Penguinsperm_ jesteś tego warta, słońce:)

killmebystone idiota xd

Niepewnym ruchem skierowała kciuk nad ekran telefonu i powoli wpisała cyferki, najbardziej wachając się nad ostatnim przyciskiem. Wysłała. Nie dostała odpowiedzi, więc w jej głowie zaczęły rodzić się dziwne myśli. Jej mózg (którego zwykła nazywać idiotą) ubzdurał sobie, że właśnie teraz jej Lukey, którego nigdy (oprócz zdjęć) nie widziała, mógł zamieszczać jej numer telefonu w internecie lub coś takiego. Właściwie nie udało im się porozmawiać na Skype... Nigdy nie słyszała jego głosu i często zastanawiała się jaki jest.

Telefon w jej dłoni zawibrował, a ona przyłożyła go do ucha szybciej niż się spodziewała. Trochę zabolało.

- Halo? - zaczęła niepewnie, masując obolałe miejsce pod słuchawką.

- Cześć - usłyszała. Jego głos był głęboki i spokojny. Mogła też przysiąc, że się uśmiechał.

- Hej, Lukey - zachichotała z nikomu nieznanego powodu. Lub był to po prostu skutek uboczny hodowania motyli w brzuchu.

- Hej, Aci - odparł radośnie. - Masz ładny głos.

- Dzięki, twój też niczego sobie - zaśmiała się z tego, co komplementowali. Bardzo ekscytował ją też fakt, że właśnie rozmawiała ze swoim Lukiem.

- Co tam?

- Jadę do Sydney!!! - krzyknęła, ani trochę nie troszcząc się o jego uszy.

- Serio? - zdziwił się.

- Tak! - potwierdziła, uśmiechając się do samej siebie i z niewiadomych przyczyn wciąż krzycząc.

- W końcu! - ucieszył się. - Kiedy?

- Za tydzień - odparła. - Nie mogę się doczekać!! Jadę z siostrą, ale ona raczej zajmie się zwiedzaniem, więc... - zorientowała się, że gada o czymś, co było w tym momencie kompletnie nieistotne. - Boże, Lukey!!! Spotkamy się!!!

- Będę czekał na ciebie na lotnisku, słońce - oznajmił, a jej policzki zaczęły piec. - Masz już jakieś plany, czy mam coś przygotować?

"BOŻE! - krzyknęła w myślach." Jej twarz chyba doszczętnie zamieniła się w popiół...

- Acacia?

- Nie! - krzyknęła, wyrwana z rozmyśleń nad stanem jej głowy. - To znaczy tak! E... Chwila... - Odtworzyła sobie jego pytanie w głowie jeszcze raz, ale kompletnie zapomniała jak brzmiało. - O co pytałeś?

Penguinsperm_ | Luke Hemmings ✔Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora