05.Niespodzianka od rodziców

38 4 0
                                    

Następnego dnia ruszyłem z Rodem Ji do ich Rezydencji Księżyca, lecz bez Jin'a oraz Woo. Nie było to dla mnie komfortowe.
Gdy dostałem swoją sypialnię, rozpakowałem się. Potem ojciec Han'a zabrał mnie i swojego syna w głąb lasu. Na jego skraju znajdował się dom, nie tak wielki jak Rezydencja Czarnej Róży, ale musiałem przyznać, że uroczy. W koło domu był ogród.
- Moi synowie. To prezent ode mnie i rodziców Min'a. Nie chcieliśmy, by wynikł konflikt o to gdzie macie zamieszkać po ślubie, więc zgodnie uznaliśmy, że wybudujemy wam dom. Taki tylko dla was. Nie jest ogromny, ale ma wszystko co potrzebne. - odezwał się pan Ji (Pamiętajcie, to wampiry. Oni budują szybko).
- Dziękujemy. To naprawdę miłe. - powiedziałem z lekkim uśmiechem.
- Nie ma za co. Rozejrzyjcie się. Tylko wróćcie na kolację.

Po tych słowach zostałem sam z Han Sol'em. Weszliśmy do środka. Rozejrzałem się powoli, uważnie. Bardzo mi się spodobało to miejsce. Trafiłem do głównej sypialni z dużym łóżkiem. Tuż za mną wszedł przystojniak, mówiąc.
- No, no. Niezłe miejsce. Podoba mi się tutaj.
- Możesz wziąć główną sypialnię. Mi wystarczy mały kąt. - oznajmiłem, opuszczając pokój.
Nagle Ji chwycił mnie za rękę, pytając.
- Z taką łatwością oddasz mi tą sypialnię? Nawet nie sprawdzisz łóżka?
- Tak. Jestem kompromisowym wampirem. Nie mam zamiaru kłócić się o pokój. Z resztą ja i tak będę więcej czasu spędzał na zewnątrz, albo w pokoju. Nie chcę wchodzić Ci w drogę. - odpowiedziałem.
Wtem pociągnął mnie i pchnął na łóżko. Szybko ułożyłem się po jednej stronie, a on położył się obok mnie.
- Tata mówił, że mamy się rozejrzeć, więc łóżko również możemy wypróbować. - wymruczał.
Bez słowa przekręciłem się na drugi bok, by na niego nie patrzeć. Za oknem rozpościerał się widok na łąki oraz doliny. To było piękne miejsce.

Hani zerknął na Minnie'go. Wtedy przez jego głowę przeleciały nieprzyzwoite obrazy związane z blondynem. To było dość niezwykłe, że pomyślał o czymś takim. Zrzucił to na cielesne pragnienie.

Poczułem, że mój narzeczony przysuwa się do mnie. Spiąłem się cały, zaciskając łapki. Zaraz usłyszałem jego szept blisko mojego ucha.
- I jak? Nadal tak chętnie oddasz mi ten pokój?
- Tak. - miauknąłem, wstając z łóżka. Ruszyłem na dalsze zwiedzanie.

Na koniec trafiłem do sypialni mieszczącej się na poddaszu. Idealnie do mnie pasowała. Uśmiechnąłem się, lecz tylko na moment.
Nie wiem z czego się cieszę? Przecież nigdy nie będę szczęśliwy.
W moich myślach pojawiły się słowa taty, które skierował do przystojniaka. Te o byciu szczęśliwym. Wygląda na to, że pora się pogodzić ze swoim losem. Ojciec ma rację. Muszę się postarać, by choć jedna strona była zadowolona.
- Sądząc po Twojej minie, to tutaj będzie Twoja sypialnia. - stwierdził mój narzeczony.
- Tak, jeśli nie masz nic przeciwko, Han Sol.
- Nie mam, Yun Min. Bynajmniej nie będziemy wchodzić sobie w drogę, ani widywać tych, z którymi się będziemy spotykać.
Skinąłem głową i podążyłem do wyjścia.

Tym czasem Woo Chul siedział w Bibliotece. Odkąd Strażnik jego kuzyna go pocałował, unikał go. Był zawstydzony, lecz także świadom tego, że Kim uczynił to, by go uspokoić. Nic więcej, do tego zaczynał tęsknić za Min'em.
- To tutaj jesteś. - zaczął Jinnie, który stał w wejściu do Czytelni.
Cioteczny brat Yun Min'a popatrzył w kierunku wampira w jasnobrązowych włosach. Ten zaś podszedł do stołu, przy którym siedział Shin. Obaj spojrzeli sobie w ślepka.
- Wszędzie Cię szukam. Ewidentnie mnie unikasz. Co jest, Wooshin? - dodał Jin.
- Wydaje Ci się, Jin Kwon. Nie unikam Cię.
- Proszę Cię. Nie kłam. Dziwnie się od wczoraj zachowujesz. - ciągnął Strażnik, zaś Woo wstał z krzesła i chciał wyjść z Biblioteki. Kim nie pozwolił mu. Zatrzymał się tuż przed nim „rzucając" szczerością.
- Kochasz mnie, Wooshin. Wiem o tym. Myślisz, że jestem ślepy i nie zauważyłem, jak się na mnie patrzysz? Jakie „maślane" oczka robisz? A Twoje zachowanie? Nigdy nie odmawiasz mi, gdy proponuję Ci zajrzeć do Min'a. Wszystko „rzucasz" i grzecznie ze mną idziesz, zadowolony. Ostatnio zbyt mocno to pokazałeś, a ja dzięki temu potwierdziłem własne przypuszczenia.
Woo Chul uniósł brwi, zaskoczony. Myślał, że dobrze kryje swoje uczucia, jednak był nieuważny.
- .... Tak. Kocham Cię, ale wiem, że to może być problem dla Ciebie, więc... zapomnij o tym. Traktuj mnie nadal, jak przyjaciela. Nie chcę byś czuł się przez to niekomfortowo i niczego od Ciebie nie chcę. - wyznał kuzyn Min'a.
- Problem? Jak możesz tak mówić? Gdyby to mi się nie podobało, już dawno bym Ci o tym powiedział. Nie wiem, czy zauważyłeś, lecz ostatnio daje Ci mnóstwo znaków. Przytuliłem Cię, trzymałem Twoją dłoń, a wczoraj pocałowałem. Nie uczyniłem tego tylko, by Cię uspokoić, pragnąłem tego. Wooshin lubię Cię, bardzo. Cieszę się, że tutaj trafiłem, poznałem Ciebie. Może Min jest pięknym dzieckiem nocy, ale to Ty dla mnie jesteś najpiękniejszy, najsłodszy. Wiem, bywam chłodny dla Ciebie. Taki już jestem. Mam nadzieję, że to Cię nie zrazi. - powiedział Ji Kwon, biorąc Woo w swoje ramiona. Położył dłoń na jego policzku, przesunął po nim, potem po szyi oraz przyssał się do warg drugiego wampira. Shin był zaskoczony oraz wreszcie szczęśliwy. Cieszyło go, że Strażnik Yun Min'a odwzajemnia jego uczucia.

Kiedy dochodziłem do Posiadłości Księżyca w towarzystwie Ji, zatrzymałem się. Skierowałem patrzałki w stronę domu. Mój kuzyn był szczęśliwy, ogromnie mocno. Wydarzyło się coś dobrego, więc uśmiechnąłem się, radując się wraz z nim. Zaraz na moich policzkach pojawiły się łzy.
- A Ty co? Co z Tobą? - mruknął przystojniak.
Szybko otarłem łzy, szepcząc.
- Nic. Wszystko dobrze. Po prostu Woo Chul jest szczęśliwy. Wyczuwam jego uczucia, aż tutaj. Cieszy mnie to. - wytłumaczyłem, a on palnął.
- To powód, by płakać?
- Ech, nie zrozumiesz. Jesteś pozbawiony uczuć, jakichkolwiek i nie łączy Cię tak silna więź z Ming Yu, co mnie z moim kuzynem. Z resztą chcę się cieszyć ze szczęścia innych. To poprawia humor. - dodałem, chcąc wejść do rezydencji. Han złapał mnie za rękę. Zerknąłem za siebie, na niego. Zaraz rzekł.
- Wiem co to miłość i nie jestem taki jak myślisz. Po prostu nie chcę się zakochać. Wyłączyłem w sobie tą sferę.
- To dlatego nie potrafimy się nawet zaprzyjaźnić. To przez to jaki jesteś. Jedyne co nas łączy to, to że obaj nie chcemy być razem. Może gdybyś choć odrobinkę się otworzył, to polubiłbym Cię i łatwiej by nam się udawało idealną parę. - oznajmiłem.
Niespodziewanie zaciągnął mnie za dom. Docisnął do muru, zapierając się rękoma po obu stronach mojej głowy. Powoli zbliżył się, wpatrując się we mnie. Był zirytowany. Odniosłem wrażenie, że mnie rozszarpie.
- Wybacz mi. Za dużo mówię. - wyszeptałem, nie chcąc stwarzać konfliktu. Muszę pamiętać, by on był zadowolony.

Hani doznał szoku, jak usłyszał słowa Lee. Blondyn momentalnie się odmienił, co było nieco dziwne. Może zbyt mocno go wystraszył???

Po Posiadłości Księżyca spacerował Jo. Wampir był zamyślony. Nie potrafił wyrzucić z czupryny wczorajszego pocałunku, który tak otwarcie wziął sobie Choi.
Nagle wpadł na niego w holu. Obaj popatrzyli na siebie, przez moment w milczeniu. Przerwał je przyjaciel rodziny.
- Coś taki nie swój?
- Jeszcze się pytasz, hyung? To Twoja wina. Pocałowałeś mnie. Ciągle o tym myślę. - wyznał zawstydzony Hwi.
- To wspaniale. To znaczy, że spodobało Ci się to, że zaczynasz mnie lubić, Hwi. - wyjaśnił Jiann.
- No lubię, hyung. Zawsze lubiłem. - potwierdził blondyn w długich włosach.
- Nie mówię o przyjaźni, Hwi. Zaczynasz mnie lubić w ten romantyczny sposób. - wymruczał czarnowłosy krwiopijca, zbliżając się do kuzyna Han Sol'a. Bez wahania musnął jego ładne usta i to z ogromnym zachwytem.

Ji odsunął się ode mnie. Nic nie mówiąc wszedł do posiadłości. Spojrzałem w kierunku mojego domu, tęskniąc za wszystkim, za przeszłym czasem....

"Black Rose" (Zakończone)Where stories live. Discover now