Chapter II - Głębiej w mrok cz.2

233 24 2
                                    

▶️Three Days Grace - So What

,,I don't care

You could say what you want to I am who I am and I'll never be like you''


[Siedziba FBI. Przesłuchanie 2#. 9:30 AM]


- Jeśli chcesz, możemy zrobić przerwę. - mówiąc to, rudowłosa oparła się o oparcie krzesła, przyglądając się Barnes'owi, który ukrył twarz w długich brązowych włosach sięgających jego ramion. Unosząc głowę, brunet wziął głęboki wdech, po czym znów uśmiechnął się, czując na ustach słony posmak łez.

- To bez znaczenia.

- Wróćmy więc do tego, co powiedziałeś. Facet, o którym była wcześniej mowa, próbuje się na tobie zemścić, ale opisana przez ciebie relacja nie jest do końca jasna. I przez wzgląd na twoje obecne położenie, nie mogę też mieć całkowitej pewności, że istnieje.

- Czasami, też chciałbym w to wątpić.

- Więc dlaczego? Dlaczego nazwałeś go swoją ,,jedyną miłością''? - zapytała rudowłosa, podnosząc głos i marszcząc brwi, starając się zrozumieć sens tego, czego dotychczas się dowiedziała.

- Nie skłamałem. Jest nią.

- James. Muszę znać jego imię i nazwisko. - Brunet wyraźnie spiął się, słysząc te słowa, co nie działało na jego korzyść. Odwracając wzrok, zerknął na czarną szybę zajmującą większość ściany znajdującej się po jego lewej stronie, po czym oparł rękę na blacie stołu. Miał świadomość, że wiele osób przeszywa go teraz spojrzeniem, ale nie mógł wyzbyć się myśli, że on też ma go w tej chwili na oku. Na pewno tak jest. Czuł to w kościach. - Nie pomożemy ci, jeśli nie będziemy wiedzieli z kim mamy do czynienia.

- Ja też teraz tego nie wiem. - odparł bez zawahania, rzucając kobiecie podejrzliwe spojrzenie.

- Mam na imię Natasza. Natasza Romanoff. I pracuję w tej agencji od ośmiu lat. - spokojny ton rudowłosej zdawał się nadawać tej wypowiedzi prawdomówny charakter, jednak brunet już dawno przestał wierzyć ludziom na słowo. Zwłaszcza tym, którzy na ubraniu mają nadruk z logiem rządowych agencji.

- Wyjawiłem już jego dane. Lekarzowi, przez którego wylądowałem w psychiatryku. Nie sądzę, abyś ty zareagowała inaczej.

- W tym problem. Lekarz, który wystawił zaświadczenie o twojej niepoczytalności, zniknął kilka dni po tym, jak przenieśli cię do szpitala. Nie sądzę, aby był to zwykły zbieg okoliczności.

- Polecam zacząć szukać na dnie oceanu.

- To nie są żarty. Jest niebezpieczny. Pozwól więc, że będzie to już nasze zmartwienie.

- Zmartwienie? Raczej wyrok śmierci. - odparł Barnes poważnym tonem, widząc niewzruszoną twarz agentki. Po chwili zawahania sięgnął po teczkę ze swoim imieniem leżącą między nimi, zaczynając ją przeglądać. - Cholera. Już próbowałem się z tego wyrwać, rozumiesz? Nie chce mieć kolejnych trupów na sumieniu.

- Barnes spójrz na mnie. - słysząc to, brunet zamknął teczkę, odsuwając ją od siebie, po czym niepewnie skierował wzrok w stronę rudowłosej. - Jestem niemal pewna, że psychiatryk to nie miejsce dla ciebie. Cokolwiek się wydarzyło, mogę cię z tego wyciągnąć.

- Czyli mam uwierzyć, że mam dzisiaj dobry dzień i kogoś nagle interesuje mój los?

- Możemy rozwiązać tę sprawę z korzyścią dla nas obojga.

- Zabawne. Oni mówili to samo.

- Jacy oni?

- Trupy, wśród których mnie znaleziono. - Natasza cofnęła się skonsternowana, krzyżując ręce na klatce piersiowej. James, widząc to, westchnął, poprawiając włosy opadające mu na twarz. - Wiecie mniej, niż się spodziewałem.

- Pomóż nam więc nadrobić te zaległości, zamiast wodzić mnie za nos. - odparła surowo, wywołując tym samym gorzki uśmiech na twarzy bruneta.

- To byli agenci pod przykrywką specjalizujący się w przestępczości zorganizowanej. Wprowadziłem ich do organizacji, z której próbowałem się wyrwać. Mieli zapewnić mi wolność w zamian za informacje. Tego dnia miałem uciec, ale on jakoś się dowiedział. I zabił ich wszystkich. - słysząc to, Natasza poruszyła się niespokojnie na krześle, nie odrywając wzroku od Barnesa, któremu coraz bardziej doskwierało zmęczenie. Nastąpiła chwila ciszy, która po chwili została zakłócona przez otwierające się drzwi. Do środka wszedł blondyn, który zaczął to przesłuchanie, nie zamykając za sobą drzwi.

- Jesteś potrzebna na dole. Grubsza sprawa. - powiedział, patrząc na rudowłosą, po czym zerknął na bruneta.

- Na dzisiaj koniec. Weź kilku chłopaków i zabierzcie go do bezpiecznej kryjówki. Tylko po cichu. Jest jedynym świadkiem. Załatwię papiery do przenosin. - Wstając, odwróciła się w stronę bruneta, po czym wręczyła blondynowi kajdanki.

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że to, co robisz, jest bezcelowe? - wtrącił brunet, wstając, kiedy blondyn przykuł jego rękę do swojej, chcąc wyprowadzić go z pomieszczenia.

- Jeśli dobrze zinterpretowałam twoje słowa, to wydaje mi się, że jesteśmy jedynymi ludźmi, którzy mogą ci pomóc. - kończąc, stanęła w drzwiach, uśmiechając się oschle. - Więc bądź grzeczny.

Ice in veins | Captain Hydra [Hydra!STUCKY]✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz