Rozdział pierwszy

608 27 11
                                    

Pewien chłopiec o brązowych włosach siedział właśnie i czytał książkę od Eliksirów. Musiał przyznać, że było to najnudniejsze zajęcie na całym świecie, ale też najpotrzebniejsze, aby profesor Snape przepuścił go do następnej klasy, bo, no cóż, oceny z owego przedmiotu Potter miał raczej średnie.

- Hej, Harry - zagadnął pewien kobiecy głos. Już po chwili podniósł swoje zielone oczy na Ginny, która właśnie zasiadała się na krześle na przeciwko niego. - Jak tam przygotowania do Quidditcha?

- Myślę, że dobrze - odpowiedział, lekko się uśmiechając. - Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, a zapewniam że tak będzie, mamy szansę zmiażdżyć Ślizgonów - powiedział z entuzjazmem, pewny już teraz swojej wygranej.

- Haha, to świetnie! - mruknęła dziewczyna. Nastała pomiędzy nimi trochę niezręczna cisza, która dopiero po około dwóch minutach została przerwana pytaniem: - Mmm, więc... robisz coś teraz?

- W sumie to nie, nic ciekawego. A co?

Ginny spojrzała na jego książkę, ale nie skomentowała tego. Najwidoczniej miała do Harry'ego jakiś ważny interes, i to było dla niej teraz priorytetem.

- Chciałam zapytać, czy nie zechciałbyś iść do Hogsmeade. Wiesz pochodzić czy coś.

- Czemu nie? - odpowiedział Potter, łapiąc swoją szatę wyjściową i szalik. Książkę zostawił, bo wiedział, że zaraz będzie tu Hermiona i ukradnie ją do siebie, bo skoro pojawiła się ona na jej drodze, to musi być jakiś znak, aby przeczytała ją po raz 50. - Idziesz?

- Tak, tak – mruknęła, po czym poszła razem z Harrym do Hogsmeade.

Szła obok Harry'ego, czasami zderzając się z nim ramionami. Podczas podróży Ginny rozpoczęła rozmowę na temat Rona i Hermiony, ponieważ zauważyła że ci dwoje nieźle się ze sobą dogadują i że byłaby z nich całkiem dobra para. Harry oczywiście się z nią zgodził, bo sam widział tę dwójkę w romantycznej relacji. Byłoby mu całkiem miło, gdyby jego przyjaciel znalazłby swoją drugą połówkę. Od czasu incydentu z panną Lavender Brown, Ron załamał się. Dziewczyna otruła go bezczelnie Amortencją i śmiała mu wmawiać, że ją kocha. Na jego szczęście Harry zorientował się o co chodzi i mu pomógł uporać się z tyranką.

Gdy w końcu doszli do wyznaczonego miejsca, Ginny zaproponowała Harry'emu, żeby poszli do Pabu pod Trzema Miotłami, by napić się kremowego piwa. Zamówili więc dwa kremowe piwa i czekali w ciszy, aż kelner je przyniesie. Gdy przyniósł, Ginny postanowiła przerwać ciszę:

- Więc, Harry... ty masz kogoś? Znaczy wiesz, widziałam Cię ostatnio z Cho i pomyślałam, że wy... No wiesz - zaczęła niepewnym głosem.

- Ja i Cho? - parsknął śmiechem. - Ja... to raczej nic poważnego, Ginny. Spotykamy się od czasu do czasu jak przyjaciele. Nic więcej.

- Ale ją lubisz, prawda?

- Lubię ją i ona też mnie lubi, Ginny. Ale coś się pomiędzy nami zmieniło. Już nie czuję do niej... pociągu.

- Doprawdy?

- Mhm, myślę, że ona nadal kocha Cedrika. Ginny wiem, że chciałabyś, abym był z Cho, ale to nie wypali. Doszedłem do wniosku, że... chyba do siebie nie pasujemy. Po prostu.

- Ale, Harry ona nie może ciągle patrzeć tylko na Cedrika. Olewa ją przecież, tak? Poza tym to jej były, to trochę dziwne, jakby była dalej w nim zakochana, zwłaszcza po tym, co jej teraz robi.

- On ma swoje problemy, w porządku? Jakby... nie musi ciągle migdalić ją spojrzeniem. Rozumiem, że Cho lubi być w centrum uwagi, ale bez przesady. - Wziął spory łyk piwa. - To nie ma nic do rzeczy, że jest jej byłym. Po prostu dalej się lubią. Jak nie wyjdzie im w związku, to najpewniej zostaną przyjaciółmi.

Zagubiony  w szarości [Drarry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz