Ω20

6K 219 40
                                    

-Nie da się wypędzić? - Adam już nawet nie hamował swoich emocji. -Jak to nie da się go wypędzić?! Jeżeli Blake to usłyszy to...

-Co usłyszę?-jak na zawołanie w progu drzwi pojawił się książę. Miał sine oczy, jeszcze bledszą karnację niż zwykle i poprzecinaną twarz i ciało. Pojedynkował się.

Jego roztargnienie i złość sięgały zenitu. Przez ten czas kiedy Adam, Szatan i Lilith szukali rozwiązania zaistniałej sytuacji, on starał się wyżyć. Cały dzień spędził na niszczeniu, ranieniu i zabijaniu przeciwników, którymi w prawdzie byli więźniowie nie mogący się obronić.

Nikodem, anioł przetrzymywany w podziemiach patrzył jak co chwilę wyprowadzają zza krat kolejne osoby, skazane na śmierć.
W pewnym momencie po prostu położył się na pryczy, tyłem do wszystkich aby nie patrzeć na skazańców. Wiedział, że jego nie zabiją. Miał informacje, które mogą się im przydać.

Ale nawet pomimo to, Blake zawitał również u niego. Miał czerwone poliki i usta, ale nie od tego, że było mu gorąco, albo się zawstydził. Była to krew ofiar, które zabił w przeciągu ostatniej godziny...

Był w humorze do bolesnego torturowania.

Zwalił białowłosego mężczyznę z metalowej pryczy i złapał za zakrwawione ubrania, aby wymierzyć mu cios prosto w szczękę.

Wypytywał o Angel, a anioł tak jak przyrzekł na początku swojego pasowania i ślubu milczenia ~nie zdradził mu niczego przydatnego oprócz własnego krzyku.

-O czym wy do cholery mówicie?! - brunet wystarczająco czekał na odpowiedź, ale zamiast powiedzieć księciu o co chodzi, Adam wraz z matką spuścili głowy, a Szatan wpatrywał się w syna z mocno zaciśniętą szczęką.

-Belzebub mówił o chorobie, pamiętasz?- Starszy brat wziął się w garść, puszczając ramiona Angel i podchodząc do Blake'a.

-Nie baw się w pytania. Mów o co chodzi do cholery.

-Jest chora. Ty też to czujesz Blake, prawda?- blondyn położył dłoń na ramieniu księcia patrząc prosto w jego zaczerwienione, ciemne oczy.-Demon siedzący w niej zżera ją kawałek po kawałku, komórka po komórce i nie zapowiada się, aby w najbliższym czasie opuścił jej ciało...nie możemy nic zrobić...przykro mi, ale musimy odesłać ją na Ziemię. Inaczej będzie cierpieć, tak długo aż umrze, to jedyne dobre rozwiązanie bracie.

-Zabawni jesteście.- powiedział bez krzty radości, ale ze sztucznym uśmiechem goszczącym na jego twarzy. Przeskakiwał wzrokiem z rodziców na brata i opętaną dziewczynę. Z każdą ziemską sekundą stawał się poważniejszy.- Ej, wy mówicie poważnie.- zaśmiał się i pokazał na nich wszystkich ręką. Przetarł nos dłonią, tak jakby go swędział i zmierzwił włosy.- Nie sprowadzę jej na ziemię.- powiedział, twardo wpatrując się w swoją rodzinę. Zaczął głośno oddychać...- Jestem ponad tymi skurwysynami. Jestem Anubisem, bogiem śmierci i życia. Mogę je odebrać i dać. Zajebię tego skurwiela, który chce ją na własność. Lepiej niech zacznie modlić się do swoich bóstw bo zafunduję mu takie tortury i paranormal activity, że będą go wyprowadzać...Obiecuję to wam.- urwał i spojrzał na wszystkich w pokoju, a na samym końcu spojrzał na otępiałą dziewczynę, wpatrującą się w ścianę, tak jakby byłoby w niej coś ciekawszego niż groźby skierowane w demona, który opętał Angel.

Uklęknął na przeciw niej i swoją dużą dłonią, dotknął jej jasnego policzka. Nie zareagowała, a raczej nie mogła zareagować. Spuścił głowę patrząc na swoje kolana i zagryzł wargę od wewnątrz. Westchnął i zacisnął zęby niemal z całej siły, jaką posiadał. 

-Obiecuje...- podniósł głowę i spojrzał na prawy profil dziewczyny.- Tylko ja mogę mieć ciebie dla siebie...chociaż pewnie gdybyś była sobą, spoliczkowałabyś mnie i opieprzyła...- zaśmiał się na wspomnienie paru dni wcześniej.

The Devil's Son - The DarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz