Chapter 1

2 1 0
                                    

  Po paru godzinach wróciłam do budynku, w którym mieszkałam przemoczona do suchej nitki. Nie nazwałabym go MOIM domem. Po prostu tam mieszkałam. Szczególnie po śmierci Patricka nie chciałam tam wracać.
   Odstawiłam deskę i weszłam do dosyć wąskiego przedpokoju. Od razu poczułam woń alkoholu dobiegającą z największego pomieszczenia w domu. Stał tam mały telewizor, zniszczona kanapa i stolik, na którym walało się pełno pustych butelek po piwie. Przeszłam szybkim krokiem w stronę swojego pokoju i starannie zamknęłam drzwi. Podeszłam do gramofonu stojącego na biurku. Przejrzałam moją kolekcje płyt winylowych i wybrałam jedną z płyt The Cure. Kiedy usłyszałam pierwsze dźwięki walnęłam się na łóżko. Przymknęłam powieki i odpłynęłam do krainy snów.
   Obudziłam się jakieś dwie godziny później. Miałam dziwny sen, nie pamiętam co się w nim działo, ale jednego byłam pewna, był dosyć niepokojący. Nucąc pod nosem „Friday I'm In Love" wzięłam piżamę, znaczy za dużą koszulkę po moim bracie, i udałam się do łazienki. Gdy już tam byłam wzięłam ciepły prysznic i przebrałam się, umyłam zęby i rozczesałam mokre włosy. Z powrotem udałam się do swojego łóżka i tym razem spałam już do dzwonka budzika.
   Następnego dnia w szkole czułam się dosyć samotnie. Niektórzy uczniowie, szczególnie tacy co wstko o wszystkich wiedzą, patrzyli na mnie z udawanym politowaniem, a ich miny mówiły: „I co, gdzie zgubiłaś swoją spedaloną paczkę ty mała suko?" jednak nikt nie śmiał powiedzieć tego na głos. Bądź co bądź byłam siostrą TEGO Patrick'a Hockstetter'a. Pewnie myśleli, że rzucę się na nich i wypalę im skórę, tak, żeby przykleiła się im do kości. Prawdę mówiąc jeśli trafiliby na jeden z moich złych dni to niewiele mijali się z prawdą jednak na codzień byłam potulna jak baranek.
  Przechodziłam właśnie koło grupki dziewczyn śmiejących się z czegoś. Rozpoznałam jedną z nich, była to Inez. Dalej mnie irytowała, ale dopóki nie zbliżała się do Loserów była mi obojętna. Uśmiechnęła się do mnie i dopiero wtedy zobaczyłam, że jej policzek jest cały czerwony i nie było to w skutek panującego zaduchu na korytarzu szkolnym, wyraźnie mogłam zobaczyć opuchliznę. Na kolanie miała duży plaster. Po chwili też się do niej uśmiechnęłam wyuczonym przyjaznym uśmiechem. Przeszłam koło grupki bez słowa. Na końcu korytarza zobaczyłam małą grupkę. Szybkim krokiem ruszyłam w ich kierunku. Wiedziałam, że muszę ich przeprosić, chociaż nie czułam takiej potrzeby.
-Heej-powiedziałam niepewnie w ich stronę, kiedy byłam pewna, że mnie usłyszą. Cała grupka zwróciła swoje spojrzenia w moją stronę- chciałam was przeprosić za wczoraj, głupio wyszło, ale byłam trochę zdenerwowana, że w ogóle mnie nie słuchaliście jak ustalaliśmy, czy przyjąć Inez do naszego klubu czy nie, ale wiem, że pomimo wszystko nie powinnam tak reagować i proszę was, żebyście dali mi drugą szansę-wyplułam z siebie wcześniej wymyśloną i wyuczoną formułkę. Tak na prawdę nie obchodziła mnie Inez, po prostu chciałam odzyskać przyjaciół.
-To chyba nie nas powinnaś przeprosić-usłyszałam głos Bav, w którym zamiast figlarne nuty usłyszałam dozę dystansu. Nie powiem, bardzo mnie to dotknęło, bo jak dotąd nie zwracała się do mnie w taki sposób.
-Tak, jasne pójdę do niej-powiedziałam z automatu, bo byłam niemal pewna, że uzyskam taką odpowiedź. Potem nikt już się nie odezwał i zapanowała niezręczna cisza.
-Too... do zobaczenia- powiedziałam nie mogąc dłużej znieść wzroku wszystkich skupionego na mnie i zniknęłam w tłumie ludzi na korytarzu.
Na początku pokierowałam się w stronę, gdzie ostatnio widziałam Inez, ale po chwili zmieniłam zdanie i udałam się do łazienki. Nie miałam ochoty jej przepraszać. Teraz nie miałam nawet na to siły. Kiedy byłam jeszcze mała lubiłam wyrażać swoje opinie i nie kryłam swoich uczuć, byłam prostolinijna i nigdy nie zatajałam przed nikim prawdy. Często pyskowałam ojcu i miałam cięty język. Nie obchodziła mnie opinia innych, ani czy ktoś mnie lubi, miałam zawsze brata. Wszystko zmieniło się podczas jednej z ostrzejszych kłótni z moim ojcem, kiedy po raz pierwszy dostałam od niego w twarz, bo powiedziałam o parę słów za dużo. Potem zaczęłam przyglądać się ludziom. Widziałam ich fałszywe uśmiechy, ich zirytowanie, kiedy mówiłam swoje opinie, jak nie mogli znieść mojego entuzjazmu czy też gniewu w głosie. Wtedy uświadomiłam sobie, że nikt nie chce wiedzieć co sądzę, że nie chcą wiedzieć jakie odczuwam emocje. Zaczęłam się zamykać w sobie, mówić to co ludzie chcą usłyszeć. Dlatego zawsze gdy wciskałam im jakieś kłamstwo, które by ich zadowoliło, wszystko ustalałam sobie w głowie. Czasami były to długie wypowiedzi, czasami zwięzłe i ograniczające się do minimum, ale zawsze dopasowane do oczekiwań słuchacza.
Tym razem nie było inaczej. Zamknęłam się w jednej z czystszych kabin w toalecie i zamknęłam oczy. Może nie było to najprzyjemniejsze miejsce, ale mi wystarczało. Było tam cicho i w miarę spokojnie. Zaczęłam obmyślać co powiedzieć Inez, czego ona oczekuje. Może czegoś dramatycznego i pełnego wylewnych słówek? Albo przyjąć całą winę na siebie i upokorzyć się prawdopodobnie przed połową szkoły? Jednak nie miałam na to najmniejszej ochoty i wiedziałam, że nie dam rady dzisiaj zrobić takiej szopki. Byłam rozwalona psychicznie po wczorajszych wydarzeniach, po tym jak moi przyjaciele zaczęli się ode mnie nagle odwracać, do tego po wieczornej przejażdżce złapał mnie katar i czułam się do dupy. Postawiłam, więc na coś co nie będzie wymagało wielkiego wysiłku. Krótkie przepraszam i przyznanie, że mnie poniosło. Przed wyjściem z toalety łyknęłam kilka tabletek na ból głowy i uspokojenie, po czym wyszłam na zaludniony korytarz szkolny.
Nagle ze wszystkich stron zaatakował mnie hałas przekrzykujących się uczniów. Czułam się otoczona i przestraszona. Nigdy nie lubiłam tłumów, a czasami potrafiłam nawet dostać ataku paniki.
Przechodziłam korytarzami szybkim krokiem przelatując wzrokiem po uczniach, szukając tej jednej, znienawidzonej przeze mnie twarzy. Zazwyczaj była otoczona swoimi koleżaneczkami, z którymi głupio chichotała albo adoratorami, którzy próbowali wkraść się w jej łaski. Nigdy nie pojmowałam tej fascynacji nią. Z zamyślenia wyrwała mnie czyjaś ręka na moim ramieniu. Gwałtownie się odwróciłam z zamiarem okrzyczenia tego delikwenta, ale moim oczom ukazała się zatroskana twarz Richiego.
-Hej, wszystko w porządku, wyglądasz dosyć blado-zagaił, a ja na jego słowa tylko przewróciłam oczami. Nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. W szczególności z nim.
-Taka uroda-odpowiedziałam lekceważąco i miałam już odejść, gdy chłopak złapał mnie znowu za ramię, zatrzymując mnie w miejscu.
-Ale czy wszystko dobrze?-nie dawał za wygraną.
-Tak-zepchnęłam jego dłoń z mojego ramienia i zaczęłam się oddalać. Niedługo byłam sama, bo chwilę potem Richie był już przy mnie.
-Chodzi o Inez, prawda? Jesteś dalej zła? Oczywiście, że jesteś. Nie lubisz jej, co nie? W sumie nie uderzyłabyś jej gdybyś ją lubiła. Wiesz, że możesz ze mną o tym porozmawiać. Kurwa, Mary odpowiesz mi w końcu?
-Nie, sam sobie świetnie dajesz z tym radę-odpowiedziałam piorunując go wzrokiem. Przyspieszyłam trochę kroku by się od niego oddalić, ale chwilę potem zaszedł mi drogę.
-Hej, martwię się o ciebie. Według mnie reszta potraktowała cię zbyt oschle. W końcu jesteśmy twoimi przyjaciółmi. Nie chcę, żebyś się znowu się zamknęła, tak jak po śmierci twojego brata.
Spojrzałam na niego beznamiętnie chociaż ostatnie zdanie mocno mnie dotknęło. Nie lubiłam jak ktoś o tym wspominał. Szykowałam już jakąś zjadliwą uwagę albo sarkastyczny komentarz, ale w tej samej chwili zobaczyłam mój wcześniejszy cel. Spojrzałam szybko na zegar wiszący na ścianie korytarz i upewniwszy się, że zostało mi wystarczająco dużo czasu na zrobienie mojego małego teatrzyku, ruszyłam w jej stronę, wymijając Richiego bez słowa.
Dziewczyna stała sama przy swojej szafce szkolnej i czegoś w niej szukała. Podeszłam powoli, niby od niechcenia. Gdy byłam już przy niej odezwałam się najspokojniej jak potrafiłam:
-Hej Inez-dziewczyna odwróciła się na mój głos. Widziałam w jej oczach zdziwienie, które chwilę potem zniknęło i ustąpiło miejsca lekkiemu zdenerwowaniu.
-Hej-odparła, krótko siląc się na delikatny uśmiech. Ja zrobiłam to samo.
-Chciałam cię przeprosić za wczoraj. Przykro mi, nie chciałam ci zrobić krzyw...
-I dlatego mnie uderzyłaś?-przerwała mi.
-Nie, oczywiście, że nie. To był impuls. Bardzo mi głupio.
-Głupio ci, bo twoi przyjaciele to widzieli-odparła z powagą. Zbiło mnie to trochę z tropu. Nie była taka głupia na jaką się kreowała. Szczerze mi tym zaimponowała. Postanowiłam, więc zmienić taktykę.
-W sumie to tak. Masz rację-powiedziałam zgodnie z prawdą- jednak prawda jest taka, że nie miałam zamiaru ci nic zrobić. I wiem, że mnie poniosło, za to cię przepraszam. Miałam być opanowana, ale byłaś bardzo irytująca-mówiąc to czułam się jakbym znowu miała 6 lat. Mówiłam wszystko co leżało mi na sercu i nie dbałam o tego konsekwencje. Inez uśmiechnęła się delikatnie, ale nie był to kolejny sztuczny uśmiech. Wyciągnęła do mnie rękę.
-Zgoda?
-Zgoda-odpowiedziałam ściskając jej dłoń- ale i tak dalej za tobą nie przepadam-dodałam i uśmiechnęłam się zadziornie.
-Wiem, ale nie myśl, że odpuszczę ci tego siniaka na twarzy. Jutro widzę cię z paczką fajek dla mnie-powiedziała, a ja tylko skinęła głową i odeszłam. Idąc w stronę klasy wpadłam na kogoś. Tym kimś oczywiście był Richard Tozier we własnej osobie. Prawdopodobnie podsłuchiwał całą naszą rozmowę.
-I co nie jest taka zła, hmm?-zaczął od razu. Przewróciłam oczami na jego słowa. Chciałam się z nim trochę podroczyć, więc pchnęłam go na grupkę chłopaków, która właśnie przechodziła obok nas. Richie zatoczył się i wpadł na jednego z nich. Widać było, że wszyscy z grupki się wściekli. Zaczęłam szybko się oddalać, śmiejąc się pod nosem. Z tyłu słyszałam przepraszający głos mojego przyjaciela i wyzwiska, które padły pod jego adresem. Potem tłum uczniów porwał mnie dalej korytarzem szkolnym, a moje myśli skupiły się wokół krótkowłosej dziewczyny, która okazała się inna niż zawsze mi się wydawała.


***
     Ah jak to cudownie wrócić tu po dwóch latach. Na szczęście miałam to w roboczych, więc połowa roboty z głowy. Wydaje mi się, że trochę się jakość mojego pisania pogorszyła, ale no, mam nadzieję, że i tak jest okej.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 09, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

New Losers Club//It(2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz