Syriusz Black x Reader

304 16 2
                                    

-Remusie przecież wiesz, że on tego nie zrobił!! Kochał Jamesa jak brata, nie pamiętasz, jak cieszył się, gdy wziął Harryego na ręce? On nigdy by im tego nie zrobił, nam wszystkim.

-[T/I] wiem, że jest ci ciężko, nam wszystkim jest. Jednak wszystko wskazuje na niego, wydał gdzie są Potterowie i zabił Petera. Dał się omamić czarnej magii tak jak reszta jego rodziny.

-Nie porównuj Łapy do Blaców, jego z nimi łączyło tylko nazwisko, udowodnił to wiele razy!- mój krzyk niósł się po pustym mieszkaniu, w którym właśnie się znajdowaliśmy.

-Jak widać nic to nie znaczyło, ja też nie mogę uwierzyć, jednak nic nie możemy na to poradzić. Ochłoń i pamiętaj, że moje drzwi są zawsze dla ciebie otwarte.- mówiąc to wysoki mężczyzna z bliznami ubrał kurtkę wiszącą jeszcze chwilę temu na wieszaku przy drzwiach i wyszedł z mieszkania pozostawiając po sobie pustkę.

***

-Profesorze!! Przecież on jest niewinny! Mogę przysiąc to na własne życie. Proszę niech da mi pan to udowodnić. Mogę zeznawać w jego obronie.- potok słów wylewał się z moich ust. Byłam zmęczona, normalnie ledwo bym funkcjonowała, jednak cały czas miałam w sobie adrenalinę, która nie pozwalała mi się poddać.

-Niestety moja droga, twoje słowa nic nie zmienią. Jesteś wykluczona z bycia świadkiem z powodu swoich bliskich relacji z Syriuszem. Choć to i tak dużo nie zmienia, ponieważ rozprawy nie będzie, a młody Black jest już w drodze do Azkabanu.- głos Dumbledora był spokojny i troskliwy. Zdając sobie sprawę z sensu wypowiedzianych przez czarodzieja słów miałam ochotę się rozpłakać, hamowała mnie jednak przed tym myśl, że nie czas na to, że nic mi to nie da.

-Co mam w takim razie zrobić? Co z Harrym? Mogę się nim zająć, jestem jego chrzestną, mam do tego prawo.- mój ton wskazywał zrezygnowanie, wewnętrzna nadzieja na choć jedną dobrą wiadomość przeminęła po następnych słowach Albusa.

-Harry został odesłany do ciotki, siostry Lily — Petunii.

-Nie mogę zająć się nawet moim chrzestnym?!? Przecież ona jest mugolem, co z magią? Kto wprowadzi go w ten świat? Dlaczego ona, a nie ja!?!- to nie był krzyk, to co wydobyło się z mojego gardła to była rozpacz, wrzask rozpaczy.

-Przykro mi [T/I], tak zdecydowano.

-Co ja mam zrobić? Co mam powiedzieć dziecku, które czeka na mnie w domu i drugiem, które noszę pod sercem? Co mam im powiedzieć, gdy zapytają się gdzie jest tatuś? Dlaczego nie ma go z nami?

***

-Mamo, kiedy ja pójdę do Hogwartu?- to pytanie zadała mi niska czarnowłosa dziewczynka stojącą po mojej prawej stronie. 

-Musisz poczekać jeszcze rok kochanie.- odparłam kładąc lewą rękę na głowie mojego starszego syna.

-Co, jeśli trafię do Slytherinu?- pytanie zadał mi [I/S], widać było po nim, że bardzo się tym wszystkim denerwuję.

-Skarbie, nieważne gdzie trafisz. Najważniejsze, żebyś sam był zadowolony, ja zawsze będę cię kochać.

-Ale tata nie byłby dumny, gdybym trafił do domu węża.

-Co ty za głupoty gadasz! Tata będzie z ciebie dumny zawsze. Najbardziej chyba z twojego podobieństwa do niego.- przeczesałam ręką czarne krótkie loczki chłopca i spojrzałam w pełne łobuzerskich iskierek szaro-[K/O] oczy. Na moje słowa całą trójką parsknęliśmy śmiechem. -Tylko pamiętaj, żeby…

-Żeby trzymać się z dala od kłopotów, nie tracić za dużo punktów, zdobywać ich jak najwięcej i nie sprawić, żebyś musiała za często przyjeżdżać.- dokończył moją wypowiedź recytując ją z pamięci.

-Czyli jesteś gotowy.

***

-Syriusz uciekł z Azkabanu, nie boisz się, że wróci do domu?

-Nie, nie jest aż tak głupi, by narażać rodzinę i pojawiać się w tak oczywistych miejscach, Lunatyku.

-No tak…- po tych dwóch słowach zapanowała cisza przerywana tylko cichymi oddechami śpiących nieopodal dzieci. -Dostałem posadę nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią w Hogwarcie. Zastanawiam się jednak czy ją przyjąć.

-Idź, zawsze byłeś dobrym nauczycielem, a przy okazji będziesz miał oko na dzieciaki. Może [I/S] trochę przystopuje, gdy będziesz go nauczał, a [I/C] będzie wręcz prze szczęśliwa na myśl o kilku miesiącach z chrzestnym niedaleko. Wiesz, że oboje cię uwielbiają.

-Taak, to zawsze widać. Szczególnie uwielbiają mnie męczyć.

-Niestety Luniek, ale my się już starzejemy, kiedyś to my byśmy takimi rozrabiakami, teraz jest ich czas.- nasz wzrok wylądował na lekko chrapiącym chłopaku o czarnych loczkach, malinowych ustach i [K/S] skórze. Obok niego leżała młodsza i mniejsza dziewczynka o czarnych długich włosach, równie malinowych ustach i zarumienionych policzkach.

-Oboje są do niego podobni, młody szczególnie, ten charakter to jakby mieszanka…

-Cech Jamesa i Syriusza, wiem. Niestety często dostaję przez to w kość. Że też musiał wdać się w ojca i chrzestnego.

***

-Wujku, tata jest niewinny!! Mama przecież tyle razy ci to mówiła to nie on zdradził, tylko Pettigrew.- wykrzyczał czarnowłosy chłopak.

-Skąd wiesz, że to Peter?

-Widziałem mapę i napisałem do mamy, ona wytłumaczyła mi całą sytuację i od tego momentu wiem, że Glizdogon żyje i gdzieś się chowa. Głupi przebrzyd…

-Bez takich słów [I/S], wiem co czujesz jednak spokojnie.- przerwał nastolatkowi Lupin.

-[I/S] to naprawdę ty?-zapytał roztrzęsiony Black.

-Tak tato.- przytaknął lekko łamliwym tonem.

-Mój synek, kochany jak ty wyrosłeś… tyle mnie ominęło. A co z twoją mamą, jak się [T/I] trzyma?- słowa same wychodziły z ust Syriusza na światło dzienne.

-To silna kobieta, dała radę i z drobną pomocą wychowała mnie i [I/C]. Poradziła sobie jako samotny rodzic, jednak przez te lata w jakiś sposób odczuwaliśmy twoją obecność, wiele nam o tobie opowiadała.

-[I/C]?

-Twoja córka, urodziła się kilka miesięcy po tym jak wylądowałeś w Azkabanie. Mama często mówiła o tym jak bardzo żałuję, że nie zdecydowała się powiedzieć ci o tym wcześniej.- wyjaśnił szybko młody czarodziej.

-Nazwała ją tak, jak chciałem nazwać cię, gdybyś był dziewczynką… Kocham tę kobietę.- na swoje słowa czarnowłosy mężczyzna zaśmiał się.

***

-Syriusz?!

-[T/I]!?

Te dwa słowa wyleciały z ust dwójki czarodziei w chwili, gdy szarooki mężczyzna wszedł do mieszkania razem z dwójką nastolatków, jego dzieci. Chwilę później stał on obejmowany przez [K/W] kobietę, która nie miała zamiaru puścić go nigdy więcej. Jedno rozstanie trwające prawie trzynaście lat pokazało tej dwójce ile krzywd potrafi wyrządzić życie i jak najlepiej je przetrwać — razem. 

One shots (HP)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz