8.

3K 281 282
                                    

[ Jak obiecałam tak i jest, cały rozdział o Todobaku, a raczej BakuTodo. Dziękuję za ponad 90 gwiazdek. Miłego czytania~ ]

Wtulił się w jego policzek.

- Proszę, wróć do mnie...

Po czym zamknął zapłakane oczy, podkulił ogon jak i opady mu uszy. Chłopak zasnął, był wykończony.

Z samego poranku chłopak obudził się, zerknął na kolorowłosego. Rana zaczęła się goić oraz nie krwawiła już. Bakugo ucieszył się z tego powodu, problem był w tym, że chłopak się nie budził.

- Katsuki chodź, zjesz coś.- odezwała się blondwłosa Alfa

- Nie mam ochoty na jedzenie. Czemu on nie wstaje?

- Synku idź zjeść, upolowałam ci jelonka. Mogę z nim posiedzieć i jak się obudzi, to cię zawołam.

- Zgoda, miej na niego oko.

Chłopak poszedł zjeść posłusznie. Sprzeciwić się matce Alfie to jeg, a sprzeciwiać się głównej Alfie stada to drugie. Pech tak chciał, że to ta sama osoba. Kobieta przemywała ranę chłopaka gdy ten nagle zasyczał, powoli otworzył oczy.

- Gdzie ja jestem?- złapał się za bolące miejsce.

- Jesteś na terenie mojego stada, i nie dotykaj rany i tak ledwo się goi.

- Pani jest...- nagle go olśniło, przypomniał sobie wszystko do momentu kompletnej ciemnosci.- Gdzie jest Bakugo? Nic mu nie jest?- odruchowo wstał

- Martwisz się o mojego syna bardziej niż o siebie. Powinieneś się zająć sobą.

- On też tam był, nic mu nie jest?

- Nie, nic mu nie jest, ale lepiej abyście o sobie zapomnieli. Dziś Katsuki pozna swojego przeznaczonego, a twoja obecność wszystko konplikuje. Dlatego zajmij się swoim życiem.

Kobieta wyszła, powiadomiła syna o przebudzeniu wampira. Blondyn nie czekał odrazu pobiegł do chłopaka, gdy go zobaczył uśmiechnął się.

- Ty kretynie!- wskoczył na niego.- Co ty sobie myślałeś! Zgłupiałeś! Kto ci kazał się  podłożyć pod ten sztylet.- przytulił go mocno

- Ałłłłł...

- Wybacz. Poprostu się cieszę, że nic nie jest.

- Emm... Bakugo spędzisz zemną dziś ostatni dzień.

- Ostatni? Ledwo cię odzyskałem, a ty chcesz już odchodzić! Nie ma mowy!

- Słyszałem, że dziś poznajesz przeznaczonego... I nie chaciałem bym przeszkadzać.

- Nie będziesz.- Złapał za jego policzki opierając czoło o te jego.- To jak chcesz spędzić ten dzień.

- Możemy pójść na spacer. W sumie nigdy nie wychodziłem z zamczyska.

- Dobrze pójdziemy tylko najpierw cię opatrzę.

Jak powiedział tak zrobił, wampirek zaczoł go głaskać. Blondyn się cieszył, bo energicznie majtał ogonkiem. Opatrzył chłopaka wstając. Po wyjściu pokazywał mu wszystko, każdą ciekawą miejscówkę. Chłopak był zadowolony, nigdy tak długo się nie uśmiechał. Przechodząc przez małą łąkę w środku lasu, blondyn postanowił zrobić miły gest, zerwał czerwono-białego kwiatka

- Ej Shoto...

- Tak.- chłopak spojżał na czerwone oczy chłopaka, który po chwili dał mu kwiatek z gałazką

- To dla ciebie.

- Dziękuję, ale nie sądzę aby patyk mi się przydał.- rzucił go gdzieś.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 07, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Jesteś mójWhere stories live. Discover now