8 - Zasady gry

554 46 15
                                    


      Grupa siódmorocznych Gryfonów i Ślizgonów pracowała tego dnia w wyjątkowej ciszy. Plotka o wyjątkowo paskudnym nastroju Snape'a o poranku bardzo szybko obiegła cały zamek. Nikt tego dnia nie chciał się wychylać, aby nie narażać ani swojego tyłka, ani punktów domu. Mistrz Eliksirów jak zwykle zajmował miejsce przy swoim masywnym biurku, obserwują uważnie uczniów i proces warzenia. 

      Po ponad godzinie podniósł się z krzesła, zaczynając swój standardowy obchód między ławkami. Mierzył uczniów, jak i zawartości ich kociołków niezadowolonym spojrzeniem. Mieli w tym roku przed sobą najważniejsze egzaminy wiedzy i umiejętności, owutemy, a zdawało się, że przez cały okres swojej nauki nie przyswoili nawet podstawowej wiedzy. Severus już miał rzucić kąśliwą uwagę w stronę jednej z Gryfonek, jednak plany pokrzyżowało mu pukanie do drzwi. Moment później spoglądał na wchodzącego do jego klasy urzędnika, trzymającego w ręce pergamin i pióro. Za wysokim mężczyzną pojawiła się jeszcze jedna osoba, zdecydowanie niższa, drobniejszej budowy. Spojrzał w oczy Kallisto Rowle, która na jego widok lekko się uśmiechnęła. Nie odwzajemnił tego gestu. Ruszył w stronę członków Rady Nadzorczej z raczej niezadowoloną miną.

– W czym mogę pomóc? – zapytał, starając się z całych sił nie brzmieć oschle.

– Prowadzimy standardowe kontrole lekcji, nie musi się pan niczym przejmować – zaczął brunet, oficjalnym tonem. – Zostaniemy tutaj. – Wskazał ręką na pustą ławkę z samego tyłu klasy.

Snape skinął głową na słowa urzędnika. Nie uraczył Rowle ani jednym spojrzeniem i odszedł, aby kontynuować swój obchód. Upomniał kilku uczniów, zwracając uwagę na nieodpowiedni kolor i konsystencję wywaru. Co jakiś czas zerkał ukradkowo w stronę Rowle i eleganckiego bruneta, siedzącego obok niej. Na początku wizytacji skrupulatnie notowali w swoich arkuszach, jednak wraz z upływem czasu i zakończeniem uzupełniania dokumentacji stawali się coraz bardziej znudzeni, nie wiedząc, co jeszcze mogliby ze sobą zrobić. Nie trwało długo, zanim zaczęli cicho gawędzić między sobą, wymieniając uśmieszki i koleżeńskie zaczepki.

      Severusa coraz bardziej irytowała dwójka urzędników przeszkadzająca w prowadzonej przez niego lekcji, ale jeszcze bardziej drażniła go Rowle, która na jego oczach otwarcie flirtowała z tamtym mężczyzną. Wcześniej nie przyjrzał się mu dokładnie, ale teraz zdał sobie sprawę z tego, że rzeczywiście brunet mógł być dla Rowle atrakcyjny. Wysoki, atletycznie zbudowany o dokładnie ułożonych i przyciętych włosach oraz z uśmiechem chłopca z dobrego domu. Podszedł do nich cicho i zawisł nad nimi niczym mara z koszmaru.

– Proszę państwa o zachowanie ciszy, obawiam się, że rozpraszają państwo uczniów – mruknął nisko, a wysoki brunet podskoczył, najwyraźniej zaskoczony nagłą obecnością Mistrza Eliksirów.

Kącik ust Severusa nieco drgnął na widok zdezorientowanej miny urzędnika. Przeniósł spojrzenie na Kallisto, która uważnie się mu przyglądała. Nawiązali kontakt wzrokowy, jednak kobieta nie zdawała się ani zaskoczona, ani skruszona. Uniosła jedną brew, cały czas spoglądając mu w oczy, a na jej ustach zagościł mały, kpiarski uśmiech. Severus patrząc na nią z góry, próbował się opanować i nie rzucić w jej stronę jakiegoś niestosownego komentarza, kiedy nadal pełniła funkcje członkini Rady Nadzorczej.

– Właśnie mieliśmy udać się na lekcję Numerologii. – Brunet w grafitowej szacie poderwał się ze swojego miejsca, kładąc dłoń na oparciu krzesła Rowle, najwyraźniej sugerując, aby również wstała. Kallisto nie przerywając kontaktu wzrokowego ze Snapem, podniosła się na nogi. Severus nie przewidział, że kiedy kobieta to zrobi, znajdzie się tak niestosownie blisko niego.

𝐍𝐀𝐉𝐋𝐄𝐏𝐒𝐙𝐘 𝐒𝐔𝐑𝐃𝐔𝐓 | ʜᴀʀʀʏ ᴘᴏᴛᴛᴇʀ ғғWhere stories live. Discover now