I

144 12 19
                                    


Kageyama obudził się cały oblany zimnym potem i szybkim ruchem podniósł się do pozycji siedzącej. Brał głębokie wdechy i wydechy, jakby tej nocy śnił mu się największy koszmar, jednak to było coś zupełnie odwrotnego.
- Co się... - mruknął sam do siebie, dłoń przykładając do mokrego czoła, nadal nie rozumiejąc co jego umysł był w stanie stworzyć.
Nadal przerażony złapał za swoją komórkę, aby spojrzeć na godzinę, lecz na jego zdziwię obudził się tuż przed budzikiem.

Rozgrywający Karasuno był w stanie odtworzyć sobie każdy najmniejszy moment z jego snu tak, jakby to co było snem wydarzyło się naprawdę.
Potrafił odtworzyć każde słowo, każdy wdech, sapnięcie, jęk - dosłownie wszystko. Był przerażony tym, że właśnie ten sen zdołał zapisać się w jego umyśle od A do Z.
Z jego myśli wyrwał go dzwoniący go budzik, na który właśnie miał się obudzić wyspany i pełen sił na ciężki weekend.
Jednak było zupełnie inaczej...

Wykopał się spod kołdry, a widok, który go zastał był tak samo przerażający jak cały jego sen.
- No to już jest przesada.. - warknął do siebie, wbijając wściekły wzrok w swoje krocze, nie wiedząc co zrobić.
Wziął głęboki wdech i wydech, po czym postanowił wziąć szybki prysznic, dzięki któremu sytuacja na dole postanowiła się choć trochę uspokoić.

- Tobio! To był tylko sen! Uspokoj się! - krzyknął sam do siebie, będąc już w pokoju, po czym poklepał się kilka razy w palące policzki, by doprowadzić siebie do porządku.
Spojrzał na zegar, a widząc, że robi coraz później to w pośpiechu spakował to co mu najbardziej potrzebne. Również przebrał się w swój członkowski dres, gdzie następnie zasiadł na łóżku, nadal będąc w dużym szoku. Dlaczego akurat miał taki sen? Nigdy, ale to nigdy nie wyobrażał siebie i tego małego kretyna w tak intymnej sytuacji. Przecież to był w końcu Hinata! Jego przyjaciel, a zarazem największy rywal!
Więc... dlaczego śniło mu się, że odbywał stosunek właśnie z nim?
Przecież to było abstrakcyjne..

" Kage..yama... szybciej.. "

- No nie! - krzyknął, łapiąc się za głowę, ponieważ nawet nie chcąc tego wspominać i tak każda najmniejsza rzecz wracała z podwojoną siłą.
- Pojedziesz na obóz do Tokyo i wszystko wróci do normy. Zapomnisz, na pewno zapomnisz. - burczał do siebie, tym samym chcąc powstrzymać przywracanie wspomnień ze snu.

Po dłużej walce samym ze sobą, wziął wszystko co miał zabrać, a będąc jeszcze w kuchni zdołał spakować dwa kartoniki mleka tak na wszelki wypadek.
Pod szkołą pojawił się na czas, gdy już był cały komplet drużyny, a przynajmniej prawie..

- No gdzie ten Shoyo? Ja już chcę jechać.. - burknął podekscytowany Nishinoya, który napalił się na przyjemne, towarzyskie mecze z silnymi drużynami.

- Hahaha, krasnal pewnie był tak podniecony tym wyjazdem, że nie był w stanie zasnąć i teraz widzimy tego skutki. - zaśmiał się ironicznie Tsukishima, poprawiając swoje okulary na nosie.
- Tsukki, nie bądź taki.. - westchnął Yamaguchi, tym samym prosząc przyjaciela, aby uspokoił się z dawaniem głupich uwag.

- JESTEM! JUŻ JESTEM, PRZEPRASZAM, ALE NIE MOGŁEM WCZORAJ ZASNĄĆ! - krzyknął zamachany Hinata, który ledwo dysząc podbiegł do swoich towarzyszy.
- Tsukishima... jak Ty to robisz?! - zapytał Tanaka, który był pod wrażeniem tego, jak młodszy kolega idealnie trafił w punkt na temat Hinaty.

- BOKE HINATA BOKE! - krzyknął wkurzony Kageyama i od razu przywitał swojego mniejszego przyjaciela porządnym ciosem w tyłu głowy.
- No za co to, co?! - odkrzyczał Shoyo, który nie wiedział, dlaczego Kageyama postanowił zareagować w ten sposób.

- Dobrze, skoro wszyscy jesteśmy to prędko wsiadajcie do środka. Nie mamy czasu. - westchnął trener Ukai, który właśnie w tym momencie zaczął gasić papierosa.
- Mamy dziesięciominutowe opóźnienie, ale powinniśmy być na czas. - dodał Takeda w trakcie, kiedy wszyscy uczniowie zaczęli wchodzić do drużynowego autobusu.

- Powinieneś chodzić wcześniej spać, bo później odwalasz takie akcje! Jak można być takim kretynem i zaspać, ha? - krzyknął Tobio, kiedy dosiadł się do Hinaty, a sam rudzielec nadymił mocno policzki.
- To nie moja wina, że nie mogłem zasnąć! - odkrzyknął, ramiona krzyżując na piersi w akcie oburzenia.
- Właśnie to Twoja wina! Mogłeś się tak nie podniecać na wieczór! - odkrzyknął, jednak słowo podniecać naprawdę źle zabrzmiało w jego głowie. Zwłaszcza po nieprzyjemnym poranku..

- CISZA TAM! - krzyknął kapitan drużyny, który był już na skraju wyczerpania swojej anielskiej cierpliwości, która wygasała w zastraszającym tempie przy owej dwójce.
- Daichi.. Nie denerwuj się tak.. - westchnął Sugawara, starając się uspokoić swojego przyjaciela.

- Ah, wieczne awantury krasnala i króla w roli głównej.. - westchnął głośno Tsukki, który liczył na to, że będzie mógł się chociaż chwilę zdrzemnąć, jednak to było zbyt duże marzenie na ten moment.
- Powinniśmy się cieszyć, że Hinata w ogóle zdołał przyjechać. Musztarda po obiedzie, jednak najważniejsze, że już jedziemy. - stwierdził Ennoshita, chcąc rozluźnić jakoś napięcie, wywołane spóźnieniem Hinaty.

- To prawda. Nie ma się już o co kłócić. Spójrzcie na Kyoko-san.. Jest tak spokojna.. - westchnął Tanaka, wbijając swój zakochany wzrok w swoją największą miłość.
- A no prawda.. Czysta perfekcja i nieskazitelność.. - dodał Nishinoya, również wlepiając swój wzrok w piękną menadżerkę Karasuno.

- Powinniśmy wszyscy brać z niej przykład. Dobrze by nam to zrobiło. - zauważył Sugawara, który sam potrafił zachować spokój i opanować sytuację.

Kageyama siedział jak na szpilkach u boku Hinaty, starając się nie zwracać na niego większej uwagi. Jednakże wiercienie się młodszego cholernie mu to utrudniało.
- Nie mogę się doczekać kolejnego spotkania z Kenmą.. I Bokuto.. I Akaashim.. - burczał sam do siebie, nie mogąc spokojnie usiedzieć na krześle.

- Hinata, przysięgam... Jak się nie uspokoisz, to wylecisz przez te okno. - warknął Tobio, który był na wyczerpaniu, a po jego słowach rudzielec przestał się wiercić, bojąc się o swoje życie.
- Ugryzło Cię coś? Zachowujesz się wręcz okropnie. - burknął Shoyo, a następnie przeciągnął się delikatnie, tym samym wydając z siebie ciche sapnięcie.

Tobio usłyszał to aż za dobrze, przez co jego serce zabiło mocniej, a po ciele przeszedł zimny dreszcz. Hinata tylko sapnął cicho przy przeciąganiu się, jednak to zdołało sprawić, że umysł Kageyamy zapadł się w momentach ze snu.
- Mógłbyś to robić ciszej? A najlepiej wcale? Dziękuję. - burknął, krzyżując ręce na piersi, a swój wzrok wbił w siedzenie przed sobą.

- Huh? Bakeyama, naprawdę jesteś jakiś dziwny dzisiaj... - mruknął mały atakujący, skanując wzorkiem swojego towarzysza.
- Mógłbyś mi się tak nie przyglądać, boke? - warknął w jego stronę, a sam Shoyo prędko odwrócił głowę w stronę oka, bojąc się znowu spojrzeć na Kageyame.

- Właśnie królu? Coś Cię musiało nieźle ugryźć w tyłek, co? - zapytał prześmiewczo Tsukishima, a Kageyama już miał mu odpyskować, kiedy to jego spojrzenie spotkało się z tym groźnym spojrzeniem kapitana.

- Morda. - burknął wkurzony Tobio, który jak nigdy dotąd chciał już wrócić do siebie do domu. Ku jego zaskoczeniu Hinata zrobił się bardzo cichy i spokojny, więc ciemnowłosy postanowił mu się bardziej przyjrzeć. Na jego szczęście Shoyo postanowił zasnąć, jednak przy zakręcie jego głowa automatycznie opadła na ramię Kageyamy.

Tobio przełknął głośno ślinę i w duchu zaczął się modlić, aby jak najszybciej mogli już dojechać na miejsce. Czuł się bardzo dziwnie z głową Hinaty na ramieniu, chociaż jego zdaniem teraz rudzielec wyglądał całkiem uroczo.. Kiedy tak nie pyskował tylko spokojnie oddychał i miał delikatnie uchylone usta..
Rozgrywający pobił siebie w myślach za takie myślenie, które jego zdaniem było cholernie niedopuszczalne, jednak ta wymiana myśli trzymała się, dopóki drużyna nie dojechała na miejsce.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 28, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

𝐎𝐧𝐞 𝐃𝐫𝐞𝐚𝐦 « KAGEHINA » Where stories live. Discover now